poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 18


Nie rozumiałam dlaczego miałam się tak spieszyć. Kilka minut różnicy w tą czy w tą. Bez przesady. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, ale droga dłużyła się nam niemiłosiernie. Kilka razy próbowałam wydobyć z Aleksa informację dokąd zmierzamy. Jednak nie udało mi się uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi. Po którejś nieudanej próbie postanowiłam, że dam spokój bo i tak prędzej czy później wszystkiego się dowiem. Było już grubo po 12 kiedy dojechaliśmy pod jakiś plac. Jak się potem okazało Aleks postanowił na poprawę humoru zabrać mnie do wesołego miasteczka. W sumie to nie wiem skąd u niego taki pomysł, ale muszę przyznać, że od dziecka bardzo lubię tego typu miejsca. Pojeździliśmy razem na kilku kolejkach. Odwiedziliśmy gabinet luster i tunel strachu. Aż wstyd się przyznać, ale Aleks bał się jak małe dziecko. Przez cały czas kurczowo trzymał się mojego rękawa. Ciężko było powstrzymać mi śmiech.
-Z czego się śmiejesz?
-Jak to z czego? Z ciebie. Wiesz, że jesteś bardzo zabawny jak się tak boisz.
-Ale śmieszne. To nie moja wina, że od zawsze boję się ciemności i tych wszystkich duchów.
-Aleks, przecież duchu nie istnieją – zaczęłam się jeszcze bardziej z niego śmiać.
-Zdziwiłabyś się. Kiedyś jak wychodziłem z treningu widziałem nawet jednego.
-Tak, a u mnie w domu co jakiś czas Samara wychodzi z telewizora. Aleks czy ty słyszysz co mówisz? Pewnie chłopaki ze Skry postanowili zrobić ci kawał, a ty dałeś się wrobić jak małe dziecko.
-Możliwe.
-Nie możliwe tylko na pewno. To gdzie teraz idziemy?
-Chodź tam. – złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś stoiska.
Po chwili stałam już z wielkim miśkiem, którego można było wygrać za strącenie jakiegoś przedmiotu do wody. Aleks uparł się, że zdobędzie go dla mnie. I tak jak postanowił tak zrobił. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w wesołym miasteczku i postanowiliśmy, że wrócimy do domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jakiegoś sklepu bo lodówka w domu świeciła pustkami, a nie było jakoś okazji na zakupy. Swoją drogą nie wiem jak udało się Aleksowi ubłagać u trenera dzień wolnego. Z tego co pamiętam nie jest to takie proste. A no tak zapomniałam, że teraz trenerem jest Milena. Pewnie dała wolne wszystkim siatkarzom, a sama bawi się świetnie z Michałem. Dobra nieważne, nie będę sobie zawracać nią głowy. Kiedy dojechaliśmy do domu sytuacja wydała mi się dosyć podejrzana gdyż w salonie i w kuchni paliły się światła. Nie przypominam sobie, żebyśmy wyjeżdżając je włączali.
-Aleks, coś chyba jest nie tak. Ktoś jest w domu.
-Może to Konstantin zapomniał czegoś wziąć i przyjechał. Przecież on ma nadal klucze do domu. – przyznam, że wydało mi się to podejrzane, Aleks w ogóle nie przejął się tym, że ktoś może znajdować się w domu. A co jeśli to złodzieje, jeśli coś się stało. Niepewnie przekroczyłam próg domu. Dziwne, wszystkie światła zgasły. Gdy tylko udało mi się dojść do kontaktu i włączyć światło zza wszystkich możliwych mebli zaczęli wyskakiwać siatkarze Skry z okrzykiem niespodzianka.
-Chwila. Ja tu czegoś nie rozumiem, nie przypominam sobie,  żeby Aleks mówił mi, że ma niedługo urodziny, a z tego co wiem to obchodzi je chyba we wrześniu.
