piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 20


Kiedy wróciłam do domu Aleks siedział na kanapie i jadł pizzę.
-No widzę, że zakupy udane. Przecież ty nie możesz jeść takich rzeczy.
-Jedna malutka pizza, nic się nie stanie. A trener i tak się o tym nie dowie.
-No nie wiem. A jakby tak ktoś mu doniósł.
-Nie zrobiłabyś tego. Nie mogłabyś donieść na swojego ukochanego.
-Phi, jak chcesz to możemy się przekonać. – wystawiłam mu język i skierowałam się na górę. W mgnieniu oka Aleks znalazł się przy mnie. Zaczął całować mnie po szyi. Odwróciłam się przodem do niego i wbiłam zachłannie swoje wargi w jego. Nasze języki zaczęły drażnić swoje podniebienia. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w mojej sypialni. Aleks zaczął zdejmować moją koszulkę gdy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
-Ale ma ktoś wyczucie czasu – zaczęłam się śmiać.
-Nie otwieramy.
-Aleks, może to coś ważnego.
-No dobra, ale potem dokończymy.
-Oczywiście kochanie.
Poprawiłam swoje ubranie i poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zdziwieniu za drzwiami stał Michał z Koletą.
-Cześć Michał. Kopę lat – zaczęłam się znowu śmiać.
-No fakt dawno się nie widzieliśmy. Możemy wejść?
-Jasne, wchodźcie. A tak właściwie to jak mnie tutaj znaleźliście.
-Zadzwoniliśmy do Magdy. Powiedziała nam gdzie teraz mieszkasz. Czemu nie powiedziałaś nam, że rozstałaś się z Michałem?
-Nie ma o czym rozmawiać. Gdyby nie jego szczeniackie zachowanie pewnie nadal bylibyśmy razem. Ale teraz jestem z Aleksem i to jest ważne.
-Właśnie pokaż nam tego twojego przystojniaka – zaśmiała się Koleta.
-Aleks kochanie, chodź tutaj – zawołałam
-Już idę. Po chwili Aleks znajdował się między nami.
-Aleks to mój brat Michał i jego dziewczyna Koleta. Michał, Koleta to jest Aleks mój chłopak.
-Miło mi poznać brata Natalii. Dużo o tobie słyszałem.
-No mam nadzieję, że tylko dobre rzeczy.
-No jasne.
-A tak właściwie to co was sprowadza do Bełchatowa?
-Stęskniliśmy się za tobą.
-Myślicie, że dam się tak łatwo spławić. Mówcie o co chodzi – rozkazałam
-No więc chodzi o to, że Koleta jest w ciąży. Przyjechaliśmy powiedzieć o tym tobie i rodzicom.
-Naprawdę? Tak się cieszę.
-Wiedziałem, że tak zareagujesz. Boję się trochę reakcji rodziców.
-Też bym się bała na waszym miejscu. Przeżyłam to na własnej skórze wiem jak zareagują. Mama na pewno się ucieszy, a tata najpierw będzie marudził, ale potem na pewno też dojdzie do niego, że zostanie dziadkiem i zmieni zdanie. Nie macie się czym martwić.
-Wiecie co, może pojedziemy jutro razem do rodziców na obiad?
-Chciałem cię o to poprosić, ale nie miałem odwagi.
-No widzisz czytam w twoich myślach. Przy okazji przedstawię im Aleksa, bo wcześniej jakoś nie było okazji.
-No to upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Natalia my będziemy się już zbierać.
-A gdzie macie zamiar spędzić noc?
-Widzieliśmy po drodze całkiem przyjemny hotelik, może tam będą miejsca.
-Nie ma mowy, zostajecie u nas, prawda Aleks.
-Jasne. Przygotujemy wam zaraz pokój.
-Dziękujemy, jesteście bardzo mili.
-Nie ma za co dziękować w końcu Michał jest moim bratem. Rodzinie trzeba pomagać.
