niedziela, 1 września 2013

EPILOG


2 tygodnie później
Razem z rodzicami postanowiłam, że zgodzę się na propozycję klubu i spędzę jeszcze dwa sezony w Volley Bergamo. Nie ukrywam, że cieszę się z takiego obrotu sprawy ponieważ bardzo zżyłam się z dziewczynami i żal byłoby mi jej teraz opuszczać. Tym bardziej, że prawie wszystkie zostają na co najmniej ten sezon. Co będzie później? Nie wiem. Mam tylko nadzieję, że przyszłość która jest dla mnie szykowana będzie dużo lepsza od tego co udało mi się do tej pory przeżyć.
We Włoszech udało mi się odnowić kontakty z Michałem, na razie byłam ostrożna w kontaktach z nim, ale z każdym dniem nabywałam coraz większej pewność, że Michał nadal jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę, obiecując sobie jednocześnie, że nie pozwolimy, by ktoś taki jak Milena zniszczył ponownie nasze wspólne życie. Obydwoje mieliśmy dwuletnie kontakty na grę we Włoszech. O tym co będzie potem jeszcze nie myśleliśmy. Najważniejsze było to, że znowu byliśmy ze sobą i mogliśmy na siebie liczyć.


4 lata później
-Koleta możesz mi pomóc nie mogę dopiąć sukienki. – zaczęłam panikować.
-Jak to? To nie możliwe,  nie mogłaś przytyć w tydzień, aż tak dużo. Przecież dopiero co poszerzaliśmy sukienkę.
-Nie lamentuj tylko mi pomóż. Nie mogę pokazać się ludziom w niedopiętej sukience. Jak to będzie wyglądało?
-Spokojnie jakoś sobie poradzimy, na pewno nam się uda.
Po dosyć długim siłowaniu się z kapryśnym materiałem jakoś udało nam się uporać z tym problemem i byłam gotowa do najważniejszego dnia w moim życiu. Nie do końca tak sobie to wyobrażałam, ale cóż nie zawsze można mieć to co się chce. To właśnie dzisiaj miałam wziąć ślub z mężczyzną mojego życia. Stałam w białej sukni czekając na mojego księcia z bajki. Po chwili zjawił się mój Romeo. Po krótkim błogosławieństwie od  rodziców mogliśmy udać się do kościoła, gdzie przywitała nas masa znajomych uśmiechniętych  twarzy. Przyznam szczerze, że z samej ceremonii nie za wiele pamiętam byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam zapanować nad swoimi emocjami. Pamiętam tylko moment jak Michał powiedział, że chce być ze mną na zawsze w zdrowiu i w chorobie do puki śmierć nas nie rozłączy. Po chwili mogliśmy złożyć na swoich ustach pocałunek. Nie taki zwykły jak dotychczas. To był nasz pierwszy pocałunek jako małżonków.  Po chwili znaleźliśmy się już pod kościołem gdzie wszyscy złożyli nam życzenia. Następnie udaliśmy się do wcześniej zamówionej sali na wesele. Zabawa trwała do białego rana. Tańczyłam chyba z każdym znajdującym się na Sali siatkarzem (nie wiedziałam, że oni tak świetnie tańczą).  Po weselu udaliśmy się do domu po walizki, gdyż mieliśmy wyjechać w podróż poślubną do Hiszpanii, a następnie do Włoch, gdyż Michał miał spędzić nadchodzący sezon w Trentino. A i najważniejsze jestem w piątym tygodniu ciąży. Dowiedzieliśmy się o tym dwa miesiące przed ślubem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy być nadal razem. A co do Aleksa. Urodziła mu się córeczka, z tego co wiem to ożenił się z Olesią i wrócił do Serbii. Z resztą to teraz nieistotne, najważniejsze jest to, że ja jestem szczęśliwa u boku najwspanialszego faceta na ziemi. I pomyśleć, że musieliśmy tyle przeżyć żeby znowu być razem.

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 25


 Gdy tylko przekroczyłam próg domu ujrzałam całujących się Magdę i Kostka. Kiedy mnie zobaczyli pośpiesznie odskoczyli od siebie, a chwilę później wszyscy zaczęliśmy się śmiać z tej całej sytuacji.
-Muszę wam powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Nieźle się zaczyna. Tylko mi nie mów, że znowu stało się coś złego – zabrała głos Magda.
-Nie, wszystko dobrze, chodzi o to, że kilka tygodni temu dostałam propozycję z Volley Bergamo. Nie mówiłam o niej nikomu, bo byłam pewna, że zostanę w Polsce, ale teraz wszystko się zmieniło i postanowiłam, że się zgodzę. Mam nadzieję, że wszystko sobie poukładam.
-Natalia jesteś pewna tego, że chcesz wyjechać. Nie znasz tam nikogo? Tutaj masz mnie, Kostka, dziewczyny ze Skry.
-Przemyślałam sobie wczoraj wszystko bardzo dokładnie. I po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw podjęłam taką decyzję. Nie próbujcie mnie przekonać, bo na pewno wam się to nie uda.
-Skoro tak chcesz. Mam nadzieję, że będzie ci tam dobrze.
-Też mam taką nadzieję.
-Kiedy wyjeżdżasz? – spytał Kostek.
-Nie wiem jeszcze. W poniedziałek mam być już na treningu, ale muszę pojechać wcześniej żeby się zadomowić i urządzić. Dobrze,  że klub gwarantuje mi mieszkanie. Przynajmniej tym nie będę musiała się przejmować.  Sądzę, że sobota będzie odpowiednia.
-Tak szybko? Nie zdążę się nawet tobą nacieszyć.
-Magda nie dramatyzuj Włochy nie są na drugim końcu świata. Będziesz mogła do mnie przyjeżdżać, ja na pewno będę wpadać do Polski. Będziemy się spotykać.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. Gwarantuję ci, że kiedyś zagramy jeszcze razem w jednej drużynie.
-Może nawet w reprezentacji – wypaliła Magda.
-Niewykluczone kochanie. A teraz muszę się już zbierać. Muszę oznajmić rodzicom, że wyjeżdżam. Czuję , że to będzie ciężka rozmowa.
-Nie przejmuj się. Na pewno zrozumieją twoją decyzję, w końcu to twoi rodzice.
-Mam taką nadzieje, wieczorem będziemy już wszystko wiedzieli.    
-Zostawiam wam wolną chatę. Widzicie jest jakiś pozytyw w tym, że wyjeżdżam będziecie mogli robić co chcecie w swoim własnym domu.
-Sugerujesz coś?
-Mam ci przypomnieć jaką sytuację zastałam kilkanaście minut temu.
-Dobra starczy. Nie wypominaj kochanie.
-Ok. to ja się zbieram. Pa. Korzystajcie zakochani.
Droga do domu rodziców była dosyć krótka więc w mgnieniu oka znalazłam się pod ich domem. Zapukałam niepewnie do drzwi, które otworzyła mi Koleta, która miała już lekko zaokrąglony brzuszek. Kolejny raz pomyślałam o tym, że Michał jest tym szczęśliwszym dzieckiem. Jemu wszystko się udaje. Ma kochającą dziewczynę, w dodatku spodziewa się dziecka, a mi kolejny raz się nie udało.
-Cześć Natalia, co tutaj robisz?
-Przyjechałam odwiedzić moich kochanych rodziców.
-No to nie trafiłaś kochanie, rodziców nie ma w domu.
-A gdzie są jeżeli ,można wiedzieć?
-Poszli na spacer kilka minut temu. Nie wiem kiedy wrócą.
-Nie szkodzi, zaczekam.
-Widzę, że musisz mieć do nich jakąś ważną sprawę, skoro chcesz na nich czekać.
-Jak ty mnie dobrze znasz kochanie. Muszę z nimi bardzo poważnie porozmawiać.
-Wchodź, pogadamy.
Niepewnie weszłam do środka. Z salonu wyłonił się mój ukochany braciszek.
-Cześć siostra. Co tam u ciebie słychać? Dawno się nie widzieliśmy.
-W porządku. A u was?
-U nas też wszystko dobrze. Wczoraj byliśmy na badaniach kontrolnych.
-I co? Z dzieckiem wszystko w porządku?
-W jak najlepszym. Będziemy mieć córeczkę.
-Gratuluję. Nauczę ją grać.
-Hola, hola nie zapędzaj się. Nie wiem czy chce żeby moja córka była siatkarką.
-Michał nie denerwuj się ona sama zdecyduje co  będzie chciała robić. Najważniejsze będzie to żeby była szczęśliwa.
-Dokładnie kochanie. A tak właściwie to czemu zawdzięczamy tę twoją wizytę?
-Jak to czemu? Stęskniłam się za swoim kochanym braciszkiem.
-Dobra, nie słodź już. Co się stało tak naprawdę?
-Nie chciałabym się powtarzać możemy zaczekać na rodziców?
-Jasne. Może chcesz coś do picia?
-Wiesz, że chętnie skuszę się na zieloną herbatkę.
-Już się robi siostrzyczko. To ja idę, a wy sobie tutaj porozmawiajcie.
-Natalia, możesz mi powiedzieć co się stało? Coś z Aleksem? Przecież dobrze widzę, że coś jest nie tak.
-Widzisz jak ty mnie dobrze znasz. Chodzi o to, że Aleks mnie zdradził.
Gdy wypowiedziałam te słowa usłyszałyśmy trzask stłuczonego szkła. Po chwili tuż obok mnie znalazł się mój brat.
-Co ten sukinsnyn zrobił? Powiedz mi, że się przesłyszałem, bo nie ręczę za siebie.
-Michał nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwować? Najpierw jeden teraz drugi. Muszę się przewietrzyć. Zaczekajcie na rodziców. Ja niedługo wrócę.
-Michał proszę ci tylko nie rób nic głupiego – stwierdziła Koleta.
-Nie martw się o mnie kochanie. Nie jestem głupi.
-No mam nadzieję.
I tak zostałyśmy same. Po jakiś 2 godzinach wrócili moi rodzice. Od razu postanowiłam przejść do rzeczy. Wolałam mieć to już za sobą.
-Mamo, tato możemy porozmawiać?
-Oczywiście kochanie. O czym chcesz z nami rozmawiać?
-No więc… chodzi o to, że dostałam kilka tygodni temu propozycję od Volley Bergamo na początku nie chciałam jej przyjmować, ale teraz postanowiłam, że wyjadę.
-Natalia, ale jak to? A co z Alkiem? Przecież on nie może wyjechać w połowie sezonu.
-Mamo, ja już nie jestem z Alkiem.
-Jak to? Przecież dopiero byliście tacy szczęśliwi razem.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Dobrze kochanie, ale musisz wyjeżdżać. Nie możesz zostać w Polsce? – zaczął tata.
-Kochanie, to jest jej decyzja. Jeżeli chce wyjechać nie możemy jej tego zabronić.
-Dziękuję mamo.
-Nie martwcie się będę was odwiedzać tak często jak tylko będzie to możliwe.
-Mam nadzieję kochanie. Kiedy wyjeżdżasz?
-W sobotę. W poniedziałek zaczynam już treningi.
-Tak szybko?
-Nie ma na co czekać i tak bardzo długo nie grałam.
-Kochanie mam nadzieję, że będzie ci się tam dobrze grać. A co z mieszkaniem?
-Mieszkanie mam zapewnione od klubu. Muszę się tylko w nim urządzić.
-No to widzę, że Włosi się postarali.
-Żebyś wiedziała mamo. Wiecie co ja muszę już jechać. Nie chcę wracać po ciemku do domu.
-A gdzie ty właściwie mieszkasz? Wcześniej przecież mieszkałaś u  Aleksa.
-Na razie nocuję u Magdy, mojej koleżanki z drużyny.
-Przyjedziemy po ciebie w sobotę i odwieziemy cię na lotnisko.
-Dobrze mamo. Zdzwonimy się jeszcze w piątek.
Rodzice odwieźli mnie na lotnisko. Tam w miarę szybko się z nimi pożegnałam, ponieważ nigdy nie przepadałam za długimi pożegnaniami. Lot minął mi bardzo szybko, pewnie dlatego, że prawie cały czas spałam. Obudziła mnie stewardessa gdy dotarliśmy do Włoch. Nie za bardzo orientowałam się w planie Włoch więc od razu poszłam na postój taksówek by bezpiecznie dojechać do mojego nowego domu. Jak się potem okazało moje nowe mieszkanie znajdowało się na osiedlu domków jednorodzinnych. Myślałam, że klub załatwi mi jakieś małe mieszkanko w bloku, a tu taka miła niespodzianka na samym początku. Współpraca z klubem układała mi się świetnie. Już w pierwszym roku mojej obecności udało mi się zdobyć mistrzostwo Włoch. Po skończonym sezonie dostałam propozycje przedłużenia mojej umowy na kolejne dwa lata. Nie chciałam podejmować tej decyzji sama, więc postanowiłam, że pojadę do Polski, skonsultuje się z rodzicami i Michałem. A swoją drogą bardzo chciałam zobaczyć ich córeczkę, która urodziła się miesiąc po moim wyjeździe do Włoch. Od tamtego czasu nie byłam w domu, a bardzo się za wszystkimi stęskniłam, dlatego po ostatnim meczu od razu zarezerwowałam sobie bilet powrotny do Polski. Nie mówiłam nikomu o tym, że wracam chciałam zrobić im niespodziankę. I udało mi się. Gdy tylko wylądowałam na lotnisku zamówiłam taksówkę i pojechałam prosto do domu. Nie pukałam, tylko swoim kompletem kluczy otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Od progu przywitał mnie płacz dziecka. Kierowana tym głosem zostawiłam walizki w przedpokoju a sama udałam się do salonu skąd dochodził płacz. Chcielibyście zobaczyć miny Michała i Kolety na mój widok. Wyglądali tak jakby zobaczyli ducha.  
-Natalia? Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być we Włoszech?
-Wczoraj zagrałyśmy swój ostatni mecz. Postanowiłam, że zrobię wam niespodziankę i wrócę od razu do Polski. Nie cieszycie się?
-Oczywiście, że się cieszymy, ale mogłaś nas uprzedzić.
-Gdybym was uprzedziła to nie byłaby już niespodzianka.
-Co racja to racja. A jak tam Włochy?
-Świetne miasto, poznałam wile ciekawych osób. W klubie też całkiem nieźle.
-Nieźle? Przecież wczoraj wygrałyście puchar Włoch. To nazywasz słowem nieźle?
-No racja super. Dziewczyny bardzo dobrze mnie przyjęły, czułam się świetnie mogąc z nimi grać.
-A co teraz? Wracasz do Polski czy zostajesz?
-Nie wiem jeszcze. Chce o tym z wami porozmawiać, dowiedzieć się co na ten temat sądzą rodzice.