-No ładnie ładnie. Nie ma to jak zapomnieć o swoich własnych urodzinach – zaśmiał się Zator. – pomyślałam chwilę i faktycznie, na śmierć zapomniałam o swoich urodzinach.
-To dlatego zabrałeś mnie do wesołego miasteczka – uśmiechnęłam się do Aleksa.
-Jakoś musiałem wydobyć cię z domu. Inaczej na pewno byś z niego nie wyszła, a z niespodzianki wyszłyby nici.
-Właśnie, a tak swoją drogą. To co wy robiliście w łazience, że aż drzwi wywarzyliście? – zapytał Plina
-Długa historia. Aleks się trochę niecierpliwił, bo za długo musiał na mnie czekać.
-No to ciekawe ile ty tam siedziałaś – pół składu Skry zanosiło się śmiechem
-Tylko 10  minut, nie potrzebuję dużo czasu. W przeciwieństwie do was – pokazałam im język. A właściwie to kto wpadł na ten pomysł?
-Jak to kto? Ja, Aleks i Kostek – odparła Magda.
-No fakt mogłam się domyśleć, że na was mogę zawsze liczyć.
-Hola, hola a my to co? Specjalnie byliśmy u naszej nowej pani trener – ostatnie słowo Mariusz ubrał w tak zwane zajączki. Mamy jutro 2 treningi po sobie spróbuj to chociaż docenić. Doceniam, doceniam i bardzo serdecznie wam dziękuję.
-Jeszcze nie ma za co. Dawać tu ten tort – krzyknął Aleks.
-Z kuchni jak poparzeni wyskoczyli Kłos i Bąkiewicz niosąc ogromnych rozmiarów tort.
-Oszaleliście? Kto to wszystko zje?
-My – krzyknęli wszyscy zawodnicy
-Tak a jutro na trening będę musiała was odholować.
-Nie przesadzaj. Taki mały torcik na tyle osób.
-W sumie to może to i racja.
-No dobra. Zapalać szybko świeczki, a ty myśl nad życzeniem – niemal rozkazał mi Aleks
-Gotowa?
Wzięłam głęboki oddech i za jednym zamachem zdmuchnęłam wszystkie świeczki.
-No, no gratulacje. Nie powiem nie lada wyczyn. Dziewiętnaście świeczek za jednym zamachem – zauważył Plina
-Dzięki, że wypominasz mi wiek. Zobaczymy co powiesz jak spotkamy się  na twoich urodzinach.
-Jakie pomyślałaś sobie życzenie – zapytał mnie Cupko
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
-No weź, wierzysz w takie głupoty?
-Wierzę.
-Dobra, to teraz czas na prezenty – wypruł się Aleks
-Nie przesadzajcie. Nie musieliście nic mi kupować. Najlepszy prezentem jest dla mnie to, że jesteście tutaj ze mną.
-Koniec marudzenia, masz tu prezent ode mnie – podeszła do mnie Magda.
-No ciekawe co takiego mi kupiłaś? Zaczęłam się śmiać. Otworzyłam niewielkie pudełeczko na dnie którego znajdował się stylowy kalendarzyk
-Mam nadzieję, że teraz już nigdy nie zapomnisz o swoich urodzinach.
-Z pewnością, i od razu zapiszę w kalendarzu kiedy każdy z was obchodzi urodziny.
Oprócz prezentu od Magdy dostałam jeszcze całą masę słodyczy, pięknie pachnące perfumy od Mariusza, założę się, że Paulina pomagała mu wybierać. I całą masę innych prezentów, których nie chce mi się teraz wyliczać.
-To teraz przyszedł czas na prezent ode mnie – Aleks podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętnego buziaka.
-No ciekawe, czy się postarałeś.
-Mam nadzieję, że będzie ci się podobać.
-Na pewno. – otworzyłam pudełeczko. A moim oczom ukazała się połówka serca
-Drugą mam ja – pokazał mi swój wisiorek
-Aleks, nawet nie wiesz jakie to miłe.