Poszliśmy na górę zająć się przygotowaniem pokoju, a Michał i Koleta zostali na dole. I zaczęli oglądać telewizję.

Na górze:
-No i nici z naszego mile spędzonego wieczoru – zasmucił się Aleks.
-Nie przejmuj się kochanie, kiedyś to sobie odbijemy.
-Nie mogę się już doczekać.
-Dobra, a teraz bierzmy się za ten pokój i wracamy na dół. Trzeba zrobić jakąś kolację.
-Masz rację, jestem już trochę głodny. Ta pizza jednak nie była aż tak sycąca.
Po chwili byliśmy już na dole. Ja zaprosiłam Koletę do kuchni. Chciałam z nią trochę pogadać sam na sam. W końcu dawno się nie widziałyśmy. A chłopakom kazałam zostać w salonie i obejrzeć jakiś mecz. W sumie to wcale nie musiałam jakoś długo ich do tego namawiać.
-No to opowiadaj co tam u was? – zapytała Koleta.
-Świetnie. Nareszcie czuję się przy kimś bezpiecznie.
-A Michał? Co z nim? Dlaczego wy się w ogóle rozstaliście?
-Michał zdradził mnie ze swoją nową panią trener na jednej z imprez. W sumie to może nawet byłabym w stanie mu to wybaczyć, ale poniekąd przez niego straciłam dziecko, które było dla mnie bardzo ważne.
-Nie dziwię ci się. Sama nie wiem jak zachowałabym się gdybym teraz straciła tego małego brzdąca – pogłaskała się czule po brzuchu.
-Który to miesiąc?
-Koniec drugiego. Jeszcze nic nie widać.
-Zobaczysz jak pod koniec trzeciego zacznie cię kopać. Wtedy dopiero odczujesz, że nosisz w sobie nowe życie.
-Nie mogę się doczekać. Jak długo jesteś z Aleksem.
-Od jakichś kilku tygodni. W sumie to dzięki niemu otrząsnęłam się po rozstaniu z Michałem. Pomógł mi w najtrudniejszym momencie mojego życia.
-Miło słyszeć, że masz takiego kogoś przy sobie.
-A tobie z Michałem jak się układa?
-Odkąd Michał dowiedział się, że jestem w ciąży dosłownie nosi mnie na rękach.
-Mój odpowiedzialny braciszek – zażartowałam.
-Chodź zaniesiemy jedzenie tym dwóm głodomorom, bo na pewno umierają z głodu
Tego dnia nadrobiłam wszystkie zaległości jakie miałam w kontaktach ze swoim bratem. Aleks i Koleta poszli dosyć wcześnie spać, a ja siedziałam z Michałem do czwartej nad ranem. Dowiedziałam się dosłownie wszystkiego. Jak przedstawia się jego sytuacja ze studiami, jaki ma plany dotyczące przyszłości. Przyznam, że nie podejrzewałam Michała o taką dojrzałość. Postanowił, że oświadczy się Kolecie i w miarę szybko zorganizują ślub. Tak, żeby zdążyć przed narodzinami dziecka. Kontrakt Kolety z BKS-em  dobiegał właśnie końca i siłą rzeczy nie mógł zostać przedłużony. Dość późno położyłam się spać. Nie chciałam budzić Aleksa więc nastawiłam mu tylko budzik, żeby zdążył jutro na trening i poszłam spać. O dziewiątej obudził mnie dźwięk budzika. Aleks jak zwykle nie potrafił zebrać się w sobie i go wyłączyć.
-Aleks, kochanie pobudka. Czas wstawać, spóźnisz się na trening i będziesz musiał świecić oczami przed panią trener.
-Phi. Też mi pani trener – zaśmiał się Aleks
-Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
-Bardzo cię przepraszam ale ja nie mam zamiaru jej polubić. Nie po tym co ci zrobiła.
-Wiesz, że jesteś kochany?
