poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 18


Nie rozumiałam dlaczego miałam się tak spieszyć. Kilka minut różnicy w tą czy w tą. Bez przesady. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, ale droga dłużyła się nam niemiłosiernie. Kilka razy próbowałam wydobyć z Aleksa informację dokąd zmierzamy. Jednak nie udało mi się uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi. Po którejś nieudanej próbie postanowiłam, że dam spokój bo i tak prędzej czy później wszystkiego się dowiem. Było już grubo po 12 kiedy dojechaliśmy pod jakiś plac. Jak się potem okazało Aleks postanowił na poprawę humoru zabrać mnie do wesołego miasteczka. W sumie to nie wiem skąd u niego taki pomysł, ale muszę przyznać, że od dziecka bardzo lubię tego typu miejsca. Pojeździliśmy razem na kilku kolejkach. Odwiedziliśmy gabinet luster i tunel strachu. Aż wstyd się przyznać, ale Aleks bał się jak małe dziecko. Przez cały czas kurczowo trzymał się mojego rękawa. Ciężko było powstrzymać mi śmiech.
-Z czego się śmiejesz?
-Jak to z czego? Z ciebie. Wiesz, że jesteś bardzo zabawny jak się tak boisz.
-Ale śmieszne. To nie moja wina, że od zawsze boję się ciemności i tych wszystkich duchów.
-Aleks, przecież duchu nie istnieją – zaczęłam się jeszcze bardziej z niego śmiać.
-Zdziwiłabyś się. Kiedyś jak wychodziłem z treningu widziałem nawet jednego.
-Tak, a u mnie w domu co jakiś czas Samara wychodzi z telewizora. Aleks czy ty słyszysz co mówisz? Pewnie chłopaki ze Skry postanowili zrobić ci kawał, a ty dałeś się wrobić jak małe dziecko.
-Możliwe.
-Nie możliwe tylko na pewno. To gdzie teraz idziemy?
-Chodź tam. – złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś stoiska.
Po chwili stałam już z wielkim miśkiem, którego można było wygrać za strącenie jakiegoś przedmiotu do wody. Aleks uparł się, że zdobędzie go dla mnie. I tak jak postanowił tak zrobił. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w wesołym miasteczku i postanowiliśmy, że wrócimy do domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jakiegoś sklepu bo lodówka w domu świeciła pustkami, a nie było jakoś okazji na zakupy. Swoją drogą nie wiem jak udało się Aleksowi ubłagać u trenera dzień wolnego. Z tego co pamiętam nie jest to takie proste. A no tak zapomniałam, że teraz trenerem jest Milena. Pewnie dała wolne wszystkim siatkarzom, a sama bawi się świetnie z Michałem. Dobra nieważne, nie będę sobie zawracać nią głowy. Kiedy dojechaliśmy do domu sytuacja wydała mi się dosyć podejrzana gdyż w salonie i w kuchni paliły się światła. Nie przypominam sobie, żebyśmy wyjeżdżając je włączali.
-Aleks, coś chyba jest nie tak. Ktoś jest w domu.
-Może to Konstantin zapomniał czegoś wziąć i przyjechał. Przecież on ma nadal klucze do domu. – przyznam, że wydało mi się to podejrzane, Aleks w ogóle nie przejął się tym, że ktoś może znajdować się w domu. A co jeśli to złodzieje, jeśli coś się stało. Niepewnie przekroczyłam próg domu. Dziwne, wszystkie światła zgasły. Gdy tylko udało mi się dojść do kontaktu i włączyć światło zza wszystkich możliwych mebli zaczęli wyskakiwać siatkarze Skry z okrzykiem niespodzianka.
-Chwila. Ja tu czegoś nie rozumiem, nie przypominam sobie,  żeby Aleks mówił mi, że ma niedługo urodziny, a z tego co wiem to obchodzi je chyba we wrześniu.
-No ładnie ładnie. Nie ma to jak zapomnieć o swoich własnych urodzinach – zaśmiał się Zator. – pomyślałam chwilę i faktycznie, na śmierć zapomniałam o swoich urodzinach.
-To dlatego zabrałeś mnie do wesołego miasteczka – uśmiechnęłam się do Aleksa.
-Jakoś musiałem wydobyć cię z domu. Inaczej na pewno byś z niego nie wyszła, a z niespodzianki wyszłyby nici.
-Właśnie, a tak swoją drogą. To co wy robiliście w łazience, że aż drzwi wywarzyliście? – zapytał Plina
-Długa historia. Aleks się trochę niecierpliwił, bo za długo musiał na mnie czekać.
-No to ciekawe ile ty tam siedziałaś – pół składu Skry zanosiło się śmiechem
-Tylko 10  minut, nie potrzebuję dużo czasu. W przeciwieństwie do was – pokazałam im język. A właściwie to kto wpadł na ten pomysł?
-Jak to kto? Ja, Aleks i Kostek – odparła Magda.
-No fakt mogłam się domyśleć, że na was mogę zawsze liczyć.
-Hola, hola a my to co? Specjalnie byliśmy u naszej nowej pani trener – ostatnie słowo Mariusz ubrał w tak zwane zajączki. Mamy jutro 2 treningi po sobie spróbuj to chociaż docenić. Doceniam, doceniam i bardzo serdecznie wam dziękuję.
-Jeszcze nie ma za co. Dawać tu ten tort – krzyknął Aleks.
-Z kuchni jak poparzeni wyskoczyli Kłos i Bąkiewicz niosąc ogromnych rozmiarów tort.
-Oszaleliście? Kto to wszystko zje?
-My – krzyknęli wszyscy zawodnicy
-Tak a jutro na trening będę musiała was odholować.
-Nie przesadzaj. Taki mały torcik na tyle osób.
-W sumie to może to i racja.
-No dobra. Zapalać szybko świeczki, a ty myśl nad życzeniem – niemal rozkazał mi Aleks
-Gotowa?
Wzięłam głęboki oddech i za jednym zamachem zdmuchnęłam wszystkie świeczki.
-No, no gratulacje. Nie powiem nie lada wyczyn. Dziewiętnaście świeczek za jednym zamachem – zauważył Plina
-Dzięki, że wypominasz mi wiek. Zobaczymy co powiesz jak spotkamy się  na twoich urodzinach.