Przytuliłam się do niego i ponownie obdarowałam buziakiem. Zabawa rozkręciła się na dobre. Koło 22 postanowiliśmy, że przeniesiemy się do klubu. Tam jednogłośnie stałam się królową parkietu, każdy z siatkarzy Skry tańczył ze mną co najmniej raz. Jednak najwięcej czasu spędziłam z Aleksem. Każdy wolny taniec należał do nas. Nie wiedziałam, że siatkarze mają tak dobre poczucie rytmu. Koło 4 nad ranem wszyscy zaczęli zbierać się do domów. Nie wiem jak oni jutro mają zamiar udać się na trening. Ale cóż trudno. Gdy tylko wróciliśmy do domu wzięłam szybką kąpiel i poszłam do łóżka. Momentalnie zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie ponieważ coś skutecznie przeszkadzało mi w normalnym oddychaniu. Jak się potem okazało tym czymś była ręka Aleksa. Swoją drogą jak on znalazł się ze mną w jednym łóżku? Nie przypominam sobie, żebym mu na to pozwalała.
-Aleks. Pobudka!
-O co chodzi?
-Co ty robisz w moim łóżku?
-Jak to w twoim łóżku? Podniósł głowę do góry i zlustrował całe pomieszczenie. A faktycznie. Nie wiem, jak to się stało, musiałem pomylić pokoje.
-Dobra, nic się nie stało, ale to był ostatni raz. Nie jestem jeszcze gotowa. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
-Oczywiście Natalia, będziemy czekać tyle ile tylko będzie potrzeba.
-Jesteś kochany, mówiłam ci już o tym?
-Nie kojarzę.
-To teraz ci mówię i obiecuję powtarzać jak najczęściej.
-trzymam cię za słowo kochanie.
-Dobra, a teraz wstawaj bo spóźnisz się na trening. Swoją drogą to pewnie zabawnie będziecie wyglądać po tej całonocnej zabawie. Chciałabym to zobaczyć.
-Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś pojechała ze mną.
-Owszem stoi Michał. Po tym ostatnim incydencie nie mam ochoty się z nim widzieć.
-A wiesz, że nie będziesz musiała.
-Dlaczego? Czyżby jakaś kontuzja.
-Nie. Miałem ci o tym wczoraj powiedzieć, ale zapomniałem. Michał postanowił, że opuści Skrę.
-Co? Jak to?
-Postanowił, że przeniesie się do Włoch. Trzeba przyznać, że trochę to dziwne przenosić się prawie na sam koniec sezonu. Milena będzie miała teraz prawdziwy ból głowy z wystawieniem przyjmujących do pierwszej szóstki. Szczęście, że Maciek dołączył do zespołu bo byłoby ciężko.
-Ale i tak jestem pewna, że pokonacie wszystkich i zostaniecie mistrzami.
-Dzięki, miło, że tak  myślisz. Mogę liczyć na jakieś dobre śniadanko?
-Jasne, już idę zrobić, a ty się szykuj bo się spóźnisz.
Poszłam do kuchni zrobiłam stertę kanapek. Aleks wpadł do kuchni jak szalony w biegu zjadł kilka kromek i wybiegł na trening, obdarowując mnie jeszcze w międzyczasie całusem.
-Jak wrócę z treningu to zabieram cię na kolację.
-Trzymam cię za słowo.



7 komentarzy:

  1. Przyznam, że nie pogardziłabym taką niespodzianką urodzinową (:
    Miło z strony Aleksa, że tak troszczy się o naszą bohaterkę i widać, że bardzo mu na niej zależy. Życzę im duuużo szczęścia!

    A tymczasem, tak jak prosiłaś, informuję Cię o nowym rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jak prosiłaś, informuję Cię o nowym rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
      Życzę miłej lektury! :)

      Usuń
  2. Zajebiste ;-) a kiedy bd nowy rozdzial? Juz nie moge sie doczekac :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. być może jutro, o ile zdążę bo jadę na zakupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciesze sie bardzo ;-) :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety nowa cześć dopiero 9 gdyż skończył mi się limit na internet :/ mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda ;< Ale w rekompensacie to musi być na prawdę extra :D

    OdpowiedzUsuń