Następny rozdział to będzie już EPILOG :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 24


Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, a później poszłam na górę i położyłam się  w sypialni Michała, bo on kategorycznie nie wyraził zgody na to żebym spała na kanapie. Noc minęła w miarę spokojnie, następnego dnia obudziłam się pierwsza i postanowiłam, że w ramach podziękowania zrobię Michałowi śniadanie. Nie chciałam żebym była mu coś winna. Nie chciałam budzić Michała i zostawiłam mu list, w którym napisałam mu wszystko to co chciałam mu przekazać, a sama wzięłam swoje rzeczy i pojechałam do domu Aleksa bo byłam pewna, że w tym czasie będzie na treningu. Gdy tylko weszłam do mieszkania swoje kroki skierowałam do sypialni, wyjęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Musiałam robić to bardzo szybko ponieważ lada chwila do domu mógł wrócić Aleks. Po spakowaniu wszystkich rzeczy wzięłam walizkę i wyszłam z mieszkania. Znając mojego pecha oczywiście na klatce spotkałam Aleksa. 
-Natalia, co ty robisz?
-Przemyślałam sobie to wszystko i postanowiłam, że to nie ma sensu ty będziesz miał dziecko z inną kobietą. Nie będę w stanie wybaczyć ci tego co zrobiłeś. To dziecko zawsze by mi  o tym przypominało. Mam nadzieję, że kiedyś ci wybaczę i będziemy mogli zostać przyjaciółmi.
-Natalia, jesteś tego pewna? Ja nadal cię kocham.
-Trzeba było o tym wcześniej myśleć, a nie wskakiwać Olesi czy jak jej tam do łóżka. A teraz przepraszam, ale śpieszę się. Wyminęłam go i czym prędzej zeszłam po schodach. Postanowiłam, że pojadę do Magdy. Byłam pewna, że ona na pewno mnie przyjmie i będę mogła spędzić u niej kilka najbliższych nocy. Po półgodzinie drogi znajdowałam się już pod domem Madzi. Zapukałam do drzwi, po kilku sekundach stanął w nich Kostek.
-Natalia? Co ty tutaj robisz?
-Długa historia. Jest Magda?
-Tak jest. Wejdź.
-Kostek, kto przyszedł? - Magdy wychyliła się zza drzwi kuchennych - Natalia? Co się stało słońce?
-Czemu sądzisz, że coś się stało?
-Raczej bez powodu nie przychodziłabyś do nas z walizkami.
-A no tak. No więc... Chodzi o to, że Aleks mnie zdradził. - wypaliłam prosto z mostu.
-Cooo? - obydwoje nie mogli ukryć zdziwienia. 
-To co słyszeliście. Mało tego, Olesia jest w ciąży.
-Zabiję go, uduszę dziada - bulwersowała się Magda.
-Uspokój się kochanie, widocznie nie byliśmy sobie pisani. Nie ma czym się przejmować.
-I co teraz zrobisz? 
-Miałam nadzieję, że będę mogła przenocować u was kilka nocy.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Dziewczyny, ja muszę coś załatwić. Wy sobie tutaj porozmawiajcie, a ja wrócę za kilka godzin.
Postanowiłyśmy, że zrobimy sobie babski wieczór. Zrobiłyśmy sobie przekąski, otworzyłyśmy wino i zaczęłyśmy kobiece pogaduszki, które trwały do późnych godzin wieczornych. Koło północy postanowiłyśmy położyć się spać.
Następnego dnia miał się odbyć mecz Skry z Resovią. Aleks oczywiście pojechał na niego, niestety Kostek nabawił się kontuzji kolana i nie mógł w nim wystąpić. Mimo moich starań wymigania się od oglądania meczu, Kostek oczywiście musiał postawić na swoim i niemal siłą usadził mnie przed telewizorem. Co miałam zrobić w takim wypadku? Musiałam się zgodzić, nie miałam innego wyjścia. Po Kostku było widać, że najchętniej to sam wyszedłby na boisko i pomógł im wygrać ten mecz. Skrzatom nie szło za dobrze. Pierwsze dwa sety przegrali bardzo gładko. W trzecim zdołali wyszarpać zwycięstwo jednak niestety w czwartym secie Resovia znowu była górą wygrywając całe spotkanie 3:1. Zawodnikiem meczu  wybrano Zbigniewa Bartmana. Przyznaję, że nagroda w zupełności mu się należała, rozegrał znakomity mecz. Aż żal było patrzeć na smutne twarze Skrzatów. Po chwili na ekranie telewizora pojawił się Aleks z dziennikarzem. Widać było po nim, że jest strasznie smutny po przegranym meczu. Pod koniec wywiadu Aleks zapytał dziennikarza czy może coś powiedzieć. Po chili z jego ust dało się usłyszeć:
-Natalia chciałbym cię bardzo serdecznie przeprosić za to wszystko co się stało. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zostaniemy przyjaciółmi.
-Na pewno Aleks, na pewno. Zawsze będziesz dla mnie ważny.
Postanowiłam, że pójdę się przewietrzyć, żeby pomyśleć. Po dosyć długim spacerze poszłam do kawiarni, w której pierwszy raz umówiłam się z Michałem i zamówiłam latte i kawałek ciasta. Zasiedziałam się w kawiarni bardzo długo. Sama nie wiem kiedy na zegarku zrobiła się godzina 21 i powoli musiałam zbierać się do domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze do sklepu i kupiłam sobie trochę słodyczy, ponieważ w stresujących sytuacjach zawsze mi to pomagało. Po wejściu do domu od razu skierowałam się do swojego tymczasowego pokoju nie zwracając uwagi na Kostka i Magdę. Wyszłam z niego tylko na chwilę by się umyć, a potem ułożyłam się na łóżku i pogrążyłam w myślach. Nie mogłam zasnąć bardzo długo. Cały czas intensywnie myślałam nad tą całą sytuacją, w której teraz się znalazłam. Nie za bardzo wiedziałam co mam teraz zrobić, do końca sezonu zostało kilka spotkań. Nie było sensu  abym wracała na te kilka meczy do gry. Bardzo poważnie zaczęłam zastanawiać się nad propozycją, którą dostałam kilka tygodni temu z włoskiego klubu. Na początku nie brałam jej nawet pod uwagę, ale w tej sytuacji była ona bardzo korzystna. Nic nie trzymało mnie już tutaj w Bełchatowie. A we Włoszech mogłabym zacząć nowe życie bez tych wszystkich zmartwień i przykrych wspomnień. Postanowiłam, że przyjmę ofertę z włoskiego klubu i zaraz następnego dnia zadzwonię do menagera i mu o tym powiem. Magdzie na razie nie będę nic mówiła, bo pewnie zaraz powiedziałaby Kostkowi, a on na pewno przekazałby tę wiadomość Aleksowi, a tego wolałam uniknąć.
Następnego dnia po odbyciu porannej toalety i zjedzeniu śniadania postanowiłam zadzwonić do Włoch. Miałam cichą nadzieję, że miejsce które oferowali mi kilka tygodni temu nadal jest wolne, i że nadal będę mogła skorzystać z opcji wyjazdu do Italii. Nie chciałam aby ktokolwiek słyszał moją rozmowę więc wyszłam do ogrodu by tam w świętym spokoju odbyć chyba najważniejszą w moim życiu rozmowę.  Po kilku najdłuższych w moim życiu sygnałach po drugiej stronie usłyszałam ten sam głos co ostatnim razem. Grzecznie spytałam:
-Dzień dobry z tej strony Natalia Olszewska( nie pamiętam czy podawałam nazwisko głównej bohaterki). Parę tygodni temu dzwoniono do mnie z pytaniem czy nie chciałabym występować w waszym klubie. Czy sprawa jest nadal aktualna?
-Jak najbardziej. Będziemy bardzo zadowoleni jeżeli taka siatkarka jak pani będzie chciała grać w naszym klubie.
-A kiedy mogłabym zacząć treningi?
-Jeżeli nie byłby to dla pani problem może pani zacząć od przyszłego poniedziałku.
-Dziękuje, w takim wypadku w poniedziałek na pewno pojawię się na treningu. I jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję.
-Nie ma za co dziękować.
-W takim razie do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
W ten oto sposób stałam się nową zawodniczką  Volley Bergamo. Zaczynam nowe życie, mam tylko nadzieję, że tym razem będzie lepsze. Tylko muszę jeszcze jakoś oznajmić to rodzicom i Magdzie. Boję się reakcji taty, ale to przecież moja decyzja, najważniejsze jest to żebym ja czuła się szczęśliwa, a wiem, że w Polsce na razie na pewno taka nie będę. Po chwili weszłam z powrotem do domu. Musiałam jak najszybciej powiedzieć  Magdzie i Kostkowi, że wyjeżdżam bo potem czekała mnie jeszcze wizyta u rodziców, której nie ukrywam bardzo się obawiałam.