-Jakie pomyślałaś sobie życzenie – zapytał mnie Cupko
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
-No weź, wierzysz w takie głupoty?
-Wierzę.
-Dobra, to teraz czas na prezenty – wypruł się Aleks
-Nie przesadzajcie. Nie musieliście nic mi kupować. Najlepszy prezentem jest dla mnie to, że jesteście tutaj ze mną.
-Koniec marudzenia, masz tu prezent ode mnie – podeszła do mnie Magda.
-No ciekawe co takiego mi kupiłaś? Zaczęłam się śmiać. Otworzyłam niewielkie pudełeczko na dnie którego znajdował się stylowy kalendarzyk
-Mam nadzieję, że teraz już nigdy nie zapomnisz o swoich urodzinach.
-Z pewnością, i od razu zapiszę w kalendarzu kiedy każdy z was obchodzi urodziny.
Oprócz prezentu od Magdy dostałam jeszcze całą masę słodyczy, pięknie pachnące perfumy od Mariusza, założę się, że Paulina pomagała mu wybierać. I całą masę innych prezentów, których nie chce mi się teraz wyliczać.
-To teraz przyszedł czas na prezent ode mnie – Aleks podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętnego buziaka.
-No ciekawe, czy się postarałeś.
-Mam nadzieję, że będzie ci się podobać.
-Na pewno. – otworzyłam pudełeczko. A moim oczom ukazała się połówka serca
-Drugą mam ja – pokazał mi swój wisiorek
-Aleks, nawet nie wiesz jakie to miłe.
Przytuliłam się do niego i ponownie obdarowałam buziakiem. Zabawa rozkręciła się na dobre. Koło 22 postanowiliśmy, że przeniesiemy się do klubu. Tam jednogłośnie stałam się królową parkietu, każdy z siatkarzy Skry tańczył ze mną co najmniej raz. Jednak najwięcej czasu spędziłam z Aleksem. Każdy wolny taniec należał do nas. Nie wiedziałam, że siatkarze mają tak dobre poczucie rytmu. Koło 4 nad ranem wszyscy zaczęli zbierać się do domów. Nie wiem jak oni jutro mają zamiar udać się na trening. Ale cóż trudno. Gdy tylko wróciliśmy do domu wzięłam szybką kąpiel i poszłam do łóżka. Momentalnie zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie ponieważ coś skutecznie przeszkadzało mi w normalnym oddychaniu. Jak się potem okazało tym czymś była ręka Aleksa. Swoją drogą jak on znalazł się ze mną w jednym łóżku? Nie przypominam sobie, żebym mu na to pozwalała.
-Aleks. Pobudka!
-O co chodzi?
-Co ty robisz w moim łóżku?
-Jak to w twoim łóżku? Podniósł głowę do góry i zlustrował całe pomieszczenie. A faktycznie. Nie wiem, jak to się stało, musiałem pomylić pokoje.
-Dobra, nic się nie stało, ale to był ostatni raz. Nie jestem jeszcze gotowa. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
-Oczywiście Natalia, będziemy czekać tyle ile tylko będzie potrzeba.
-Jesteś kochany, mówiłam ci już o tym?
-Nie kojarzę.
-To teraz ci mówię i obiecuję powtarzać jak najczęściej.
-trzymam cię za słowo kochanie.
-Dobra, a teraz wstawaj bo spóźnisz się na trening. Swoją drogą to pewnie zabawnie będziecie wyglądać po tej całonocnej zabawie. Chciałabym to zobaczyć.
-Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś pojechała ze mną.
-Owszem stoi Michał. Po tym ostatnim incydencie nie mam ochoty się z nim widzieć.
-A wiesz, że nie będziesz musiała.
-Dlaczego? Czyżby jakaś kontuzja.
-Nie. Miałem ci o tym wczoraj powiedzieć, ale zapomniałem. Michał postanowił, że opuści Skrę.
-Co? Jak to?
-Postanowił, że przeniesie się do Włoch. Trzeba przyznać, że trochę to dziwne przenosić się prawie na sam koniec sezonu. Milena będzie miała teraz prawdziwy ból głowy z wystawieniem przyjmujących do pierwszej szóstki. Szczęście, że Maciek dołączył do zespołu bo byłoby ciężko.
-Ale i tak jestem pewna, że pokonacie wszystkich i zostaniecie mistrzami.
-Dzięki, miło, że tak  myślisz. Mogę liczyć na jakieś dobre śniadanko?
-Jasne, już idę zrobić, a ty się szykuj bo się spóźnisz.
Poszłam do kuchni zrobiłam stertę kanapek. Aleks wpadł do kuchni jak szalony w biegu zjadł kilka kromek i wybiegł na trening, obdarowując mnie jeszcze w międzyczasie całusem.
-Jak wrócę z treningu to zabieram cię na kolację.
-Trzymam cię za słowo.



sobota, 18 maja 2013

Rozdział 17


W wyśmienitym humorze poszłam do łazienki nalałam sobie pełną wannę wody. Pluskałam się dobre półtorej godziny. Zapewne trwałoby to jeszcze dłużej gdybym nie zauważyła, że jest już wpół do dwunastej. Szybko wytarłam swoje ciało i popędziłam ubrać się w przygotowane wcześniej ubrania i zrobić delikatny makijaż. Postanowiłam nie malować się dzisiaj mocniej, gdyż nie wiedziałam jak zareaguję na widok Michała i Mileny. Kiedy kończyłam makijaż usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Mam nadzieję, że jesteś gotowa bo nie mam czasu na czekanie.
-Jasne, że jestem. Wezmę jeszcze tylko torebkę i możemy jechać – krzyknęłam z góry.
-Wow. Świetnie wyglądasz.
-Nie przesadzaj – szturchnęłam go w ramię.
-Nie przesadzam, jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem – dał mi buziaka w policzek.
-Dobra, nie słodź już tak. Zbieraj się.
-Dobra, to jedziemy. Wiesz co muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci w mojej koszulce – podszedł do mnie i musnął moje usta.