-Wiem, wiem. A z resztą może nawet nie będę musiał jej polubić bo podobno od przyszłego sezonu wraca trener Nawrocki.
-Tak? A właściwie to dlaczego on odszedł?
-Jakieś sprawy prywatne z tego co wiem. Nie interesowałem się tym za bardzo.
-No, ale miło, że nie będę musiała oglądać już Mileny. Będę mogła wpadać częściej na wasze treningi.
-Teraz też możesz.
-Nie mam ochoty na spotkania z Mileną. wiesz co ona mi ostatnio powiedziała? Że nie chciała mnie zranić, a ta zdrada sama tak jakoś wyszła rozumiesz? Myślałam, że ją rozszarpię. Wredna suka.
-Nie denerwuj się kochanie.
-Dobrze, nie będę się już denerwować. A ty już idź. – zaczęłam wypychać go z łóżka.
-Wyganiasz mnie? Oj nieładnie.
-Wiesz, ja chętnie przeleżałabym tutaj z tobą cały dzień, ale jeżeli zaraz nie wyjdziesz z domu spóźnisz isę na trening. Masz dziesięć minut na dotarcie na salę.
-Zabawne.
-Aleks ja nie żartuję. Pokazałam mu zegarek, który miałam na ręku.
-Nie trzeba było tak od razu mówić?
-No przecież mówię ci o tym od jakichś dwudziestu minut. A i pamiętaj, że dzisiaj idziemy na obiad do moich rodziców. Także po treningu prosto do domu.
-Tak jest pani kapitan.
Ubrał szybko pierwsze lepsze ubrania leżące w szafie i wybiegł niczym torpeda z domu. Ja natomiast postanowiłam, że nie ma sensu tak wcześnie wstawać i ponownie położyłam się spać.



Dzisiaj kolejny mecz naszych siatkarzy. Trzymamy mocno kciuki by pokonali trójkolorowych :)



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 19


Po wyjściu Aleksa na trening postanowiłam, że ogarnę mieszkanie. Sprzątanie wbrew pozorom było dla mnie bardzo odprężającym zajęciem. Zrobiłam już gruntowne porządki w salonie i łazience kiedy z treningu wrócił Aleks.
-To co idziemy?
-Jasne. Przebiorę się tylko w coś odpowiedniego i możemy iść.
-Ja też pójdę się przebrać. Tylko żebym nie musiał długo na ciebie czekać.
-Postaram się, żebyś nie musiał tym razem wywarzać drzwi. - dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam na górę. Tam założyłam na siebie przygotowane wcześniej ubrania, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Jak się potem okazało wyszykowałam się wcześniej od Aleksa z czego byłam bardzo dumna. Restauracja do której zabrał mnie Aleks była bardzo przytulna. Nie znajdowało się w niej zbyt dużo ludzi, dlatego miałam nadzieję, że uda nam się zjeść kolację w spokoju bez rozdawania autografów i robienia zdjęć. Nie byłam jakoś zbytnio głodna dlatego postanowiłam, że zamówię tylko sałatkę. Natomiast Aleks nie narzekał chyba na brak apetytu ponieważ po chwili przed nim stanęło pokaźnych rozmiarów zamówienie.
-Widzę, że ktoś tu jest głodny - odparłam z uśmiechem.
-A żebyś wiedziała, nie miałem nic w ustach od czasu śniadania. Wiesz kiedy to było?
-No faktycznie. Wieki temu. Smacznego.
-Nawzajem.