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 23


Tydzień minął w zawrotnym tempie. Piątkowy poranek spędziłam na pakowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy na wyjazd do Rzeszowa. Miałam nadzieję, że nasi chłopcy w miarę szybko uwiną się z drużyną Resovii, i że w sobotę będziemy mogli świętować już zdobycie pucharu. Wyjazd zaplanowany był na godzinę 18, więc koło 16 zaczęłam już intensywne szykowanie. Aleks jak to facet zabrał ze sobą tylko torbę ze strojem i już był gotowy. Ja musiałam przygotować się na każdą okazję w końcu po meczach mieliśmy iść na imprezę z graczami Resovii. Moje przygotowania przerwał dźwięk dzwonka. Niechętnie musiałam zejść na dół i o tworzyć drzwi, bo mój ukochany akurat. W tej chwili znajdował się w łazience. Swoją drogą dziwny zbieg okoliczności nie uważacie? Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się zgrabna blondynka, na moje oko chyba kilka lat starsza ode mnie.
-Dzień dobry w czym mogę pomóc? – zapytałam
-Szukam Aleksandara Atanasijevica, czy dobrze trafiłam? – odpowiedziała łamaną polszczyzną.
-Tak. Aleks mieszka tutaj, już go wołam. Aleks ktoś do ciebie.
-Już idę kochanie.
Po chwili Aleks znajdował się już na dole. Jego mina po zobaczeniu dziewczyny nie mówił nic dobrego.
-Co ty tutaj robisz?
-Jak to co? Stęskniłam się za tobą kochanie – rzuciła się mu w ramiona. Nie mogłam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Postanowiłam po prostu zapytać Alka.
-Aleks możesz mi wytłumaczyć co to wszystko ma znaczyć?
-Natalia, nie denerwuj się. To jest Olesia moja była dziewczyna. Zerwałem z nią dawno temu.
-Dawno temu? A to nasze spotkanie miesiąc temu? Nic dla ciebie nie znaczyło?
-Jakie spotkanie? Aleks możesz mi to wytłumaczyć?
-Spotkałem się z nią miesiąc temu. Ale to nie jest dla mnie ważne, najważniejsza jesteś dla mnie ty.
-No to chyba nie ucieszycie się jak wam powiem, że jestem w ciąży.
-Coooo? – obydwoje z Aleksem nie mogliśmy uwierzyć w to co usłyszeliśmy.
-Chyba się przesłyszałam? Możesz powtórzyć?
-Już powtarzam. Jestem w ciąży z Aleksem. Jeżeli nie chcecie mi uwierzyć macie tutaj badania. Rzuciła mi kopertą w twarz.
Czym prędzej otworzyłam kopertę. Moim oczom ukazało się badanie USG. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. To chyba jakiś kiepski żart. Czemu wszystkie złe rzeczy mnie się czepiają. Oddałam kopertę zaskoczonemu Aleksowi, a sama pobiegłam na górę. Chwilę po mnie w pokoju znalazł się również Aleks, który chciał ze mną porozmawiać.
-Natalia, ja nie wiem co powiedzieć.
-Powiedz, że to nie prawda, że to nie może być twoje dziecko – wykrzyczałam.
-Tego nie mogę ci powiedzieć. Wiem tylko jedno, że kocham tylko i wyłącznie ciebie.
-To inaczej, jak sobie to teraz wyobrażasz? Będziemy mieszkać razem we trójkę. Raz będziesz sypiał z nią raz ze mną! Przecież nie zostawisz jej teraz samej.
-Na pewno zaopiekuję się dzieckiem, ale z Olesią nie chcę mieć już nic wspólnego, nie kocham jej. Zrozum kocham tylko ciebie. – chciał mnie przytulić, ale ja wyrwałam się z jego objęć i wybiegłam z pokoju. Po zejściu na dół minęłam Olesię i wybiegłam z domu. Musiałam sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć. A w domu nie było do tego warunków.
Po wyjściu z domu postanowiłam pójść na długi spacer po parku. Aleks przez cały czas próbował się do mnie dodzwonić, ale ja konsekwentnie odrzucałam wszystkie połączenia od niego, a wiadomości od razu usuwałam. Nie wiem ile czasu spędziłam w parku, ale porządnie zmarznięta postanowiłam wracać do domu. Domu? Jakiego domu, mam wrócić do Aleksa. Nie ma mowy, nie jestem teraz na to gotowa. Długo zastanawiałam się co zrobić, ale moja podświadomość sama zdecydowała. Zanim się obejrzałam znajdowałam się  już pod domem Michała. W sumie to nie wiem na co liczyłam, przecież Michał jest teraz w Bełchatowie, a jego mieszkanie stoi puste. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy zauważyłam, że w mieszkaniu Michała pali się światło. Zanim się zorientowałam z domu  wyszedł Michał.
-Natalia? Co ty tutaj robisz?
-Co ja tutaj robię? Co ty robisz w Polsce, przecież grasz we Włoszech.
-Dostałem kilka dni wolnego i postanowiłem przyjechać do Polski. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę.
-Też nie myślałam, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
-No i jak układa ci się z Alksem?  Gdy tylko usłyszałam jego imię moje oczy momentalnie zaszły łzy. Michał musiał to zauważyć gdyż już po chwili szczelnie objął mnie swoimi ramionami.
-Wejdź, pogadamy. Nie miałam siły się z nim kłócić więc od razu się zgodziłam. Po chwili siedziałam już w salonie, a Michał w kuchni szykował dla nas kakao.
-Natalia, możesz powiedzieć mi co się stało?  Coś z Aleksem?
-Aleks… on, on mnie zdradził. Może kojarzysz jego poprzednią dziewczynę Olesię?
-Jasne, ale z tego co kojarzę to rozstał się z nią kilka miesięcy temu.
-Może i się z nią rozstał, ale jakiś miesiąc temu przespał się z nią. A wiesz co jest w tym wszystkim  najlepsze? Ona jest w ciąży rozumiesz? Jest z nim w ciąży. Miałam nadzieję, że z nim będę szczęśliwa, po tym jak…
-Jak cię zraniłem. To chciałaś powiedzieć prawda? Natalia, nawet nie wiesz jak jestem na siebie zły, że wyrządziłem ci tyle krzywd. Gdyby nie moje szczeniackie zachowanie bylibyśmy nadal ze sobą, a w łóżeczku na górze leżałaby pewnie nasza córeczka albo synek. Natalia, wybaczysz mi kiedyś?
-Michał, nie wiem, czy będę w stanie. To wszystko, jest takie trudne. – znowu się rozpłakałam. Michał, nie wiem czy mogę cię o to prosić.
-Mów śmiało.
-Mogę zostać dzisiaj u ciebie na noc. Nie chcę wracać do domu, nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z Aleksem.
-Nie ma sprawy, możesz zostać tutaj jak długo tylko będziesz chciała.
-Dziękuję.



jeszcze tylko kilka rozdziałów i koniec :)

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 22


Po pół godzinie na stole nie zostało prawie nic z tego, co znajdowało się na nim na początku.
Głównym tego sprawcą był Aleks, który pochłaniał jedzenie z taką szybkością, jakby od paru dni nie miał nic w ustach. Nie powiem wyglądało to śmiesznie.
-Kochanie, może już wystarczy, nie będziesz miał siły poruszać się jutro na boisku.
-To nie moja wina, ze twoja mama tak świetnie gotuje.
-Dziękuję bardzo za komplement, ale nie uważam żebym gotowała jakoś świetnie. Nic specjalnego.
-Chyba pani żartuje, jeszcze nie jadłem w Polsce nic tak dobrego.
-Tak? A moje obiadki. Grabisz sobie kochanie. Od jutra przygotowujesz sobie sam posiłki.
-Nie martw się, zawsze możesz wpaść do nas na obiad. Będziesz mile widziany. – odpowiedziała moja mama.
-No, widzę, że już nawiązała się między wami nić sympatii. Bardzo się cieszę.
-No to teraz przyszedł czas na deser.
-Mamo, moglibyśmy najpierw wam o czymś powiedzieć – odezwał się Michał.
-Oczywiście kochanie, mówcie.
-No, więc, chodzi o to, że zostaniecie dziadkami. Koleta jest w ciąży. A i uprzedzając wasze następne pytanie. W tej chwili odwrócił się do Kolety, uklęknął  przed nią, wyciągnął pierścionek i rzekł:
-Koleto, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
-Oczywiście, że tak  Michał.
Kolta wtuliła się w mojego brata, a ja mimochodem uroniłam kilka pojedynczych łez przypominając sobie oświadczyny Miśka. W duchu modliłam się tylko, żeby im się udało, żeby, chociaż oni byli szczęśliwi. Z resztą, co ja mówię, na pewno będą mój brat nie jest przecież takim egoistą jak Winiarski.
-Dzieci, tak się cieszę. Nawet nie wiecie, jaką radość sprawiliście mi tą wiadomością. I co teraz przeprowadzicie się do Bełchatowa?
-Myślimy nad tym, ale najpierw musimy znaleźć jakieś mieszkanie.
-Możecie zamieszkać u nas dopóki czegoś nie znajdziecie. Prawda kochanie? – zapytała mama.
-Oczywiście, nie ma żadnego problemu. Ten dom zrobił się taki smutny, od kiedy Natalia się wyprowadziła. Byłoby miało gdyby znowu zamieszkał tu ktoś młody.
-To w takim wypadku myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, co o tym sądzisz Michał?
-Jeżeli tylko t y tego chcesz, to ja nie mam nic przeciwko.
-No to postanowione. A co ze ślubem?
-Mamo dopiero się oświadczyłem. Pomyślimy o tym potem.
-Dobrze kochanie,. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będę cię mieć blisko siebie. No to, jeżeli nikt nie chce nam już nic ogłaszać to ja idę po deser. Po usłyszeniu tych słów na twarze wszystkich wkroczył uśmiech. Wiedziałam, że deser będzie pyszny, w końcu moja mama jest z zawodu cukiernikiem. A co? Po tym przepysznym obiadku posiedzieliśmy jeszcze chwile u moich rodziców, a potem postanowiliśmy, że udamy się na spacer, żeby spalić, chociaż część tych kalorii, które przyjęliśmy w czasie obiadu. Wybór padł na mój ulubiony park. Chodziliśmy przytuleni do siebie między alejkami. Nie obyło się oczywiście bez rozdania kilku autografów. Nawet ja rozdałam jeden autograf. To dziwne, że ludzie jeszcze o mnie pamiętają, przecież nie gram już od ponad pół roku. Po kilku ładnych godzinach wróciliśmy do domu gdzie od razu swoje kroki skierowałam do łazienki. Wzięłam długą relaksującą kąpiel. Gdy weszłam do sypialni znikąd pojawił się Aleks:
-Może dokończymy to, co zaczęliśmy wczoraj przed przyjściem naszych niespodziewanych gości?
-Naprawdę masz jeszcze siłę, po tym męczącym dniu?
-Na to zawsze będę mieć siłę – poruszył charakterystycznie brwiami. W mgnieniu oka zrzucił ze mnie koszulkę i znaleźliśmy się na łóżku. Po wszystkim zasnęłam uśmiechnięta wtulona w mojego kochanego mężczyznę.
Następny dzień minął mi na porządkach. Gdy uprzątnęłam już całe mieszkanie postanowiłam, że zajmę się robieniem porządków w mojej torebce. Chyba każda kobieta wie, jaki bałagan panuje w damskiej torebce. Po wyrzuceniu jej zawartości na stół znalazłam mnóstwo papierków, m.in. paragonów ze sklepów, różnego rodzaju wizytówek. W jednej z przegródek torebki znalazłam kartki z autografami zawodników Resovii. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam przeglądać podpisy Resoviaków. Zaciekawiła mnie jedna kartka, która oprócz podpisu skrywała jakieś inny tekst. Jak się potem okazało był to autograf Igły z dopiskiem:
„Nie znamy się zbyt długo, ale ja wiem, że jesteś bardzo wartościową zawodniczką i świetną dziewczyną. Zostawiam ci mój numer telefonu. Dzwoń o każdej porze dnia i noc, gdy tylko będzie coś się dziać. Pozdrawiam Igła”
postanowiłam, że zadzwonię do niego jeszcze tego samego dnia. Gdy uporałam się z tym całym bałaganem wzięłam mój telefon do ręki i wykręciłam numer. Po chwili po drugiej stronie odezwał się nieśmiały głos:
-Halo – wiedziałam, że to nie on odebrał, po tonie domyśliłam się, że po drugiej stronie słuchawki znajduje się pewnie synek, Krzyśka.
-Dzień dobry z tej strony Natalia, czy m…mógłbyś podać tatę?
-Oczywiście, już podaję – położył słuchawkę i zawołał: Tato jakaś pani Natalia do ciebie dzwoni. Chwilę później usłyszałam kroki i głos Igły.
-Cześć Natalia, widzę, że znalazłaś mój dopisek na autografie.
-Tak. Właśnie dzisiaj przeglądałam autografy i go zauważyłam.
-Co u ciebie słychać?
-Wszystko w porządku. Byłam wczoraj z Aleksem na obiedzie u moich rodziców.
-Obiad u teściów – zaśmiał się Igła. I jak rodzice zaakceptowali Alka?
-Jasne, z moją mamą zostaną chyba najlepszymi przyjaciółmi – prychnęłam.
-Zazdrosna?
-Nie skądże. Bardzo się cieszę. A u ciebie, co słychać?
-Wszystko w porządku. Właśnie oglądałem powtórkę z ostatniego meczu, kiedy zadzwoniłaś.
W tym momencie do pokoju wszedł Aleks.
-Z, kim rozmawiasz?
-Z igłą – uśmiechnęłam się do niego.
-Mogę z nim porozmawiać?
-Jasne, Aleks chce z tobą rozmawiać – dałam mu słuchawkę.
-Cześć Igła. Szykuj się na mecz. W sobotę skopiemy wam tyłki i zdobędziemy puchar.
-Nie bądź tego taki pewny. Możesz się jeszcze bardzo zdziwić.
-Wątpię, ale jeszcze zobaczymy.
-Natalia też jedzie do Rzeszowa?
-Jasne, nie zostawiłbym jej samej.
-To świetnie się składa. Zapraszam was oboje na imprezę w niedzielę. Co ty na to?
-Z chęcią wpadniemy.
-Wiesz co Aleks chętnie pogadałbym dłużej ale Iwona krzyczy z dołu, że naszykowała już obiad. To do soboty. Pozdrów Natalię.
-Jasne, pa.