-Aleks, proszę cię nie teraz. Rozmawialiśmy na ten temat, nie jestem na razie gotowa na nowy związek.
-Rozumiem, ale nawet nie wiesz jak cholernie mnie pociągasz.
-Koniec tych pogaduszek bo spóźnimy się na mecz.
-Faktycznie, już późno. Chodź. Zadzwoń do Magdy, że zaraz po nią przyjedziemy.
-Magda. Spokojnie, wiem, że powinniśmy już dawno być pod twoim domem, ale jakoś tak nam zeszło. Za chwilę będziemy. Wychodź już.
-Ok, ale bez tłumaczeń się nie obędzie.
-Dobra, pa :*
Po kilku minutach byliśmy już pod domem Magdy stamtąd w zawrotnym tempie pojechaliśmy na halę. Przed wyjściem z samochodu ponownie naszły mnie wątpliwości.
-Natalia, nie denerwuj się, jakoś to będzie. Magda będzie blisko ciebie, ja też z resztą nie będę daleko. Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie.
-Mam nadzieję. Przełknęłam ślinę i z dumnie podniesioną do góry głową weszłam do środka.
-Nie denerwuj się Aleks, jest silna poradzi sobie.
-No nie wiem w ostatnim czasie nie było z nią najlepiej.
-Wydaje mi się, że teraz wyjdzie na prostą. Zresztą to głównie twoja zasługa.
-Nie przesadzaj nic takiego nie zrobiłem.
-Jesteś z nią, a to jest ważne. Ona potrzebuje teraz oddanych przyjaciół, którzy są w stanie dużo dla niej poświęcić.
-Magda, dobrze wiesz, że ja nie chcę być tylko jej przyjacielem.
-Wiem, wiem Aleks. Bez pośpiechu, myślę, że Natalia prędzej czy później doceni twoje starania.
-Też mam taką nadzieję.
-Magda, Aleks pośpieszcie się zaraz mecz się zacznie, a wy sobie tam pogawędki ucinacie. Aleks biegiem do szatni. A ty ze mną proszę.
-Tak jest pani kapitan – z uśmiechem na twarzy odparł Aleks.
-O czym rozmawialiście?
-A wiesz takie tam, życzyłam mu powodzenia w meczu.
-Jasne, już ci uwierzyłam. Jak nie chcesz to nie mów.
-Właśnie, a dlaczego właściwie się spóźniliście, co?
-Długa historia innym razem ci opowiem. Cicho mecz się zaczyna.
Muszę przyznać, że mecz był bardzo zacięty. Kiedy tylko drużynie Skry udało się odskoczyć na kilka punktów Resovia błyskawicznie odrabiała straty. Na szczęście w końcówkach setów więcej zimnej krwi zachowywali Bełchatowianie i dzięki temu mecz skończył się wynikiem 3:0. Zauważyłam, że Michał czasami spoglądał w moją stronę, ale gdy tylko nasze oczy się spotkały odwracał wzrok. Muszę przyznać, że na wyróżnienie w tym meczu zasługują dwaj zawodnicy: Aleks – który w trudnych momentach brał ciężar gry na swoje barki i Mariusz, którego zagrywki niejednokrotnie zaskakiwały w przyjęciu nawet samego Igłę. Michałowi za to gra zupełnie się nie kleiła i nowa pani trener zdjęła go z boiska w połowie seta zastępując Konstantinem, który od momentu wejścia na parkiet zaprezentował się z dobrej strony. Czego ciężko było nie zauważyć bo po każdej jego udanej akcji Magda cieszyła się jak głupia. Wybór najlepszego zawodnika w tym meczu był niezwykle trudny. Jednak ja miałam cichą nadzieję, że nagrodzą Aleksa. I tak też się stało. Gdy tylko zawodnicy obu drużyn zeszli z parkietu i zaczęli rozdawać autografy postanowiłam podejść do Aleksa. Po drodze minęłam obściskujących się Michała i Milenę. Nawet mnie nie zauważyli zajęci sobą.
-Gratuluję, świetny mecz.
-Dzięki. Chociaż w sumie wolałbym inną nagrodę.
-Tak? A jaką jeżeli można wiedzieć?
-Jest taka jedna dziewczyna, która bardzo mi się podoba, ale ktoś ją wcześniej zranił i nie chce mi zaufać. Wiesz o co chodzi?
-Wiem. I chyba nawet znam tą dziewczynę. A co byś zrobił gdyby m powiedziała ci, że jednak da ci szansę.
-Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ale to chyba nie możliwe.
-No to patrz.
Podeszłam jeszcze bliżej do niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Aleks na początku był oszołomiony, ale po chwili zaczął odwzajemniać mój pocałunek.  
-Muszę przyznać,  że tego się nie spodziewałem. Mam nadzieję, że nie zrobiłaś tego tylko po to żeby odegrać się na Michale.
-No coś ty. Nie mogłabym.
-Chodź. Pójdę się przebrać, poczekasz na mnie pod szatnią.
-Dobrze.
 Objęci dotarliśmy pod szatnię siatkarzy. Aleks wszedł do środka, a ja usiadłam na jednym z krzesełek znajdujących się przed szatnią. Chwilę później z szatni wyszedł Michał.
-Widzę, że szybko pocieszyłaś się po naszym rozstaniu. Przyznaj się romansowałaś już z nim wcześniej. Zanim się rozstaliśmy. Cała ta sytuacja jest ci na rękę. To ja jestem ten zły, ten który jest wszystkiemu winien, a ty zgrywasz niewiniątko. Nieźle to sobie wykombinowałaś.
-Nie powinno cię to obchodzić. Myślałeś, że przez rok będę wylewać łzy po takim sku**ielu jak ty. Jak widać pomyliłeś się. I wcale nie zdradzałam cię z Aleksem, w przeciwieństwie do ciebie byłam wierna. Czego nie można powiedzieć o tobie. Więc nie urządzaj mi tutaj gadek umoralniających.
-Myślałem, że jestem dla ciebie kimś ważnym, widocznie pomyliłem się.
-Byłeś cholernie ważny, a teraz jesteś największym kłamcą i idiotą jakiego spotkałam do tej pory. Muszę przyznać, że pobiłeś Tomka na głowę.