Po skończonym posiłku postanowiliśmy, że zamówimy sobie jeszcze deser. Ja postawiłam na moje ulubione ciasto tiramisu, a Aleks zamówił jabłecznik. Gdy zbieraliśmy się do wyjścia kelner przyniósł nam rachunek. Chciałam sama za siebie zapłacić, ale Aleks stwierdził, że nie ma mowy. Nie chciałam się z nim kłócić więc się zgodziłam. Po wyjściu z restauracji postanowiliśmy, że przejdziemy się chwilę, a dopiero później wrócimy do domu. W sumie taki układ mi pasował. Przynajmniej uda mi się spalić wszystkie kalorie. Po godzinie spaceru wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Wzięłam szybką kąpiel i zmęczona momentalnie zapadłam w sen. Następne kilka tygodni minęło dosyć szybko Aleks z całą drużyną Skry Bełchatów przygotowywał się do decydujących meczy o mistrzostwo Polski.
Nie wiem jak to zrobiłam, ale udało mi się przewidzieć, że w tych meczach będą grać z Resovią. Tak na marginesie to moją drugą ulubioną drużyną w pluslidze jest właśnie Resovia. Sezon w tym roku był bardzo wyrównany. Można powiedzieć, że walka toczyła się prawie do ostatniego meczu. Mało brakowało, a decydujące mecze gralibyśmy z Zaksą. W sumie to taki obrót sprawy dla mnie byłby lepszy, gdyż w tym wypadku moje serce jest rozdarte. Chociaż pewnie będę kibicowała Skrze ze względu na Aleksa. Nasze kontakty w ostatnim czasie znacząco nabrały rozpędu. Chociaż jasno określiłam zasady, których pod żadnym pozorem Aleks nie mógł przekroczyć. W sumie to nawet nie próbował. Rozumiał, że na razie nie jestem jeszcze gotowa na żaden odważniejszy krok po rozstaniu z Michałem. W ostatnim czasie bardzo często myślałam o naszym związku. Nie ukrywam, że trochę zaskoczył mnie swoim nagłym wyjazdem z Polski. Być może chciał udowodnić mi tym, że cały czas jestem dla niego ważna. Problem w tym, że po tym całym zdarzeniu ja nie miałam ochoty na kontakty z nim. I w sumie to może lepiej, że wyjechał bo nie wiem jak zachowałabym się w jego towarzystwie. Czy nie odżyły by dawne uczucia. A tego bym nie chciała. Pierwsze dwa mecze o Mistrzostwo Polski miały odbyć się w Bełchatowie. Już od dawna byłam umówiona z Pauliną i Magdą, że będziemy razem kibicować naszym Skrzatom. Od samego rana nie mogłam usiedzieć w miejscu. Dosłownie odliczałam godziny, a później minuty do meczu. Godzinę przed meczem razem z Aleksem wyjechałam z domu na halę. Pod nią spotkałam Magdę i Paulinę. Na salę udałyśmy się wszystkie razem zostawiając naszych mężczyzn samych by w spokoju mogli przygotować się do tego jakże ważnego meczu. My natomiast zajęłyśmy swoje miejsca na trybunach i ze niecierpliwieniem czekaliśmy na pierwszy gwizdek w meczu. Mecz był bardzo zacięty. Gołym okiem było widać, że w drużynie Skry brakuje Michała. Na szczęście lukę po tym zawodniku dosyć skutecznie wypełnił Michał Bąkiewicz. Trzeba podkreślić świetną dyspozycję tego zawodnika, który prawie cały sezon przesiedział w kwadracie dla rezerwowych, a w kluczowym momencie sezonu świetnie wkomponował się w drużynę. Wracając do meczu, który był szalenie zacięty. Pierwszą partię wygrała Resovia, chociaż przez cały czas trwania meczu to drużyna PGE Skry utrzymywała kilku punktowe prowadzenie. Jednak w kluczowym momencie meczu pozwoliła sobie na rozluźnienie, co skrzętnie wykorzystała drużyna z Rzeszowa. Drugą i trzecią partię wygrała Skra, jednak w czwartej to znów Resovia była górą. W tie breaku Skra pokazała całą swoją klasę deklarując rywali i wygrywając do 8. Dużą zasługę w tym zwycięstwie miał Aleks i Michał Bąkiewicz. W trudnych momentach Paweł zawsze mógł na nich liczyć. Kończyli prawie wszystkie piłki, dokładając do tego świetną zagrywkę.