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 21


Obudziłam się około godziny 15, kiedy Aleks wrócił z treningu.
-Natalia, ty jeszcze w łóżku? Przecież mamy jechać do twoich rodziców.
-Matko, już jest tak późno? A gdzie jest Koleta i Michał?
-Dzwonili do mnie, pojechali już do twoich rodziców uprzedzić ich o naszej wizycie.
-Dobra, to ja idę się ubrać i ty też się już szykuj kochanie.
Po dwudziestu minutach byliśmy już gotowi. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do kwiaciarni, po jakieś kwiatki dla mojej mamy. Bo przecież nie wypada przychodzić tak z pustymi rękami. Jak to Aleks później stwierdził trzeba kupić też coś dal mojego taty żeby nie czuł się pokrzywdzony. Więc po drodze musieliśmy wpaść również po coś mocniejszego. I tak po niecałej godzinie drogi dotarliśmy wreszcie pod dom moich rodziców.
-Natalia, jak myślisz spodobam się im?
-Na pewno. Nie martw się, najważniejsze jest to, żebyśmy się kochali – dałam mu buziaka.
-Też cię kocham.
-Chodź, bo to dziwnie wygląda jak tak stoimy pod domem.
Zapukaliśmy do drzwi, po chwili otworzyła nam moja mama.
-Kochanie, jak to dobrze cię widzieć. Dawno nas nie odwiedzałaś.
-Tak jakoś wyszło mamo. Nie było okazji.
-Może przedstawisz mi tego przystojniaka, który przyszedł z tobą?
-Mamo to jest Aleks mój nowy chłopak. Aleks to jest moja mama.
-Bardzo miło mi panią poznać. A tutaj proszę skromny upominek dla pani.
-Dziękuję bardzo serdecznie.
-Nie ma za co. Bardzo mi miło, że w końcu mogę panią poznać.
-A ja się bardzo cieszę, że w końcu mogę poznać nowego chłopaka mojej córki. Mam nadzieję, że tym razem trafiła lepiej niż ostatnio. Słyszałam całą historię z Michałem. Tak mi przykro córeczko.
-Nie ma o czym mówić. Stare dzieje.
-Chodźcie dalej. Obiad już jest gotowy. Koleta i Michał już czekają.
Poszliśmy razem z mamą do salonu. Gdzie siedzieli już wszyscy.
-Cześć córeczko. – przywitał mnie tata. A co to za chłopak który z tobą przyszedł?
-Też się cieszę, że cię widzę tato. To jest Aleks, mój nowy chłopak.
-Chłopak? A co z Michałem?
-Tato, nie oglądasz wiadomości? Michał wyjechał do Włoch. To już zamknięty rozdział.
-No dobrze. To jak się nazywasz młody człowieku?
-Aleksandar Atanasijević. Miło mi poznać tatę Natalii.
-Mi również miło poznać. Mam nadzieję, że opiekujesz się moją kochaną córeczką.
-Tato, uspokój się mówisz tak jakbym była małą dziewczynką. A ja mam już 19 lat. Potrafię sama o siebie zadbać
-Niech się pan nie martwi, opiekuję się Natalią najlepiej jak potrafię.
-Mam nadzieję. A i jeszcze jedno, uważam, że Natalia jest jeszcze bardzo młoda, dlatego wstrzymajcie się z dzieckiem. Żeby nie wyszła taka sytuacja jak z Michałem.
-Tato – spojrzałam błagalnie na mojego ojca, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Nie mogłam się powstrzymać i z płaczem wybiegłam do mojego starego pokoju.
-Bogdan, nie mogłeś powstrzymać tych swoich komentarzy? To wszystko wydarzyło się tak niedawno, a przecież to musiało być dla niej wielkie przeżycie.
-Nawet nie wie pani, jak wielkie. – odezwał się Aleks. Przez ponad miesiąc nie udało mi się wyrwać jej z pokoju. Cały czas leżała w łóżku. Nie chciała jeść, o wyjściu na dwór nie było nawet mowy.
-Boże, tyle się wydarzyło, a ja nawet nie wiedziałam co u niej. Powinnam się nią bardziej interesować. A mnie zadowalały tylko telefony. Bardzo panu dziękuję, że był pan w tych trudnych momentach z nią. Nie wiem jak się panu odwdzięczę.
-Po pierwsze niech pani nie mówi do mnie pan. Jestem Aleks. A po drugie robiłem to dlatego, że Natalia od samego początku była dla mnie kimś ważnym. Ale niestety była z Michałem, a ja nie chciałem rozbijać ich związku.
-Jak widzę twoja cierpliwość została nagrodzona.
-Zgadza się, i teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
-Nie wątpię, w końcu moja córka jest wspaniałą dziewczyną. Przepraszam was wszystkich, ale pójdę na górę i zobaczę co z Natalią.
Mama Natalii wyszła z salonu, a ja zostałem w nim sam na sam z tatą Natalii.
-Chyba pomyliłem się co do pana w mojej pierwszej ocenie. Myślałem, że pan też chce się tylko zabawić kosztem mojej córki, ale z tego co widzę jest zupełnie inaczej. Bardzo ci dziękuję, że w tych trudnych momentach byłeś przy niej.
-Nie ma za co dziękować, najważniejsze, że Natalia się podniosła po tej całej tragedii.
-No jak widać jeszcze nie do końca.
-Po prostu nie należy jej o tym przypominać. Ona jest  silna na pewno da sobie radę.
-Mam taką nadzieję.
-Aleks, mógłbyś pójść na górę do Natalii? Chce się z tobą zobaczyć.
-Jasne, już idę.
Po chwili byłem już na górze i pukałem do drzwi pokoju Natalii. Po chwili usłyszałem cichutkie „proszę”.  Nieśmiało nacisnąłem na klamkę i wszedłem do pokoju. Moim oczom ukazała się zapłakana twarz Natalii. Podszedłem do niej i przytuliłem mocno do siebie.
-Aleks, dlaczego on tak powiedział?
-Natalia, on nie chciał cię zranić. Przecież to twój ojciec.
-Może i nie chciał, ale to zrobił. Nie wiem czy mam nadal ochotę na ten obiad.najchętniej wróciłabym już do domu.
-Nie możemy, przyszliśmy tutaj, żeby dotrzymać towarzystwa Kolecie i Michałowi. Nie możemy ich zawieść.
-Masz rację kochanie.
-Dlatego weź się w garść, jesteś silną dziewczynką. Dasz radę.
-Jeżeli będziesz obok mnie to na pewno dam radę.
-Oczywiście, że będę. Nie mógłbym zostawić cię samej.
-Wiesz, że cię kocham.
-Oczywiście, że wiem głuptasku. Ja ciebie też kocham. A teraz popraw makijaż i schodzimy na dół.
 Po kilku minutach byliśmy już na dole.
-Kochanie, tak mi przykro nie chciałem cię urazić. Bardzo cię przepraszam
-Nie rozmawiajmy już o tym. Dobrze?
-Oczywiście córeczko, co tylko chcesz. I jeszcze raz cię przepraszam.
-Dobrze kochani, siadamy do stołu – zawołała mama.
Mama jak zwykle ugotowała tyle przepysznego jedzenia, że nie wiem czy zmieszczę się w swoje stare ubrania po zjedzeniu tego wszystkiego.
-Mamo czy t y oszalałaś? Chcesz żeby, Aleks się ze mną rozstał, bo będę gruba jak wieloryb.
-Kochanie, nie przesadzaj tego jedzenia wcale nie jest aż tak dużo.
-No fakt wcale nie, tylko pułk wojska mogłabyś tym nakarmić.
-Nie marudź córeczko tylko jedz. Zobacz same twoje ulubione potrawy, a na deser zrobiłam twoje ulubione tiramisu.
-No tak i jeszcze mój ulubiony deser. Coś czuję, że będziesz musiał mnie stąd wynosić kochanie.
-Nie przejmuj się. Na pewno jakoś dam radę.
-W ostateczności będziesz mógł mnie stąd wytoczyć, bo pewnie zmienię się w jedną wielką kulkę po zjedzeniu wszystkich tych pyszności.
-Nie martw się kochanie, nawet jak będziesz taką kulką to i tak będę cię kochał. Po usłyszeniu tych słów wszyscy zaczęli się śmiać. Tylko biedny Aleks nie wiedział, o co chodzi.
-Cieszę się kochanie.
-Koniec tych pogaduszek. Zabierać się za jedzenie.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 20