-Natalia, nie mów tak. Przecież dobrze wiesz, że cię kocham.
-Kocham? Ty chyba sobie żartujesz? I właśnie dlatego, że mnie kochasz obściskiwałeś się przed chwilą z Mileną?
-Nie jesteś wcale lepsza. Widziałem twój pocałunek z Aleksem.
-Teraz będziesz mi to wypominał? Wiesz co, jesteś żałosny. To nie doprowadziłam do rozpadu naszego związku. Mógłbyś w końcu zrozumieć, że jesteś wszystkiemu winien. Ty, tylko i wyłącznie ty. I wiesz co? Życzę ci żeby ciebie też ktoś tak skrzywdził tak samo jak ty skrzywdziłeś mnie.
W tej chwili z szatni wyszedł Aleks.
-Natalia, czy coś się stało?
-Nie Aleks. Wszystko w porządku. Możemy już iść? Nie mam ochoty przebywać tutaj ani chwili dłużej.
-Oczywiście kochanie. Może masz ochotę na spacer?
-A wiesz, że chętnie. Tyle emocji, z chęcią się przewietrzę.
-No to chodź kochanie.
Wyszliśmy z hali mijając przy wejściu Milenę. Wysłała mi uśmiech triumfu i pewnym krokiem podeszła do Michała składając na jego ustach namiętny pocałunek.
-Aleks pośpieszmy się bo zaraz zwymiotuję od nadmiaru tych czułości.
-Masz rację, co za dużo to nie zdrowo.
-Wiesz co a może zamiast tego spaceru przygotujemy sobie jakieś jedzenie i urządzimy wieczór filmowy. Co ty na to?
-Myślę, że to świetny pomysł.
-To co ściągamy się? Kto pierwszy do samochodu?
-Może być. Czas, start.
Nietrudno domyślić się wyników naszego biegu. Pierwszy do samochodu dobiegł Aleks chociaż muszę się pochwalić, że wcale nie odstawałam od niego aż tak za bardzo.
-To nie fair ty masz dłuższe nogi.
-Nie smuć się kochanie, następnym razem dam ci fory i na pewno wygrasz.
Kiedy dojechaliśmy do domu zabraliśmy się za przygotowanie jakiegoś jedzenia na nasz seans. W książce kucharskiej znalazłam dosyć prosty przepis na pizzę, więc postanowiliśmy spróbować. A co tam, raz kozie śmierć. Oczywiście nie obyło się bez obrzucania się nawzajem składnikami. Czas spędzony z Aleksem mijał bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy na zegarku pojawiła się godzina 22. Z gotową pięknie pachnącą pizzą zasiedliśmy przed telewizorem. Jak nie trudno się domyśleć musieliśmy obejrzeć jakiś horror ponieważ Aleks w swojej domowej kolekcji nie miał innych gatunków tylko ten. Położyliśmy się wygodnie na kanapie i zaczęliśmy seans. Film nie był jakiś oszołamiająco ciekawy dlatego po kilkunastu minutach zasnęłam wtulona w Aleksa. Rano obudziło mnie delikatne łaskotanie po szyi.
-Kochanie, wstajemy.
-Aleks, jeszcze chwilkę.
-Żadną chwilkę. Wstajemy, ubieramy się i jedziemy na wycieczkę.
-Wycieczkę? Jaką wycieczkę? Co ty wymyśliłeś?
-Niespodzianka. Im wcześniej się wyszykujesz tym wcześniej dowiesz się o co chodzi.
-Nie możesz uchylić mi rąbka tajemnicy?
-Nie, bo to wtedy już nie będzie niespodzianka. Zbieraj ten swój seksowny tyłek i wyruszamy.
-Niech ci będzie. W takim razie ja idę pod prysznic, a ty przygotuj mi jakieś śniadanie. Zgoda?
-Moja strata. Niech będzie. Za 10 minut w kuchni. I ani minuty dłużej bo wejdę do łazienki. Zrozumiano?
-Zrozumiano, zrozumiano.
Wychodząc z pokoju zabrałam ze sobą jeszcze rzeczy do przebrania. Drzwi od łazienki na wszelki wypadek postanowiłam zamknąć. Nie wiadomo w końcu co może strzelić Aleksowi do głowy. Po krótkiej chwili usłyszałam jak próbuje dostać się do łazienki.
-Wychodź, albo wywarzę drzwi.
-Zaczekaj jeszcze chwilkę. Zrobię jeszcze tylko makijaż i możemy wychodzić.
-Nie ma czasu wychodź.
-NIE!
-Dobra, sama tego chciałaś. Po chwili drzwi od łazienki zostały wywarzone, a do pomieszczenia wpadł zadowolony Aleks.
-Oszalałeś? Nie mogłeś chwilkę poczekać?
-Nie mogłem. Ja już znam tą chwilkę. Pól godziny to za mało.
-Nie przesadzaj. Kto teraz wstawi drzwi?
-Zajmę się tym jak wrócimy, a teraz zbieraj się. Kanapki czekają na stole. Zjesz w drodze.
-Świetnie, nie dasz mi się nawet najeść.
-Nie marudź tylko się pośpiesz.

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 16


Po załatwieniu wszystkich formalności w szpitalu. Postanowiliśmy wpaść jeszcze na kawę do pobliskiej restauracji. Zajęliśmy miejsca położone jak najgłębiej, aby nikt nam nie przeszkadzał, ale niestety już po chwili Alka otoczyła grupka fanek. Po zrobieniu kilku wspólnych zdjęć i podpisaniu kilkunastu autografów wreszcie zostaliśmy sami.
-Nie wiem jak ty to wytrzymujesz?
-Da się przyzwyczaić, widać, że wszyscy bardzo mnie tutaj lubią.
-Jakiś ty skromny. No, ale w sumie to wcale się nie dziwię w końcu jesteś niczego sobie facet.
-Dzięki, zawsze wiedziałem, że ci się podobam.
-Nie przesadzaj. Nic takiego nie powiedziałam.
-Żartowałem, nie martw się.