Drugi mecz półfinałowy ułożył się również po myśli kibiców i graczy Bełchatowa.  Mimo iż spotkanie było bardzo wyrównane żółto – czarnym udało się je dosyć pewnie wygrać 3:0. Trochę szkoda było mi patrzeć na smutne twarze rzeszowskich graczy, ale cóż ktoś musiał przegrać. Po ostatnim gwizdku podbiegłam do Aleksa i rzuciłam mu się na szyję z uśmiechem.
-Gratulacje kochanie, wiedziałam, że się wam uda.
-Dziękuję.
-Wiesz co Aleks? Mógłbyś załatwić mi autografy od zawodników Resovii?
-Nie ma mowy. Nie będę ci niczego załatwiać. Jak chcesz autografy to musisz sama się o nie postarać.
-Ale Aleks ja ich nie znam. I co powiem, że chcę żeby mi się podpisali? Pomyślą, że jestem kolejną napaloną hotką, a tego nie chce.
-No dobra. Mogę cię przedstawić, ale o autografy pytasz się sama.
-Jesteś kochany, wiesz?
-No ja myślę.
-Ale chodźmy już po pójdą do szatni, a ja tam na pewno nie wejdę.
-Chodź, chodź.

-O Aleks widzę,  że masz nową dziewczynę. Całkiem ładna swoją drogą – zauważył Nikola Kovacevic. Gdy usłyszałam jego słowa moje policzki momentalnie oblał rumieniec.
-Nikola ma rację, nie wiedziałem, że stać cię na taką dziewczynę – odparł Igła
-Wiecie co, zaczynam się zastanawiać czy nie odbijecie mi jej za chwilę.
-Nie martw się Aleks tak łatwo się nie poddam w końcu jesteś dla mnie kimś ważnym.
-O… jak romantycznie się zrobiło – zaśmiał się Zbyszek.
-Właśnie my tu gadu, gadu, a Natalia chciała z wami porozmawiać.
-Natalia?! – wszyscy zrobili wielkie oczy niczym pięciozłotówki.
-Ta Natalia, która była dziewczyną Michała?
-We własnej osobie – zauważyłam z uśmiechem.
-No to widzę, że długo nie rozpaczałaś po naszym Miśku.
-Nie było po kim rozpaczać. Po tym co on mi zrobił. Nie miałam siły walczyć z Mileną.
-Jak widać ich uczucie, o ile w ogóle takie było nie było zbyt silne skoro wyjechał i zostawił panią trener samą.
-I dobrze jej tak, niech chociaż przez chwilę poczuje się tak samo jak ja odrzucona i oszukana.
-No dobra, to o czym chciałaś z nimi rozmawiać? – zapytał Igła
-W sumie to bardziej zależało mi na waszych autografach niż rozmowie, bo trochę się bałam spotkania z wami.
-Jesteśmy aż tacy straszni? – zapytał Cichy robiąc minę w stylu kotka ze Shreaka.
-Nie. W sumie to czuję się tak jakbym znała was od dawna. A przecież poznaliśmy się dopiero przed chwilą.
-Zdążyłem się już przyzwyczaić, że tak na wszystkich działam – stwierdził Igła
-To chcesz nadal te autografy? – spytał Akrem
-Głupie pytanie, jasne, że chce.
Po kilku minutach miałam podpisy wszystkich zawodników Resovii.
-Dziękuję wam chłopcy, nawet nie wiecie jakie to było dla mnie ważne.
-Wiecie może co się dzieje z Michałem?
-Z tego co powiedziała nam nasza pani trener Michał wyjechał do Włoch i będzie grał w tamtejszej lidze.
-Nie wiecie w jakim klubie?