Kiedy wróciłam do domu Aleks siedział na kanapie i jadł pizzę.
-No widzę, że zakupy udane. Przecież ty nie możesz jeść takich rzeczy.
-Jedna malutka pizza, nic się nie stanie. A trener i tak się o tym nie dowie.
-No nie wiem. A jakby tak ktoś mu doniósł.
-Nie zrobiłabyś tego. Nie mogłabyś donieść na swojego ukochanego.
-Phi, jak chcesz to możemy się przekonać. – wystawiłam mu język i skierowałam się na górę. W mgnieniu oka Aleks znalazł się przy mnie. Zaczął całować mnie po szyi. Odwróciłam się przodem do niego i wbiłam zachłannie swoje wargi w jego. Nasze języki zaczęły drażnić swoje podniebienia. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w mojej sypialni. Aleks zaczął zdejmować moją koszulkę gdy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
-Ale ma ktoś wyczucie czasu – zaczęłam się śmiać.
-Nie otwieramy.
-Aleks, może to coś ważnego.
-No dobra, ale potem dokończymy.
-Oczywiście kochanie.
Poprawiłam swoje ubranie i poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami stał Michał z Koletą.
-Cześć Michał. Kopę lat – zaczęłam się znowu śmiać.
-No fakt dawno się nie widzieliśmy. Możemy wejść?
-Jasne, wchodźcie. A tak właściwie to jak mnie tutaj znaleźliście.
-Zadzwoniliśmy do Magdy. Powiedziała nam gdzie teraz mieszkasz. Czemu nie powiedziałaś nam, że rozstałaś się z Michałem?
-Nie ma o czym rozmawiać. Gdyby nie jego szczeniackie zachowanie pewnie nadal bylibyśmy razem. Ale teraz jestem z Aleksem i to jest ważne.
-Właśnie pokaż nam tego twojego przystojniaka – zaśmiała się Koleta.
-Aleks kochanie, chodź tutaj – zawołałam
-Już idę. Po chwili Aleks znajdował się między nami.
-Aleks to mój brat Michał i jego dziewczyna Koleta. Michał, Koleta to jest Aleks mój chłopak.
-Miło mi poznać brata Natalii. Dużo o tobie słyszałem.
-No mam nadzieję, że tylko dobre rzeczy.
-No jasne.
-A tak właściwie to co was sprowadza do Bełchatowa?
-Stęskniliśmy się za tobą.
-Myślicie, że dam się tak łatwo spławić. Mówcie o co chodzi – rozkazałam
-No więc chodzi o to, że Koleta jest w ciąży. Przyjechaliśmy powiedzieć o tym tobie i rodzicom.
-Naprawdę? Tak się cieszę.
-Wiedziałem, że tak zareagujesz. Boję się trochę reakcji rodziców.
-Też bym się bała na waszym miejscu. Przeżyłam to na własnej skórze wiem jak zareagują. Mama na pewno się ucieszy, a tata najpierw będzie marudził, ale potem na pewno też dojdzie do niego, że zostanie dziadkiem i zmieni zdanie. Nie macie się czym martwić.
-Wiecie co, może pojedziemy jutro razem do rodziców na obiad?
-Chciałem cię o to poprosić, ale nie miałem odwagi.
-No widzisz czytam w twoich myślach. Przy okazji przedstawię im Aleksa, bo wcześniej jakoś nie było okazji.
-No to upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Natalia my będziemy się już zbierać.
-A gdzie macie zamiar spędzić noc?
-Widzieliśmy po drodze całkiem przyjemny hotelik, może tam będą miejsca.
-Nie ma mowy, zostajecie u nas, prawda Aleks.
-Jasne. Przygotujemy wam zaraz pokój.
-Dziękujemy, jesteście bardzo mili.
-Nie ma za co dziękować w końcu Michał jest moim bratem. Rodzinie trzeba pomagać.
Poszliśmy na górę zająć się przygotowaniem pokoju, a Michał i Koleta zostali na dole. I zaczęli oglądać telewizję.

Na górze:
-No i nici z naszego mile spędzonego wieczoru – zasmucił się Aleks.
-Nie przejmuj się kochanie, kiedyś to sobie odbijemy.
-Nie mogę się już doczekać.
-Dobra, a teraz bierzmy się za ten pokój i wracamy na dół. Trzeba zrobić jakąś kolację.
-Masz rację, jestem już trochę głodny. Ta pizza jednak nie była aż tak sycąca.
Po chwili byliśmy już na dole. Ja zaprosiłam Koletę do kuchni. Chciałam z nią trochę pogadać sam na sam. W końcu dawno się nie widziałyśmy. A chłopakom kazałam zostać w salonie i obejrzeć jakiś mecz. W sumie to wcale nie musiałam jakoś długo ich do tego namawiać.
-No to opowiadaj co tam u was? – zapytała Koleta.
-Świetnie. Nareszcie czuję się przy kimś bezpiecznie.
-A Michał? Co z nim? Dlaczego wy się w ogóle rozstaliście?
-Michał zdradził mnie ze swoją nową panią trener na jednej z imprez. W sumie to może nawet byłabym w stanie mu to wybaczyć, ale poniekąd przez niego straciłam dziecko, które było dla mnie bardzo ważne.
-Nie dziwię ci się. Sama nie wiem jak zachowałabym się gdybym teraz straciła tego małego brzdąca – pogłaskała się czule po brzuchu.
-Który to miesiąc?
-Koniec drugiego. Jeszcze nic nie widać.
-Zobaczysz jak pod koniec trzeciego zacznie cię kopać. Wtedy dopiero odczujesz, że nosisz w sobie nowe życie.
-Nie mogę się doczekać. Jak długo jesteś z Aleksem.
-Od jakichś kilku tygodni. W sumie to dzięki niemu otrząsnęłam się po rozstaniu z Michałem. Pomógł mi w najtrudniejszym momencie mojego życia.
-Miło słyszeć, że masz takiego kogoś przy sobie.
-A tobie z Michałem jak się układa?
-Odkąd Michał dowiedział się, że jestem w ciąży dosłownie nosi mnie na rękach.
-Mój odpowiedzialny braciszek – zażartowałam.
-Chodź zaniesiemy jedzenie tym dwóm głodomorom, bo na pewno umierają z głodu
Tego dnia nadrobiłam wszystkie zaległości jakie miałam w kontaktach ze swoim bratem. Aleks i Koleta poszli dosyć wcześnie spać, a ja siedziałam z Michałem do czwartej nad ranem. Dowiedziałam się dosłownie wszystkiego. Jak przedstawia się jego sytuacja ze studiami, jaki ma plany dotyczące przyszłości. Przyznam, że nie podejrzewałam Michała o taką dojrzałość. Postanowił, że oświadczy się Kolecie i w miarę szybko zorganizują ślub. Tak, żeby zdążyć przed narodzinami dziecka. Kontrakt Kolety z BKS-em  dobiegał właśnie końca i siłą rzeczy nie mógł zostać przedłużony. Dość późno położyłam się spać. Nie chciałam budzić Aleksa więc nastawiłam mu tylko budzik, żeby zdążył jutro na trening i poszłam spać. O dziewiątej obudził mnie dźwięk budzika. Aleks jak zwykle nie potrafił zebrać się w sobie i go wyłączyć.
-Aleks, kochanie pobudka. Czas wstawać, spóźnisz się na trening i będziesz musiał świecić oczami przed panią trener.
-Phi. Też mi pani trener – zaśmiał się Aleks
-Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
-Bardzo cię przepraszam ale ja nie mam zamiaru jej polubić. Nie po tym co ci zrobiła.
-Wiesz, że jesteś kochany?
-Wiem, wiem. A z resztą może nawet nie będę musiał jej polubić bo podobno od przyszłego sezonu wraca trener Nawrocki.
-Tak? A właściwie to dlaczego on odszedł?
-Jakieś sprawy prywatne z tego co wiem. Nie interesowałem się tym za bardzo.
-No, ale miło, że nie będę musiała oglądać już Mileny. Będę mogła wpadać częściej na wasze treningi.
-Teraz też możesz.
-Nie mam ochoty na spotkania z Mileną. wiesz co ona mi ostatnio powiedziała? Że nie chciała mnie zranić, a ta zdrada sama tak jakoś wyszła rozumiesz? Myślałam, że ją rozszarpię. Wredna suka.
-Nie denerwuj się kochanie.
-Dobrze, nie będę się już denerwować. A ty już idź. – zaczęłam wypychać go z łóżka.
-Wyganiasz mnie? Oj nieładnie.
-Wiesz, ja chętnie przeleżałabym tutaj z tobą cały dzień, ale jeżeli zaraz nie wyjdziesz z domu spóźnisz isę na trening. Masz dziesięć minut na dotarcie na salę.
-Zabawne.
-Aleks ja nie żartuję. Pokazałam mu zegarek, który miałam na ręku.
-Nie trzeba było tak od razu mówić?
-No przecież mówię ci o tym od jakichś dwudziestu minut. A i pamiętaj, że dzisiaj idziemy na obiad do moich rodziców. Także po treningu prosto do domu.
-Tak jest pani kapitan.
Ubrał szybko pierwsze lepsze ubrania leżące w szafie i wybiegł niczym torpeda z domu. Ja natomiast postanowiłam, że nie ma sensu tak wcześnie wstawać i ponownie położyłam się spać.



Dzisiaj kolejny mecz naszych siatkarzy. Trzymamy mocno kciuki by pokonali trójkolorowych :)



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 19


Po wyjściu Aleksa na trening postanowiłam, że ogarnę mieszkanie. Sprzątanie wbrew pozorom było dla mnie bardzo odprężającym zajęciem. Zrobiłam już gruntowne porządki w salonie i łazience kiedy z treningu wrócił Aleks.
-To co idziemy?
-Jasne. Przebiorę się tylko w coś odpowiedniego i możemy iść.
-Ja też pójdę się przebrać. Tylko żebym nie musiał długo na ciebie czekać.
-Postaram się, żebyś nie musiał tym razem wywarzać drzwi. - dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam na górę. Tam założyłam na siebie przygotowane wcześniej ubrania, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Jak się potem okazało wyszykowałam się wcześniej od Aleksa z czego byłam bardzo dumna. Restauracja do której zabrał mnie Aleks była bardzo przytulna. Nie znajdowało się w niej zbyt dużo ludzi, dlatego miałam nadzieję, że uda nam się zjeść kolację w spokoju bez rozdawania autografów i robienia zdjęć. Nie byłam jakoś zbytnio głodna dlatego postanowiłam, że zamówię tylko sałatkę. Natomiast Aleks nie narzekał chyba na brak apetytu ponieważ po chwili przed nim stanęło pokaźnych rozmiarów zamówienie.
-Widzę, że ktoś tu jest głodny - odparłam z uśmiechem.
-A żebyś wiedziała, nie miałem nic w ustach od czasu śniadania. Wiesz kiedy to było?
-No faktycznie. Wieki temu. Smacznego.
-Nawzajem.
Po skończonym posiłku postanowiliśmy, że zamówimy sobie jeszcze deser. Ja postawiłam na moje ulubione ciasto tiramisu, a Aleks zamówił jabłecznik. Gdy zbieraliśmy się do wyjścia kelner przyniósł nam rachunek. Chciałam sama za siebie zapłacić, ale Aleks stwierdził, że nie ma mowy. Nie chciałam się z nim kłócić więc się zgodziłam. Po wyjściu z restauracji postanowiliśmy, że przejdziemy się chwilę, a dopiero później wrócimy do domu. W sumie taki układ mi pasował. Przynajmniej uda mi się spalić wszystkie kalorie. Po godzinie spaceru wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Wzięłam szybką kąpiel i zmęczona momentalnie zapadłam w sen. Następne kilka tygodni minęło dosyć szybko Aleks z całą drużyną Skry Bełchatów przygotowywał się do decydujących meczy o mistrzostwo Polski.
Nie wiem jak to zrobiłam, ale udało mi się przewidzieć, że w tych meczach będą grać z Resovią. Tak na marginesie to moją drugą ulubioną drużyną w pluslidze jest właśnie Resovia. Sezon w tym roku był bardzo wyrównany. Można powiedzieć, że walka toczyła się prawie do ostatniego meczu. Mało brakowało, a decydujące mecze gralibyśmy z Zaksą. W sumie to taki obrót sprawy dla mnie byłby lepszy, gdyż w tym wypadku moje serce jest rozdarte. Chociaż pewnie będę kibicowała Skrze ze względu na Aleksa. Nasze kontakty w ostatnim czasie znacząco nabrały rozpędu. Chociaż jasno określiłam zasady, których pod żadnym pozorem Aleks nie mógł przekroczyć. W sumie to nawet nie próbował. Rozumiał, że na razie nie jestem jeszcze gotowa na żaden odważniejszy krok po rozstaniu z Michałem. W ostatnim czasie bardzo często myślałam o naszym związku. Nie ukrywam, że trochę zaskoczył mnie swoim nagłym wyjazdem z Polski. Być może chciał udowodnić mi tym, że cały czas jestem dla niego ważna. Problem w tym, że po tym całym zdarzeniu ja nie miałam ochoty na kontakty z nim. I w sumie to może lepiej, że wyjechał bo nie wiem jak zachowałabym się w jego towarzystwie. Czy nie odżyły by dawne uczucia. A tego bym nie chciała. Pierwsze dwa mecze o Mistrzostwo Polski miały odbyć się w Bełchatowie. Już od dawna byłam umówiona z Pauliną i Magdą, że będziemy razem kibicować naszym Skrzatom. Od samego rana nie mogłam usiedzieć w miejscu. Dosłownie odliczałam godziny, a później minuty do meczu. Godzinę przed meczem razem z Aleksem wyjechałam z domu na halę. Pod nią spotkałam Magdę i Paulinę. Na salę udałyśmy się wszystkie razem zostawiając naszych mężczyzn samych by w spokoju mogli przygotować się do tego jakże ważnego meczu. My natomiast zajęłyśmy swoje miejsca na trybunach i ze niecierpliwieniem czekaliśmy na pierwszy gwizdek w meczu. Mecz był bardzo zacięty. Gołym okiem było widać, że w drużynie Skry brakuje Michała. Na szczęście lukę po tym zawodniku dosyć skutecznie wypełnił Michał Bąkiewicz. Trzeba podkreślić świetną dyspozycję tego zawodnika, który prawie cały sezon przesiedział w kwadracie dla rezerwowych, a w kluczowym momencie sezonu świetnie wkomponował się w drużynę. Wracając do meczu, który był szalenie zacięty. Pierwszą partię wygrała Resovia, chociaż przez cały czas trwania meczu to drużyna PGE Skry utrzymywała kilku punktowe prowadzenie. Jednak w kluczowym momencie meczu pozwoliła sobie na rozluźnienie, co skrzętnie wykorzystała drużyna z Rzeszowa. Drugą i trzecią partię wygrała Skra, jednak w czwartej to znów Resovia była górą. W tie breaku Skra pokazała całą swoją klasę deklarując rywali i wygrywając do 8. Dużą zasługę w tym zwycięstwie miał Aleks i Michał Bąkiewicz. W trudnych momentach Paweł zawsze mógł na nich liczyć. Kończyli prawie wszystkie piłki, dokładając do tego świetną zagrywkę.
Drugi mecz półfinałowy ułożył się również po myśli kibiców i graczy Bełchatowa.  Mimo iż spotkanie było bardzo wyrównane żółto – czarnym udało się je dosyć pewnie wygrać 3:0. Trochę szkoda było mi patrzeć na smutne twarze rzeszowskich graczy, ale cóż ktoś musiał przegrać. Po ostatnim gwizdku podbiegłam do Aleksa i rzuciłam mu się na szyję z uśmiechem.
-Gratulacje kochanie, wiedziałam, że się wam uda.
-Dziękuję.
-Wiesz co Aleks? Mógłbyś załatwić mi autografy od zawodników Resovii?
-Nie ma mowy. Nie będę ci niczego załatwiać. Jak chcesz autografy to musisz sama się o nie postarać.
-Ale Aleks ja ich nie znam. I co powiem, że chcę żeby mi się podpisali? Pomyślą, że jestem kolejną napaloną hotką, a tego nie chce.
-No dobra. Mogę cię przedstawić, ale o autografy pytasz się sama.
-Jesteś kochany, wiesz?
-No ja myślę.
-Ale chodźmy już po pójdą do szatni, a ja tam na pewno nie wejdę.
-Chodź, chodź.