W trakcie naszej rozmowy zauważyłam, że w restauracji zrobił się straszny gwar. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale po chwili moim oczom ukazał się Michał razem z Mileną. Nie mogłam na nich patrzeć i momentalnie wybiegłam z restauracji. Niewiele myśląc znalazłam najbliższy bar i postanowiłam upić się do nieprzytomności żeby nic nie pamiętać. Niestety moje plany popsuł Aleks, który pół godziny po mnie wszedł do baru.
-Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że to ci pomoże?
-Chociaż na chwilę zapomnę o tym co ten idiota mi zrobił.
-Dobra Natalia, to nie ma sensu porozmawiamy jutro jak wytrzeźwiejesz, a teraz chodź idziemy do domu.
-Aleks ja nie chce nigdzie iść, chcę tu zostać.
-Nie ma mowy – wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
W drodze do domu Aleksa zasnęłam. Nie wiem nawet jak, ale znalazłam się w sypialni Alka. Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy, jedyne na co miałam ochotę to przeleżenie całego mojego życia w łóżku. Nie miałam siły stawić czoła temu wszystkiemu co się stało. Jednak Aleks skutecznie chciał mi to uniemożliwić wparował do mojego pokoju ze śniadaniem.
-Witam piękną panią. Zrobiłem śniadanie, mam nadzieję, że jesteś głodna.
-A mógłbyś nie krzyczeć, głowa mi pęka.
-Wiedziałem, że tak będzie. Mam dla ciebie wodę.
Wzięłam od niego butelkę i momentalnie opróżniłam jej zawartość. Niewiele to pomogło, ale przynajmniej nie suszyło mnie już tak bardzo.
-Zjedz i ubieraj się, zabieram cię na spacer.
-Nie mam ochoty nigdzie iść, możemy zostać w domu?
-Nie ma mowy, musisz stawić czoło tej całej sytuacji. Nie pozwolę ci się poddać rozumiesz.
-A co jeśli spotkam gdzieś Michała, nie dam siły na spotkanie z nim.
-Obiecuję ci, że jeżeli będzie gdzieś w pobliżu od razu wrócimy do domu. Zgoda?
-No dobra, niech ci będzie. Chociaż jakoś nie napawam entuzjazmem do tego pomysłu.
-Za pół godziny wychodzimy. Pośpiesz się.
-Wiesz, że jesteś kochany?
-Wiem, wiem. 
Gdy tylko Aleks opuścił pokój wyszłam z łóżka i zaczęłam szukać w walizkach jakiś sensownych ubrań. Co było bardzo ciężkie ponieważ nie miałam nic rozpakowanego. Wszystkie rzeczy znajdowały się w walizkach. Wyciągnęłam pierwsze lepsze spodnie, które leżały na wierzchu walizki i pierwszą z brzegu bluzkę. Po przyszykowaniu ubrań poszłam do łazienki wzięłam szybką kąpiel i byłam gotowa do wyjścia. Gdy tylko zeszłam na dół obok mnie zjawił się Aleks.
-No brawo kochanie. Jak chcesz to potrafisz.
-Dobra, chodźmy już.
Poszliśmy na długi spacer po parku, w którym bardzo często spacerowałam z Michałem. Wróciły wszystkie wspomnienia związane z naszymi wspólnymi chwilami. Nie mogłam wytrzymać natłoku tych wszystkich wspomnień i znowu rozpłakałam się jak głupia.
-Natalia, co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
-Możemy stąd iść? Nie mam ochoty dłużej tu przebywać. Wiesz jak często spacerowałam w tym parku z Michałem. Wszystkie wspomnienia wróciły.
-Rozumiem, chodź, wrócimy do domu.
-Dzięki.
Kilka następnych tygodni minęło mi na siedzeniu w domu. Nie miałam siły na wyjście z domu. Codziennie po treningu wpadała do mnie Magda i dotrzymywała mi towarzystwa. Aleks czasami namawiał mnie na spacery jednak ja nie miałam na to ochoty. Z czasem nawet już się nie pytał wiedział, że i tak nic nie wskóra. Cały czas zastanawiałam się co zrobiłam źle, dlaczego to wszystko mi się dzieje. Zamknęłam się w sobie, nie miałam ochoty na rozmowy z nikim. Ani Alkowi, ani  Magdzie nie udało się do mnie dotrzeć. Bardzo się starali ale ja byłam negatywnie nastawiona do całego świata.
-Natalia jutro gramy mecz z Rzeszowem chcesz jechać ze mną?
-Dzięki, że o mniepomyślałeś, ale nie mam ochoty na wyjścia, ale mogę ci zagwarantować, że obejrzę jak wygrywasz w telewizji.
-Źle się wyraziłem, ty jedziesz ze mną rozumiesz. Nie przymuję żadnego sprzeciwu. Proszę mi się ładnie ubrać, umalować a po porannym treningu przyjadę po ciebie. Zrozumiano?
-Aleks, ale tam będzie Michał, Milena. Nie jestem gotowa na spotkanie z nimi.
-Musisz w końcu stawić temu czoła. Nie będziesz całe życie siedzieć i się zamartwiać. Nie pozwolę ci na to. Rozumiesz?
-W sumie to chyba masz rację. Muszę im pokazać, że nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Pójdę na mecz, ale pod jednym warunkiem.
-Co tylko chcesz :D
-Dasz mi swoją meczową koszulkę. Zawsze chodziłam na mecze  w koszulce Michała.
-Jasne, zaraz jej poszukam i możesz ją sobie zabrać, mi druga nie jest potrzebna.
-Kochany jesteś, wiesz?
-Wiem, ale mogłabyś mówić to częściej.








Pokój Aleksa (wieczór)
-Cześć Magda, mógłbym mieć do ciebie prośbę?
-Coś nie tak z Natalią?
-Nie, wszystko w porządku. Ale chodzi o to, że udało mi się przekonać Natalię, żeby poszła na nasz mecz. Nie chcę żeby była sama, mogłabyś z nią pójść? Bilety już mam dla was załatwione. Co ty na to?
-Widzę, że o wszystkim pomyślałeś. Jasne, że mogę iść. Tym bardziej, że dawno nie byłam na żadnym meczu.
-No to świetnie. Koło 12 przyjadę po Natalię to zahaczymy o twój dom i potem pojedziemy pod halę. Może być?
-Ok. Będę czekać.