-Nic więcej nie wiemy. Ale pewnie niedługo coś znajdzie się i na ten temat w internecie.
-No pewnie tak, w końcu Michał to jeden z najlepszych polskich graczy.
-Wiecie co bardzo miło się gada, ale musimy się zbierać bo zaraz wracamy do Rzeszowa.
-Miło było was poznać. I do zobaczenia w następnym tygodniu na meczu.
-Fajnie, że przyjedziesz. Już za tobą tęsknimy. – każdy z chłopaków podszedł do mnie i przytulił na pożegnanie.
-Zaczekasz tutaj na mnie? Pójdę się szybko przebrać i możemy wracać do domu.
-Jasne, tylko pośpiesz się bo wrócę sama do domu.
-Będzie ci się chciał iść na pieszo?
-To nie jest aż tak długa droga.
-E tam mi by się nie chciało.
-Bo ty leniwy jesteś kochanie.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.
Usiadłam na trybunach i zaczęłam przeglądać zdjęcia z obu meczy. Kiedy zauważyłam, że ktoś zajął miejsce obok mnie. Okazało się, że tą osobą była Milena.
-Natalia, co u ciebie słychać? – zapytała z tym swoim durnowatym uśmieszkiem.
-Dobrze.
-Rozmowna jesteś. Nie da się ukryć.
-Myślisz, że mam ochotę z tobą rozmawiać? Nie, nie mam ochoty. Najchętniej obiłabym ci tą śliczną buźkę, ale nie będę brudziła sobie rąk.
-Nie przesadzaj, przecież nic takiego się nie stało. Widocznie nie byliście sobie z Miśkiem pisani.
-W sumie to nie żałuję tego rozstania. Jedyną rzeczą której nie mogę zapomnieć jest to, że przez ciebie i te twoje intrygi straciłam dziecko. Gdyby nie to teraz miałabym je już przy sobie.
-Natalia, naprawdę mi przykro. Ja nie chciałam żeby tak wyszło. To wszystko potoczyło się tak spontanicznie. Wcale tego nie planowałam.
-Guzik mnie to obchodzi czy to planowałaś, czy nie. Stało się. Czasu nie cofniesz. Ja nie jestem już z Michałem. To nie ma żadnego znaczenia.
-Przepraszam . Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
-Wątpię. Mam jeszcze jedną prośbę. Nie odzywaj się do mnie, nie rozmawiamy. Zachowujemy się tak jak byśmy się nie znały. A teraz przepraszam, ale muszę już iść.
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. W drzwiach zauważyłam, że Aleks wychodzi z szatni, więc razem udaliśmy się do samochodu. Ten dzień był bardzo ciężki dla nas obojga, dlatego gdy tylko dotarliśmy do domu padnięci poszliśmy spać. Kiedy tylko się obudziłam zauważyłam, że Aleksa nie ma już w domu. Na zegarku widniała godzina 10. Nie mogłam uwierzyć, że tak długo spałam, zazwyczaj to ja wstawałam o świcie. Zdążyłam zrobić kanapki, czasem nawet pójść do sklepu, a Aleks jeszcze nie wstał. Wstałam z łóżka i zabrałam się za wykonanie porannej toalety. Gdy skończyłam udałam się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Wyobraźcie sobie, że w kuchni czekała na mnie niespodzianka. Na stole znajdowały się kanapki, a obok nich leżał liścik:
Musiałem już iść na trening. Zrobiłem dla ciebie śniadanie, mam nadzieję, że będzie ci smakować. Nie chciałem cię budzić tak słodko spałaś. O 14 powinienem wrócić z treningu. Mam nadzieję, że nie będziesz się nudzić do tej pory. A i jeszcze jedno. Lodówka świeci pustkami, jak będę wracał z treningu to zrobię zakupy. Kocham i całuję Aleks.
Postanowiłam, że zadzwonię do Magdy i zapytam się czy ma może ochotę na jakieś małe zakupy. Potrzebowałam odprężenia, a zakupy były najlepszym pomysłem.