-O Aleks widzę,  że masz nową dziewczynę. Całkiem ładna swoją drogą – zauważył Nikola Kovacevic. Gdy usłyszałam jego słowa moje policzki momentalnie oblał rumieniec.
-Nikola ma rację, nie wiedziałem, że stać cię na taką dziewczynę – odparł Igła
-Wiecie co, zaczynam się zastanawiać czy nie odbijecie mi jej za chwilę.
-Nie martw się Aleks tak łatwo się nie poddam w końcu jesteś dla mnie kimś ważnym.
-O… jak romantycznie się zrobiło – zaśmiał się Zbyszek.
-Właśnie my tu gadu, gadu, a Natalia chciała z wami porozmawiać.
-Natalia?! – wszyscy zrobili wielkie oczy niczym pięciozłotówki.
-Ta Natalia, która była dziewczyną Michała?
-We własnej osobie – zauważyłam z uśmiechem.
-No to widzę, że długo nie rozpaczałaś po naszym Miśku.
-Nie było po kim rozpaczać. Po tym co on mi zrobił. Nie miałam siły walczyć z Mileną.
-Jak widać ich uczucie, o ile w ogóle takie było nie było zbyt silne skoro wyjechał i zostawił panią trener samą.
-I dobrze jej tak, niech chociaż przez chwilę poczuje się tak samo jak ja odrzucona i oszukana.
-No dobra, to o czym chciałaś z nimi rozmawiać? – zapytał Igła
-W sumie to bardziej zależało mi na waszych autografach niż rozmowie, bo trochę się bałam spotkania z wami.
-Jesteśmy aż tacy straszni? – zapytał Cichy robiąc minę w stylu kotka ze Shreaka.
-Nie. W sumie to czuję się tak jakbym znała was od dawna. A przecież poznaliśmy się dopiero przed chwilą.
-Zdążyłem się już przyzwyczaić, że tak na wszystkich działam – stwierdził Igła
-To chcesz nadal te autografy? – spytał Akrem
-Głupie pytanie, jasne, że chce.
Po kilku minutach miałam podpisy wszystkich zawodników Resovii.
-Dziękuję wam chłopcy, nawet nie wiecie jakie to było dla mnie ważne.
-Wiecie może co się dzieje z Michałem?
-Z tego co powiedziała nam nasza pani trener Michał wyjechał do Włoch i będzie grał w tamtejszej lidze.
-Nie wiecie w jakim klubie?
-Nic więcej nie wiemy. Ale pewnie niedługo coś znajdzie się i na ten temat w internecie.
-No pewnie tak, w końcu Michał to jeden z najlepszych polskich graczy.
-Wiecie co bardzo miło się gada, ale musimy się zbierać bo zaraz wracamy do Rzeszowa.
-Miło było was poznać. I do zobaczenia w następnym tygodniu na meczu.
-Fajnie, że przyjedziesz. Już za tobą tęsknimy. – każdy z chłopaków podszedł do mnie i przytulił na pożegnanie.
-Zaczekasz tutaj na mnie? Pójdę się szybko przebrać i możemy wracać do domu.
-Jasne, tylko pośpiesz się bo wrócę sama do domu.
-Będzie ci się chciał iść na pieszo?
-To nie jest aż tak długa droga.
-E tam mi by się nie chciało.
-Bo ty leniwy jesteś kochanie.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.
Usiadłam na trybunach i zaczęłam przeglądać zdjęcia z obu meczy. Kiedy zauważyłam, że ktoś zajął miejsce obok mnie. Okazało się, że tą osobą była Milena.
-Natalia, co u ciebie słychać? – zapytała z tym swoim durnowatym uśmieszkiem.
-Dobrze.
-Rozmowna jesteś. Nie da się ukryć.
-Myślisz, że mam ochotę z tobą rozmawiać? Nie, nie mam ochoty. Najchętniej obiłabym ci tą śliczną buźkę, ale nie będę brudziła sobie rąk.
-Nie przesadzaj, przecież nic takiego się nie stało. Widocznie nie byliście sobie z Miśkiem pisani.
-W sumie to nie żałuję tego rozstania. Jedyną rzeczą której nie mogę zapomnieć jest to, że przez ciebie i te twoje intrygi straciłam dziecko. Gdyby nie to teraz miałabym je już przy sobie.
-Natalia, naprawdę mi przykro. Ja nie chciałam żeby tak wyszło. To wszystko potoczyło się tak spontanicznie. Wcale tego nie planowałam.
-Guzik mnie to obchodzi czy to planowałaś, czy nie. Stało się. Czasu nie cofniesz. Ja nie jestem już z Michałem. To nie ma żadnego znaczenia.
-Przepraszam . Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
-Wątpię. Mam jeszcze jedną prośbę. Nie odzywaj się do mnie, nie rozmawiamy. Zachowujemy się tak jak byśmy się nie znały. A teraz przepraszam, ale muszę już iść.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. W drzwiach zauważyłam, że Aleks wychodzi z szatni, więc razem udaliśmy się do samochodu. Ten dzień był bardzo ciężki dla nas obojga, dlatego gdy tylko dotarliśmy do domu padnięci poszliśmy spać. Kiedy tylko się obudziłam zauważyłam, że Aleksa nie ma już w domu. Na zegarku widniała godzina 10. Nie mogłam uwierzyć, że tak długo spałam, zazwyczaj to ja wstawałam o świcie. Zdążyłam zrobić kanapki, czasem nawet pójść do sklepu, a Aleks jeszcze nie wstał. Wstałam z łóżka i zabrałam się za wykonanie porannej toalety. Gdy skończyłam udałam się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Wyobraźcie sobie, że w kuchni czekała na mnie niespodzianka. Na stole znajdowały się kanapki, a obok nich leżał liścik:
Musiałem już iść na trening. Zrobiłem dla ciebie śniadanie, mam nadzieję, że będzie ci smakować. Nie chciałem cię budzić tak słodko spałaś. O 14 powinienem wrócić z treningu. Mam nadzieję, że nie będziesz się nudzić do tej pory. A i jeszcze jedno. Lodówka świeci pustkami, jak będę wracał z treningu to zrobię zakupy. Kocham i całuję Aleks.
Postanowiłam, że zadzwonię do Magdy i zapytam się czy ma może ochotę na jakieś małe zakupy. Potrzebowałam odprężenia, a zakupy były najlepszym pomysłem.
-Hej Madzia.
-No hej Natalia. Coś się stało, że dzwonisz?
-Nie, czy musi od razu coś się stać? Nie mogę tak po prostu zadzwonić do swojej przyjaciółki.
-Nie no jasne, że możesz.
-Dobra, a tak na serio to dzwonię do ciebie z pytaniem czy nie wybrałabyś się ze mną może na zakupy?
-Wiesz, że chętnie. Nudzi mi się samej w domu. Kostek na treningu, a ja mam swój dopiero o 16.
-No widzisz jak wszystko świetnie się składa. W takim razie za pół godziny będę u ciebie pod domem. Może być?
-Świetnie. Nie mogę się już doczekać.
Miałam mało czasu więc zrobiłam szybki makijaż, założyłam na siebie jakieś pierwsze lepsze rurki i czerwoną koszulę w kratę. I byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam kluczyki do samochodu, i zbiegłam na dół. Po kilku minutach stałam już pod domem Magdy. Po chwili ona również znalazła się w samochodzie i mogliśmy wyruszyć na podbój bełchatowskich sklepów. Po dwóch godzinach obie mogłyśmy pochwalić się całkiem pokaźną kolekcją nowych ubrań. Ja kupiłam sobie kilka nowych bluzek i dwie pary spodni, a Magda dwie sukienki i do tego prześliczne buty na koturnie. Po zakupach postanowiłyśmy, że pójdziemy jeszcze na kawę do jakiejś restauracji. Gdy tylko dostałyśmy nasze zamówienie zaczęłyśmy rozmowę.
-No  opowiadaj, jak tam między tobą a Aleksem?
-Wszystko dobrze. Jest taki kochany. A tobie jak układa się z Konstantinem?
-Świetnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że go spotkałam. To mój pierwszy prawdziwy chłopak. I mam przeczucie, że może nawet ostatni.
-No to widzę, że poważna sprawa.
-No żebyś wiedziała. A jak po meczu? Musisz być dumna z Alka.
-Jasne, że jestem. Świetnie sobie poradził. Wiesz, że wczoraj po meczu udało mi się porozmawiać z chłopakami z Resovi.
-Tak? No  i jacy oni są?
-Bardzo mili. Wydawało mi się jakbym znała ich już bardzo długo. Nie traktowali mnie jak fankę tylko jak jedną z nich.
-W sumie to jakby na to nie patrzeć należysz do wielkiej siatkarskiej rodziny, w końcu też grasz.
-No tak, ale w ostatnim czasie jakoś nie przebywałam za długo na boisku.
-Nie martw się, trener na pewno pozwoli ci wrócić do drużyny.
-W tym sezonie to już chyba się nie opłaca. Od następnego sezonu wracam.
-Trzymam cię za słowo.
Czas płynął nieubłaganie i po chwili na zegarku widniała już godzina 15.30.
-Wiesz co Natalia ja muszę się już zbierać. Za pół godziny zaczynam trening.
-Matko ale się zasiedziałyśmy. Mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy.
-Wpadnij do nas z Kostkiem na obiad jutro.
-A wiesz, że to świetny pomysł. Nie będzie mi się chciało nic gotować, a ty i tak siedzisz w domu i masz dużo czasu. Na pewno będziemy.