-Wiedziałem, że będę mógł na ciebie liczyć. To do jutra.
-No do jutra. Pa J
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Postanowiłam, że zrobię Alkowi śniadanie w ramach podziękowania, że się mną zajmuje. Kiedy weszłam do kuchni ogarnęło mnie przerażenie. Wszystko było porozrzucane. Jeszcze ani razu nie byłam w kuchni bo zawsze jedzenie do pokoju przynosił mi Aleks. Zanim wzięłam się za robienie śniadania musiałam zrobić porządek, bo nie miałabym w ogóle miejsca do gotowania czegokolwiek. Po jakiejś godzinie kuchnia doprowadzona została do stanu używalności. Postanowiłam, że zrobię na śniadanie omlety, a do tego czarną kawę. Mogłam bezkarnie napawać się aromatem mojej ulubionej kawy bez żadnych nudności i wymiotów. Kiedy kończyłam przygotowania do kuchni wszedł zaspany Aleks w samych bokserkach.
-Mógłbyś się chociaż ubrać.
-Nie widzę tu nikogo przed kim miałbym się wstydzić.
-Hello, ja tu jestem, może nie mam ochoty na takie gorszące widoki.
-Nie przesadzaj, skarbie.
-Skarbie? Nie przypominam żebym pozwoliła ci się tak do siebie zwracać. Zrobiłam ci śniadanie w ramach podziękowania.
-Podziękowania? Za co?
-Między innymi za to, że wytrzymujesz ze mną i tak świetnie się mną opiekujesz. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem łagodną dziewczyną, mam swoje humory.
-Przesadzasz, ja tam lubię twoje humorki.
-Miło to słyszeć. Ty sobie tutaj jedz, a ja idę do łazienki.
-Pamiętasz, że dzisiaj mecz?
-Jasne, jak mogłabym zapomnieć, będę twoją najwierniejszą fanką.
-Dzięki. Koło 12 wpadnę po ciebie, a potem pojedziemy po Magdę.
-Magdę? Ona też jedzie?
-Tak, pomyślałem, że lepiej będzie jeśli będziesz miała przy sobie kogoś bliskiego.
-Jesteś kochany Aleks.
Podeszłam do niego i chciałam pocałować go w policzek, ale Aleks zręcznie skręcił głowę i pocałowałam go w usta. Na początku chciałam szybko się od  niego oderwać, ale z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz namiętniejszy i coraz bardziej mi się podobał. Nie wiem czy byłam gotowa na nowy związek, ale Aleks cholernie mnie pociągał. Był taki opiekuńczy, taki kochany. Jednak po jakimś czasie udało mi się opanować i odsunęłam się od niego.
-Przepraszam – wymamrotał ze skruchą Aleks.
-Nie masz za co mnie przepraszać, gdybym tego nie chciała nie odwzajemniłabym tego pocałunku. Prawda?
-W sumie tak. Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna? Moje uczucia w stosunku do ciebie nie uległy zmianie. Wiem, że jest jeszcze za wcześnie, że nadal przeżywasz rozstanie z Michałem, ale chciałem żebyś wiedziała, że będę czekał tak długo jak będzie to konieczne. Kocham cię Natalia. Kocham i byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi gdybyś odwzajemniała moje uczucie. Wiem jednak, że na razie nie mogę na to liczyć.
-Aleks, to wszystko dzieje się stanowczo za szybko, ale obiecuję ci, że kiedyś wrócimy do tej rozmowy. A teraz pośpiesz się bo za chwilę spóźnisz się na trening. Chcielibyście zobaczyć jego reakcję. Biegiem popędził na górę, założył na siebie jakiekolwiek ubrania, w biegu złapał torbę i zbiegł na dół. Założył jakieś buty, zdążyłam zauważyć, że dwa różne.
-Jesteś pewny, że chcesz tak jechać na trening?
-A coś jest nie tak? Źle wyglądam?
-Nie to, że źle, ale spójrz na swoje stopy. Rozumiem, że się śpieszysz, ale załóż chociaż dwa takie same buty. Wiesz co sobie koledzy z drużyny pomyślą jak tak wejdziesz na trening – nie mogłam się opanować i zaczęłam się śmiać.
-Ale zabawne, nie trzeba było tak od razu. Założył szybko inne buty i popędził do samochodu.

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 15


Tymczasem na dole.
-Michał…
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć gdzie poszedłeś wczoraj po imprezie, musiałem cię kryć przed Natalią. Dzwoniła dzisiaj rano do mnie nie wiedziałem co powiedzieć i wymyśliłem na poczekaniu, że całą noc spędziłeś u mnie w domu.
-Dzięki Mariusz, że mnie nie wydałeś. W sumie to nie za bardzo pamiętam co się stało wczorajszej nocy. Pamiętam, że Natalia dosyć wcześnie wyszła z imprezy, i że zaraz po jej wejściu w klubie znalazła się Milena. Z tego co pamiętam to większość czasu spędziłem z Mileną. Wyszedłem z nią z klubu, nie za bardzo pamiętam co się później działo, ale rano obudziłem się w łóżku z Mileną.
-Ty chyba sobie, żartujesz Natalia jest z tobą w ciąży, a ty pieprzysz się z tą idiotką Mileną, która na dodatek teraz będzie twoją trenerką. Idealnie, a co będzie jeśli Natalia się dowie?
-Mam nadzieję, że się nie dowie.
-Za późno, wszystko słyszałam. Nienawidzę cię rozumiesz, nienawidzę. I jeszcze jedno nie zbliżaj się do mnie i do dziecka. Nie chcę cię znać.
-Natalia… - słyszałam tylko krzyk Michała wybiegając z domu.
Nie wiedziałam co miałam zrobić w tej sytuacji. Biegłam przed siebie ciągle płacząc. Nie potrafiłam opanować łez, które cisnęły mi się do oczu. W pewnej chwili usłyszałam pisk opon samochodu, nim się spostrzegłam rozpędzony samochód wjechał prosto we mnie. Niestety nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się w sterylnym białym pomieszczeniu podłączona do setek rurek. Domyśliłam się, że jestem w szpitalu. Nie pamiętałam jednak co się stało.