-Hej Madzia.
-No hej Natalia. Coś się stało, że dzwonisz?
-Nie, czy musi od razu coś się stać? Nie mogę tak po prostu zadzwonić do swojej przyjaciółki.
-Nie no jasne, że możesz.
-Dobra, a tak na serio to dzwonię do ciebie z pytaniem czy nie wybrałabyś się ze mną może na zakupy?
-Wiesz, że chętnie. Nudzi mi się samej w domu. Kostek na treningu, a ja mam swój dopiero o 16.
-No widzisz jak wszystko świetnie się składa. W takim razie za pół godziny będę u ciebie pod domem. Może być?
-Świetnie. Nie mogę się już doczekać.
Miałam mało czasu więc zrobiłam szybki makijaż, założyłam na siebie jakieś pierwsze lepsze rurki i czerwoną koszulę w kratę. I byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam kluczyki do samochodu, i zbiegłam na dół. Po kilku minutach stałam już pod domem Magdy. Po chwili ona również znalazła się w samochodzie i mogliśmy wyruszyć na podbój bełchatowskich sklepów. Po dwóch godzinach obie mogłyśmy pochwalić się całkiem pokaźną kolekcją nowych ubrań. Ja kupiłam sobie kilka nowych bluzek i dwie pary spodni, a Magda dwie sukienki i do tego prześliczne buty na koturnie. Po zakupach postanowiłyśmy, że pójdziemy jeszcze na kawę do jakiejś restauracji. Gdy tylko dostałyśmy nasze zamówienie zaczęłyśmy rozmowę.
-No  opowiadaj, jak tam między tobą a Aleksem?
-Wszystko dobrze. Jest taki kochany. A tobie jak układa się z Konstantinem?
-Świetnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że go spotkałam. To mój pierwszy prawdziwy chłopak. I mam przeczucie, że może nawet ostatni.
-No to widzę, że poważna sprawa.
-No żebyś wiedziała. A jak po meczu? Musisz być dumna z Alka.
-Jasne, że jestem. Świetnie sobie poradził. Wiesz, że wczoraj po meczu udało mi się porozmawiać z chłopakami z Resovi.
-Tak? No  i jacy oni są?
-Bardzo mili. Wydawało mi się jakbym znała ich już bardzo długo. Nie traktowali mnie jak fankę tylko jak jedną z nich.
-W sumie to jakby na to nie patrzeć należysz do wielkiej siatkarskiej rodziny, w końcu też grasz.
-No tak, ale w ostatnim czasie jakoś nie przebywałam za długo na boisku.
-Nie martw się, trener na pewno pozwoli ci wrócić do drużyny.
-W tym sezonie to już chyba się nie opłaca. Od następnego sezonu wracam.
-Trzymam cię za słowo.
Czas płynął nieubłaganie i po chwili na zegarku widniała już godzina 15.30.
-Wiesz co Natalia ja muszę się już zbierać. Za pół godziny zaczynam trening.
-Matko ale się zasiedziałyśmy. Mam nadzieję, że niedługo znowu się spotkamy.
-Wpadnij do nas z Kostkiem na obiad jutro.
-A wiesz, że to świetny pomysł. Nie będzie mi się chciało nic gotować, a ty i tak siedzisz w domu i masz dużo czasu. Na pewno będziemy.



W zadość uczynieniu za to, że dość dawno nie było rozdziału dodaję mega długi :D
Mam nadzieję, że ktoś to wgl czyta :)
Jak tam nastroje po pierwszych meczach naszych kochanych siatkarzy? Ja jestem mimo wszystko z nich bardzo dumno, dali z siebie wszystko, szczególnie w tym drugim meczu. Może i nie wygrali, ale jak dla mnie z każdym meczem widać postęp i mam nadzieję, że następne meczę będą już wygrane :D