W zadość uczynieniu za to, że dość dawno nie było rozdziału dodaję mega długi :D
Mam nadzieję, że ktoś to wgl czyta :)
Jak tam nastroje po pierwszych meczach naszych kochanych siatkarzy? Ja jestem mimo wszystko z nich bardzo dumno, dali z siebie wszystko, szczególnie w tym drugim meczu. Może i nie wygrali, ale jak dla mnie z każdym meczem widać postęp i mam nadzieję, że następne meczę będą już wygrane :D




poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 18


Nie rozumiałam dlaczego miałam się tak spieszyć. Kilka minut różnicy w tą czy w tą. Bez przesady. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, ale droga dłużyła się nam niemiłosiernie. Kilka razy próbowałam wydobyć z Aleksa informację dokąd zmierzamy. Jednak nie udało mi się uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi. Po którejś nieudanej próbie postanowiłam, że dam spokój bo i tak prędzej czy później wszystkiego się dowiem. Było już grubo po 12 kiedy dojechaliśmy pod jakiś plac. Jak się potem okazało Aleks postanowił na poprawę humoru zabrać mnie do wesołego miasteczka. W sumie to nie wiem skąd u niego taki pomysł, ale muszę przyznać, że od dziecka bardzo lubię tego typu miejsca. Pojeździliśmy razem na kilku kolejkach. Odwiedziliśmy gabinet luster i tunel strachu. Aż wstyd się przyznać, ale Aleks bał się jak małe dziecko. Przez cały czas kurczowo trzymał się mojego rękawa. Ciężko było powstrzymać mi śmiech.
-Z czego się śmiejesz?
-Jak to z czego? Z ciebie. Wiesz, że jesteś bardzo zabawny jak się tak boisz.
-Ale śmieszne. To nie moja wina, że od zawsze boję się ciemności i tych wszystkich duchów.
-Aleks, przecież duchu nie istnieją – zaczęłam się jeszcze bardziej z niego śmiać.
-Zdziwiłabyś się. Kiedyś jak wychodziłem z treningu widziałem nawet jednego.
-Tak, a u mnie w domu co jakiś czas Samara wychodzi z telewizora. Aleks czy ty słyszysz co mówisz? Pewnie chłopaki ze Skry postanowili zrobić ci kawał, a ty dałeś się wrobić jak małe dziecko.
-Możliwe.
-Nie możliwe tylko na pewno. To gdzie teraz idziemy?
-Chodź tam. – złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś stoiska.
Po chwili stałam już z wielkim miśkiem, którego można było wygrać za strącenie jakiegoś przedmiotu do wody. Aleks uparł się, że zdobędzie go dla mnie. I tak jak postanowił tak zrobił. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w wesołym miasteczku i postanowiliśmy, że wrócimy do domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jakiegoś sklepu bo lodówka w domu świeciła pustkami, a nie było jakoś okazji na zakupy. Swoją drogą nie wiem jak udało się Aleksowi ubłagać u trenera dzień wolnego. Z tego co pamiętam nie jest to takie proste. A no tak zapomniałam, że teraz trenerem jest Milena. Pewnie dała wolne wszystkim siatkarzom, a sama bawi się świetnie z Michałem. Dobra nieważne, nie będę sobie zawracać nią głowy. Kiedy dojechaliśmy do domu sytuacja wydała mi się dosyć podejrzana gdyż w salonie i w kuchni paliły się światła. Nie przypominam sobie, żebyśmy wyjeżdżając je włączali.
-Aleks, coś chyba jest nie tak. Ktoś jest w domu.
-Może to Konstantin zapomniał czegoś wziąć i przyjechał. Przecież on ma nadal klucze do domu. – przyznam, że wydało mi się to podejrzane, Aleks w ogóle nie przejął się tym, że ktoś może znajdować się w domu. A co jeśli to złodzieje, jeśli coś się stało. Niepewnie przekroczyłam próg domu. Dziwne, wszystkie światła zgasły. Gdy tylko udało mi się dojść do kontaktu i włączyć światło zza wszystkich możliwych mebli zaczęli wyskakiwać siatkarze Skry z okrzykiem niespodzianka.
-Chwila. Ja tu czegoś nie rozumiem, nie przypominam sobie,  żeby Aleks mówił mi, że ma niedługo urodziny, a z tego co wiem to obchodzi je chyba we wrześniu.
-No ładnie ładnie. Nie ma to jak zapomnieć o swoich własnych urodzinach – zaśmiał się Zator. – pomyślałam chwilę i faktycznie, na śmierć zapomniałam o swoich urodzinach.
-To dlatego zabrałeś mnie do wesołego miasteczka – uśmiechnęłam się do Aleksa.
-Jakoś musiałem wydobyć cię z domu. Inaczej na pewno byś z niego nie wyszła, a z niespodzianki wyszłyby nici.
-Właśnie, a tak swoją drogą. To co wy robiliście w łazience, że aż drzwi wywarzyliście? – zapytał Plina
-Długa historia. Aleks się trochę niecierpliwił, bo za długo musiał na mnie czekać.
-No to ciekawe ile ty tam siedziałaś – pół składu Skry zanosiło się śmiechem
-Tylko 10  minut, nie potrzebuję dużo czasu. W przeciwieństwie do was – pokazałam im język. A właściwie to kto wpadł na ten pomysł?
-Jak to kto? Ja, Aleks i Kostek – odparła Magda.
-No fakt mogłam się domyśleć, że na was mogę zawsze liczyć.
-Hola, hola a my to co? Specjalnie byliśmy u naszej nowej pani trener – ostatnie słowo Mariusz ubrał w tak zwane zajączki. Mamy jutro 2 treningi po sobie spróbuj to chociaż docenić. Doceniam, doceniam i bardzo serdecznie wam dziękuję.
-Jeszcze nie ma za co. Dawać tu ten tort – krzyknął Aleks.
-Z kuchni jak poparzeni wyskoczyli Kłos i Bąkiewicz niosąc ogromnych rozmiarów tort.
-Oszaleliście? Kto to wszystko zje?
-My – krzyknęli wszyscy zawodnicy
-Tak a jutro na trening będę musiała was odholować.
-Nie przesadzaj. Taki mały torcik na tyle osób.
-W sumie to może to i racja.
-No dobra. Zapalać szybko świeczki, a ty myśl nad życzeniem – niemal rozkazał mi Aleks
-Gotowa?
Wzięłam głęboki oddech i za jednym zamachem zdmuchnęłam wszystkie świeczki.
-No, no gratulacje. Nie powiem nie lada wyczyn. Dziewiętnaście świeczek za jednym zamachem – zauważył Plina
-Dzięki, że wypominasz mi wiek. Zobaczymy co powiesz jak spotkamy się  na twoich urodzinach.
-Jakie pomyślałaś sobie życzenie – zapytał mnie Cupko
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
-No weź, wierzysz w takie głupoty?
-Wierzę.
-Dobra, to teraz czas na prezenty – wypruł się Aleks
-Nie przesadzajcie. Nie musieliście nic mi kupować. Najlepszy prezentem jest dla mnie to, że jesteście tutaj ze mną.
-Koniec marudzenia, masz tu prezent ode mnie – podeszła do mnie Magda.
-No ciekawe co takiego mi kupiłaś? Zaczęłam się śmiać. Otworzyłam niewielkie pudełeczko na dnie którego znajdował się stylowy kalendarzyk
-Mam nadzieję, że teraz już nigdy nie zapomnisz o swoich urodzinach.
-Z pewnością, i od razu zapiszę w kalendarzu kiedy każdy z was obchodzi urodziny.
Oprócz prezentu od Magdy dostałam jeszcze całą masę słodyczy, pięknie pachnące perfumy od Mariusza, założę się, że Paulina pomagała mu wybierać. I całą masę innych prezentów, których nie chce mi się teraz wyliczać.
-To teraz przyszedł czas na prezent ode mnie – Aleks podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętnego buziaka.
-No ciekawe, czy się postarałeś.
-Mam nadzieję, że będzie ci się podobać.
-Na pewno. – otworzyłam pudełeczko. A moim oczom ukazała się połówka serca
-Drugą mam ja – pokazał mi swój wisiorek
-Aleks, nawet nie wiesz jakie to miłe.
Przytuliłam się do niego i ponownie obdarowałam buziakiem. Zabawa rozkręciła się na dobre. Koło 22 postanowiliśmy, że przeniesiemy się do klubu. Tam jednogłośnie stałam się królową parkietu, każdy z siatkarzy Skry tańczył ze mną co najmniej raz. Jednak najwięcej czasu spędziłam z Aleksem. Każdy wolny taniec należał do nas. Nie wiedziałam, że siatkarze mają tak dobre poczucie rytmu. Koło 4 nad ranem wszyscy zaczęli zbierać się do domów. Nie wiem jak oni jutro mają zamiar udać się na trening. Ale cóż trudno. Gdy tylko wróciliśmy do domu wzięłam szybką kąpiel i poszłam do łóżka. Momentalnie zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie ponieważ coś skutecznie przeszkadzało mi w normalnym oddychaniu. Jak się potem okazało tym czymś była ręka Aleksa. Swoją drogą jak on znalazł się ze mną w jednym łóżku? Nie przypominam sobie, żebym mu na to pozwalała.
-Aleks. Pobudka!
-O co chodzi?
-Co ty robisz w moim łóżku?
-Jak to w twoim łóżku? Podniósł głowę do góry i zlustrował całe pomieszczenie. A faktycznie. Nie wiem, jak to się stało, musiałem pomylić pokoje.
-Dobra, nic się nie stało, ale to był ostatni raz. Nie jestem jeszcze gotowa. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
-Oczywiście Natalia, będziemy czekać tyle ile tylko będzie potrzeba.
-Jesteś kochany, mówiłam ci już o tym?
-Nie kojarzę.
-To teraz ci mówię i obiecuję powtarzać jak najczęściej.
-trzymam cię za słowo kochanie.
-Dobra, a teraz wstawaj bo spóźnisz się na trening. Swoją drogą to pewnie zabawnie będziecie wyglądać po tej całonocnej zabawie. Chciałabym to zobaczyć.
-Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś pojechała ze mną.
-Owszem stoi Michał. Po tym ostatnim incydencie nie mam ochoty się z nim widzieć.
-A wiesz, że nie będziesz musiała.
-Dlaczego? Czyżby jakaś kontuzja.
-Nie. Miałem ci o tym wczoraj powiedzieć, ale zapomniałem. Michał postanowił, że opuści Skrę.
-Co? Jak to?
-Postanowił, że przeniesie się do Włoch. Trzeba przyznać, że trochę to dziwne przenosić się prawie na sam koniec sezonu. Milena będzie miała teraz prawdziwy ból głowy z wystawieniem przyjmujących do pierwszej szóstki. Szczęście, że Maciek dołączył do zespołu bo byłoby ciężko.
-Ale i tak jestem pewna, że pokonacie wszystkich i zostaniecie mistrzami.
-Dzięki, miło, że tak  myślisz. Mogę liczyć na jakieś dobre śniadanko?
-Jasne, już idę zrobić, a ty się szykuj bo się spóźnisz.
Poszłam do kuchni zrobiłam stertę kanapek. Aleks wpadł do kuchni jak szalony w biegu zjadł kilka kromek i wybiegł na trening, obdarowując mnie jeszcze w międzyczasie całusem.
-Jak wrócę z treningu to zabieram cię na kolację.
-Trzymam cię za słowo.