-Natalia, kochanie jak to dobrze, że wreszcie odzyskałaś przytomność.
-Magda, możesz mi powiedzieć co się stało?
-Miałaś wypadek, od kilku dni byłaś w śpiączce. Lekarze cudem uratowali ci życie.
-A dziecko? Co z dzieckiem?
-Nie mam dla ciebie dobrych wiadomości. Niestety… lekarze nie dali rady uratować dziecka.
-To niemożliwe. Powiedz, że to nie prawda. Powiedz, że to wszystko to zły sen. Najpierw Michał, potem ten nieszczęsny wypadek a teraz to. A ja naiwna myślałam, że wszystko nareszcie się ułoży.
-Kochanie, nie przejmuj się, wszystko się ułoży. Michał nie jest ostatnim facetem na tej ziemi. A tak swoją drogą to co się między wami zdarzyło?
-Nie słyszałaś jeszcze tej świetnej wiadomości. Mój kochany narzeczony wskoczył do łóżka swojej nowej trenerce. A ja głupia naiwnie wierzyłam, że zestarzejemy się razem i wychowamy gromadkę dzieci. W sumie to może lepiej, że dowiedziałam się o tym teraz a nie po ślubie. Teraz przynajmniej wiem na kogo straciłam rok swojego życia. Nienawidzę go.
-Natalia, jak to dobrze, że nareszcie odzyskałaś przytomność – do Sali wszedł Michał
-Magda błagam cię weź go stąd. Nie chce wiedzieć tego palanta na oczy. Niech się wynosi do Mileny, tutaj nie ma już czego szukać.
-Natalia, to nie tak. Ja tego wcale nie chciałem. Byłem pijany, nic nie pamiętam.
-Myślisz, że to cię usprawiedliwia? Nie, przez ciebie straciłam dziecko? Rozumiesz? Tylko ono było dla mnie ważne po tym co mi zrobiłeś! A teraz nawet jego nie ma! – rozpłakałam się na dobre. Wynoś się stąd i nigdy więcej nie pojawiaj w moim życiu. Rozumiesz?
-Myślę, że będzie lepiej jeżeli już sobie pójdziesz – do rozmowy wtrąciła się Magda.
-Wiedz, że zawsze będę cię kochał i nic tego nie zmieni.
-Spieprzaj człowieku. Nie dociera do ciebie co mi zrobiłeś? Magda wyprowadź go stąd błagam.
-Dobrze kochanie. Michał chodź.
-Magda wiesz, że nigdy bym jej nie zdradził – Michał nie wytrzymał i rozpłakał się jak małe dziecko.
-Ale zrobiłeś to. Człowieku czy ty jesteś normalny. Ona nosiła pod sercem twoje dziecko, a ty wyrządziłeś jej taką krzywdę. Nie rozumiem czy wszyscy faceci kierują się tylko jednym. Nie dziwię jej się, że nie chce cię znać. Pewnie na jej miejscu zrobiłabym to samo. Przepraszam, ale muszę wracać do Natalii.
-Magda, możesz zawołać lekarza chciałabym się dowiedzieć kiedy będę mogła stąd wyjść.
-Oczywiście kochanie już idę.
Po chwili Magda wróciła do sali z lekarzem
-Panie doktorze, jak długo będę musiała zostać w szpitalu?
-Myślę, że kilka dni. Musimy zostawić panią na obserwacji żeby upewnić się czy na pewno wszystko jest w porządku. Sądzę, że za 3 - 4 dni będzie pani mogła wrócić już do domu.
-Dziękuję.
-Gdyby tylko pani czegoś potrzebowała proszę wołać pielęgniarkę.
-Oczywiście.
-Magda możesz mi powiedzieć dlaczego to wszystko właśnie mi się przytrafia. Czy ja jestem jakaś pechowa. Przyciągam do siebie samych idiotów. Najpierw Tomek, teraz Michał.
-Nie przyjmuj się kochanie. Na pewno ułożysz sobie życie i będziesz szczęśliwa po prostu musisz jeszcze trochę poczekać.
-Jakoś straciłam wiarę w to, że kiedykolwiek będę szczęśliwa.
-Nie dramatyzuj kochanie. W sumie to ja znam jedną osobę, która chętnie by cię uszczęśliwiła. Aleks dzwonił do mnie kilkadziesiąt razy od twojego wypadku. Bardzo się o ciebie martwi. Może chcesz żeby cię odwiedził?
-W sumie może to dobry pomysł. Może on poprawi mi humor.
-To ja do niego zadzwonię. 
-Magda jak dobrze, że dzwonisz powiedz mi co z Natalią. Wszystko w porządku?
-Tak. Niedawno się obudziła, jak chcesz to możesz do niej wpaść.
-Co za głupie pytanie. Daj mi chwilę i zaraz będę.
-Tylko nie wspominaj przy niej o Michale.
-Nie ma sprawy. Swoją drogą nie za bardzo rozumiem dlaczego to wszystko się tak poplątało.
-Jeżeli Natalia będzie chciała na pewno kiedyś wytłumaczy ci o co chodzi.
-Zmykaj do niej, a za jakieś pół godziny spodziewajcie się mnie w szpitalu.
-Ok.

-I co przyjedzie?
-Tak, żebyś usłyszała tylko jego głos, jaki był szczęśliwy jak dowiedział się, że odzyskałaś przytomność.
-Lubię ten jego styl bycia, to poczucie humoru. Czuję, że teraz przyda mi się taka osoba, która będzie potrafiła mnie rozśmieszyć.
-Też tak sądzę. Może dzięki temu zapomnisz o tych wszystkich przykrościach, które spotkały cię przez Michała.
-Mam taką nadzieję.
-Niespodzianka – zza drzwi wychylił się Aleks z wielkim miśkiem.
-Aleks oszalałeś?
-Skądże znowu. Pomyślałem, że będziesz się pewnie nudzić sama więc załatwiłem ci towarzystwo. Proszę.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.
-Nie musiałem, ale chciałem. Chciałem poprawić ci humor.
-No to muszę przyznać, że ci się udało.
-Cieszę się. Proszę tutaj masz jeszcze czekoladki.
-Chcesz żebym przytyła?