sobota, 18 maja 2013

Rozdział 17


W wyśmienitym humorze poszłam do łazienki nalałam sobie pełną wannę wody. Pluskałam się dobre półtorej godziny. Zapewne trwałoby to jeszcze dłużej gdybym nie zauważyła, że jest już wpół do dwunastej. Szybko wytarłam swoje ciało i popędziłam ubrać się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobić delikatny makijaż. Postanowiłam nie malować się dzisiaj mocniej, gdyż nie wiedziałam jak zareaguję na widok Michała i Mileny. Kiedy kończyłam makijaż usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Mam nadzieję, że jesteś gotowa bo nie mam czasu na czekanie.
-Jasne, że jestem. Wezmę jeszcze tylko torebkę i możemy jechać – krzyknęłam z góry.
-Wow. Świetnie wyglądasz.
-Nie przesadzaj – szturchnęłam go w ramię.
-Nie przesadzam, jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem – dał mi buziaka w policzek.
-Dobra, nie słodź już tak. Zbieraj się.
-Dobra, to jedziemy. Wiesz co muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci w mojej koszulce – podszedł do mnie i musnął moje usta.
-Aleks, proszę cię nie teraz. Rozmawialiśmy na ten temat, nie jestem na razie gotowa na nowy związek.
-Rozumiem, ale nawet nie wiesz jak cholernie mnie pociągasz.
-Koniec tych pogaduszek bo spóźnimy się na mecz.
-Faktycznie, już późno. Chodź. Zadzwoń do Magdy, że zaraz po nią przyjedziemy.
-Magda. Spokojnie, wiem, że powinniśmy już dawno być pod twoim domem, ale jakoś tak nam zeszło. Za chwilę będziemy. Wychodź już.
-Ok, ale bez tłumaczeń się nie obędzie.
-Dobra, pa :*
Po kilku minutach byliśmy już pod domem Magdy stamtąd w zawrotnym tempie pojechaliśmy na halę. Przed wyjściem z samochodu ponownie naszły mnie wątpliwości.
-Natalia, nie denerwuj się, jakoś to będzie. Magda będzie blisko ciebie, ja też z resztą nie będę daleko. Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie.
-Mam nadzieję. Przełknęłam ślinę i z dumnie podniesioną do góry głową weszłam do środka.
-Nie denerwuj się Aleks, jest silna poradzi sobie.
-No nie wiem w ostatnim czasie nie było z nią najlepiej.
-Wydaje mi się, że teraz wyjdzie na prostą. Zresztą to głównie twoja zasługa.
-Nie przesadzaj nic takiego nie zrobiłem.
-Jesteś z nią, a to jest ważne. Ona potrzebuje teraz oddanych przyjaciół, którzy są w stanie dużo dla niej poświęcić.
-Magda, dobrze wiesz, że ja nie chcę być tylko jej przyjacielem.
-Wiem, wiem Aleks. Bez pośpiechu, myślę, że Natalia prędzej czy później doceni twoje starania.
-Też mam taką nadzieję.
-Magda, Aleks pośpieszcie się zaraz mecz się zacznie, a wy sobie tam pogawędki ucinacie. Aleks biegiem do szatni. A ty ze mną proszę.
-Tak jest pani kapitan – z uśmiechem na twarzy odparł Aleks.
-O czym rozmawialiście?
-A wiesz takie tam, życzyłam mu powodzenia w meczu.
-Jasne, już ci uwierzyłam. Jak nie chcesz to nie mów.
-Właśnie, a dlaczego właściwie się spóźniliście, co?
-Długa historia innym razem ci opowiem. Cicho mecz się zaczyna.
Muszę przyznać, że mecz był bardzo zacięty. Kiedy tylko drużynie Skry udało się odskoczyć na kilka punktów Resovia błyskawicznie odrabiała straty. Na szczęście w końcówkach setów więcej zimnej krwi zachowywali Bełchatowianie i dzięki temu mecz skończył się wynikiem 3:0. Zauważyłam, że Michał czasami spoglądał w moją stronę, ale gdy tylko nasze oczy się spotkały odwracał wzrok. Muszę przyznać, że na wyróżnienie w tym meczu zasługują dwaj zawodnicy: Aleks – który w trudnych momentach brał ciężar gry na swoje barki i Mariusz, którego zagrywki niejednokrotnie zaskakiwały w przyjęciu nawet samego Igłę. Michałowi za to gra zupełnie się nie kleiła i nowa pani trener zdjęła go z boiska w połowie seta zastępując Konstantinem, który od momentu wejścia na parkiet zaprezentował się z dobrej strony. Czego ciężko było nie zauważyć bo po każdej jego udanej akcji Magda cieszyła się jak głupia. Wybór najlepszego zawodnika w tym meczu był niezwykle trudny. Jednak ja miałam cichą nadzieję, że nagrodzą Aleksa. I tak też się stało. Gdy tylko zawodnicy obu drużyn zeszli z parkietu i zaczęli rozdawać autografy postanowiłam podejść do Aleksa. Po drodze minęłam obściskujących się Michała i Milenę. Nawet mnie nie zauważyli zajęci sobą.
-Gratuluję, świetny mecz.
-Dzięki. Chociaż w sumie wolałbym inną nagrodę.
-Tak? A jaką jeżeli można wiedzieć?
-Jest taka jedna dziewczyna, która bardzo mi się podoba, ale ktoś ją wcześniej zranił i nie chce mi zaufać. Wiesz o co chodzi?
-Wiem. I chyba nawet znam tą dziewczynę. A co byś zrobił gdyby m powiedziała ci, że jednak da ci szansę.
-Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ale to chyba nie możliwe.
-No to patrz.
Podeszłam jeszcze bliżej do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Aleks na początku był oszołomiony, ale po chwili zaczął odwzajemniać mój pocałunek.  
-Muszę przyznać,  że tego się nie spodziewałem. Mam nadzieję, że nie zrobiłaś tego tylko po to żeby odegrać się na Michale.
-No coś ty. Nie mogłabym.
-Chodź. Pójdę się przebrać, poczekasz na mnie pod szatnią.
-Dobrze.
 Objęci dotarliśmy pod szatnię siatkarzy. Aleks wszedł do środka, a ja usiadłam na jednym z krzesełek znajdujących się przed szatnią. Chwilę później z szatni wyszedł Michał.
-Widzę, że szybko pocieszyłaś się po naszym rozstaniu. Przyznaj się romansowałaś już z nim wcześniej. Zanim się rozstaliśmy. Cała ta sytuacja jest ci na rękę. To ja jestem ten zły, ten który jest wszystkiemu winien, a ty zgrywasz niewiniątko. Nieźle to sobie wykombinowałaś.
-Nie powinno cię to obchodzić. Myślałeś, że przez rok będę wylewać łzy po takim sku**ielu jak ty. Jak widać pomyliłeś się. I wcale nie zdradzałam cię z Aleksem, w przeciwieństwie do ciebie byłam wierna. Czego nie można powiedzieć o tobie. Więc nie urządzaj mi tutaj gadek umoralniających.
-Myślałem, że jestem dla ciebie kimś ważnym, widocznie pomyliłem się.
-Byłeś cholernie ważny, a teraz jesteś największym kłamcą i idiotą jakiego spotkałam do tej pory. Muszę przyznać, że pobiłeś Tomka na głowę.
-Natalia, nie mów tak. Przecież dobrze wiesz, że cię kocham.
-Kocham? Ty chyba sobie żartujesz? I właśnie dlatego, że mnie kochasz obściskiwałeś się przed chwilą z Mileną?
-Nie jesteś wcale lepsza. Widziałem twój pocałunek z Aleksem.
-Teraz będziesz mi to wypominał? Wiesz co, jesteś żałosny. To nie doprowadziłam do rozpadu naszego związku. Mógłbyś w końcu zrozumieć, że jesteś wszystkiemu winien. Ty, tylko i wyłącznie ty. I wiesz co? Życzę ci żeby ciebie też ktoś tak skrzywdził tak samo jak ty skrzywdziłeś mnie.
W tej chwili z szatni wyszedł Aleks.
-Natalia, czy coś się stało?
-Nie Aleks. Wszystko w porządku. Możemy już iść? Nie mam ochoty przebywać tutaj ani chwili dłużej.
-Oczywiście kochanie. Może masz ochotę na spacer?
-A wiesz, że chętnie. Tyle emocji, z chęcią się przewietrzę.
-No to chodź kochanie.
Wyszliśmy z hali mijając przy wejściu Milenę. Wysłała mi uśmiech triumfu i pewnym krokiem podeszła do Michała składając na jego ustach namiętny pocałunek.
-Aleks pośpieszmy się bo zaraz zwymiotuję od nadmiaru tych czułości.
-Masz rację, co za dużo to nie zdrowo.
-Wiesz co a może zamiast tego spaceru przygotujemy sobie jakieś jedzenie i urządzimy wieczór filmowy. Co ty na to?
-Myślę, że to świetny pomysł.
-To co ściągamy się? Kto pierwszy do samochodu?
-Może być. Czas, start.
Nietrudno domyślić się wyników naszego biegu. Pierwszy do samochodu dobiegł Aleks chociaż muszę się pochwalić, że wcale nie odstawałam od niego aż tak za bardzo.
-To nie fair ty masz dłuższe nogi.
-Nie smuć się kochanie, następnym razem dam ci fory i na pewno wygrasz.
Kiedy dojechaliśmy do domu zabraliśmy się za przygotowanie jakiegoś jedzenia na nasz seans. W książce kucharskiej znalazłam dosyć prosty przepis na pizzę, więc postanowiliśmy spróbować. A co tam, raz kozie śmierć. Oczywiście nie obyło się bez obrzucania się nawzajem składnikami. Czas spędzony z Aleksem mijał bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy na zegarku pojawiła się godzina 22. Z gotową pięknie pachnącą pizzą zasiedliśmy przed telewizorem. Jak nie trudno się domyśleć musieliśmy obejrzeć jakiś horror ponieważ Aleks w swojej domowej kolekcji nie miał innych gatunków tylko ten. Położyliśmy się wygodnie na kanapie i zaczęliśmy seans. Film nie był jakiś oszołamiająco ciekawy dlatego po kilkunastu minutach zasnęłam wtulona w Aleksa. Rano obudziło mnie delikatne łaskotanie po szyi.
-Kochanie, wstajemy.
-Aleks, jeszcze chwilkę.
-Żadną chwilkę. Wstajemy, ubieramy się i jedziemy na wycieczkę.
-Wycieczkę? Jaką wycieczkę? Co ty wymyśliłeś?
-Niespodzianka. Im wcześniej się wyszykujesz tym wcześniej dowiesz się o co chodzi.
-Nie możesz uchylić mi rąbka tajemnicy?
-Nie, bo to wtedy już nie będzie niespodzianka. Zbieraj ten swój seksowny tyłek i wyruszamy.
-Niech ci będzie. W takim razie ja idę pod prysznic, a ty przygotuj mi jakieś śniadanie. Zgoda?
-Moja strata. Niech będzie. Za 10 minut w kuchni. I ani minuty dłużej bo wejdę do łazienki. Zrozumiano?
-Zrozumiano, zrozumiano.
Wychodząc z pokoju zabrałam ze sobą jeszcze rzeczy do przebrania. Drzwi od łazienki na wszelki wypadek postanowiłam zamknąć. Nie wiadomo w końcu co może strzelić Aleksowi do głowy. Po krótkiej chwili usłyszałam jak próbuje dostać się do łazienki.
-Wychodź, albo wywarzę drzwi.
-Zaczekaj jeszcze chwilkę. Zrobię jeszcze tylko makijaż i możemy wychodzić.
-Nie ma czasu wychodź.
-NIE!
-Dobra, sama tego chciałaś. Po chwili drzwi od łazienki zostały wywarzone, a do pomieszczenia wpadł zadowolony Aleks.
-Oszalałeś? Nie mogłeś chwilkę poczekać?
-Nie mogłem. Ja już znam tą chwilkę. Pól godziny to za mało.
-Nie przesadzaj. Kto teraz wstawi drzwi?
-Zajmę się tym jak wrócimy, a teraz zbieraj się. Kanapki czekają na stole. Zjesz w drodze.
-Świetnie, nie dasz mi się nawet najeść.
-Nie marudź tylko się pośpiesz.