-Skądże znowu, ale słyszałem, że czekoladki są dobre na zły humor.
-W sumie to dawno nie jadłam słodyczy, dawaj te czekoladki.
-Widzisz jak ja cię dobrze znam, co ty byś beze mnie zrobiła.
-Właśnie nie wiem jak mogłam wytrzymać tyle czasu bez ciebie.
-Zawsze do usług. Możesz do mnie dzwonić kiedy tylko będziesz chciała.
-Wiesz co Natalia ja już się będę zbierała, umówiłam się z Kostkiem, że będzie na mnie czekała pod szpitalem. Jutro przed treningiem do ciebie wpadnę.
-Ok. Trzymaj się kochanie.
-Ty też się trzymaj, zostawiam cię w świetnym towarzystwie.
Po wyjściu Magdy posiedziałam jeszcze z Aleksem dobre trzy godziny. Nie wiem jak mu się to udało, ale przy nim zupełnie zapomniałam o tym wszystkim co się stało. Potrafił rozśmieszyć mnie jak nikt inny. Pewnie posiedziałby u mnie jeszcze dłużej gdyby nie to, że pielęgniarka kazała mu już wychodzić bo czas odwiedzin dawno już minął. Powiedział, że jutro też do mnie wpadnie. Dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Dopiero kiedy zostałam sama znowu zaczęły dochodzić do mnie wszystkie fakty. Nie mogłam pogodzić się ze śmiercią mojego nienarodzonego jeszcze dziecka. Całą noc przepłakałam, nie zmrużyłam ani na chwilę oka. Nie chciałąm widzieć siebie samej rano. Gdy Aleks przyszedł do mnie czułąm, że nie wyglądam zbyt dobrze co było widać po jego minie.
-Natalia, czy ty w ogóle spałaś?
-Nie mogłam zasnąć – skłamałam
-Po twoich oczach to stwierdzam, że raczej płakałaś.
-Masz rację -  zaniosłam się znowu płaczem
Na rekację Aleksa nie trzeba było długo czekać. W mgnieniu oka znalazł się przy mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej.
-Natalia, nie ma sensu tracić łez na tego palanta. Po tym co ci zrobił powinni go wykastrować normalnie. Jak można zrobić coś takiego swojej ciężarnej narzeczonej, no jak? Nie rozumiem go miał wszystko czego człowiek mógłby zapragnąć piękną kobitę przy boku, do tego spodziewającą się dziecka. Obiecuję ci, że nie pozwolę żebyś przez tego idiotę płakała. Zrozumiano?
-Ale Aleks…
-Nie ma żadnego ale, taka ładna dziewczyna jak ty nie powinna przez nikogo się smucić.
-Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna, że jesteś tutaj ze mną. Gdyby nie ty na pewno wylewałabym litry łez wspominając to co się stało.
-No widzisz jak to dobrze, że mnie masz.
-Aleks mogę mieć do ciebie prośbę?
-Oczywiście, co tylko chcesz.
-Mógłbyś pojechać do Michała po moje rzeczy. Jutro wychodzę ze szpitala, a nie mam ze sobą żadnych rzeczy.
-Jasne, daj mi tylko klucze i załatwione.
-Dzięki, wiedziałam, że będę mogła na ciebie liczyć.
-Gdzie masz zamiar zamieszać jak wyjdziesz ze szpitala?
-Nie wiem, pewnie wynajmę sobie jakiś pokój w hotelu.
-Chyba sobie żartujesz? Zamieszkasz  u mnie. I nie przyjmuję żadnego sprzeciwu.
-Aleks nie mogę wykorzystywać twojej dobroci.
-Nic nie będziesz wykorzystywać w końcu sam ci to zaproponowałem.
-No dobra. Widzę, że i tak z tobą nie wygram.
-No raczej, ze mną nikt nie wygra. Dawaj te klucze i jadę po te twoje rzeczy. Zawiozę je od razu do mnie do domu dobrze?
-Ok. Masz tu klucze. O tej porze Michała nie powinno być w domu. A i jeszcze jedno – zdjęłam pierścionek z palca i dałam go Aleksowi – oddaj to Michałowi.
-Jesteś tego pewna?
-Jak niczego innego na świecie, nie chce mieć z nim nic wspólnego.
-No to lecę. Później może jeszcze wpadnę.
Dom Michała
Podjechałem samochodem pod dom Michała. Podobno miało nie być go w domu. Jednak pod domem stał jego samochód. Zapukałem do drzwi, chwilę później moim oczom ukazał się Misiek. Było po nim widać, że ostro baluje. Ledwo trzymał się na nogach.
-Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem po rzeczy Natalii. Mógłbyś zejść mi z drogi. Dziękuję – wyminąłem Michała i skierowałem się na górę.
Spakowałem wszystkie rzeczy Natalii, które tylko zauważyłem w sypialni i z pełną walizką zszedłem na dół.
-A i jeszcze jedno Michał. Mam dla ciebie coś od Natalii.
-Tak?
-Proszę. Wręczyłem mu pierścionek zaręczynowy i wyszedłem z mieszkania.
-A więc to tak, zostałem sam. Kurwa co ja najlepszego narobiłem. Mogłem być najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, a jestem największym idiotą. Boże jaki ja jestem głupi.

Szpital
-Natalia, już jestem.
-Cześć Aleks, odebrałeś moje rzeczy?
-Tak pojechałem po nie wczoraj.
-I co Michała nie było w domu?
-Był, nie jest w najlepszej kondycji. Widać po nim, że bardzo to przeżywa.
-Możemy o nim nie mówić? Nie mam ochoty na ten temat rozmawiać. Sam jest sobie winien. Możemy już jechać?
-Oczywiście. Pójdziemy tylko po twój wypis i możemy wychodzić, a potem urządzimy twój pokój.
-Aleks ja nie mogę nadużywać twojej gościnności. Postaram się jak najszybciej znaleźć sobie jakieś mieszkanko.
-Nie ma mowy Natalia, nie lubię mieszkać sam. Wcześniej mieszkał ze mną Konstantin, ale niedawno wyprowadził się do Magdy. Będzie mi bardzo miło ciebie gościć.
-Skoro tak stawiasz sprawę. To muszę się zgodzić.