Nie
rozumiałam dlaczego miałam się tak spieszyć. Kilka minut różnicy w tą czy w tą.
Bez przesady. Nie wiedziałam dokąd jedziemy, ale droga dłużyła się nam
niemiłosiernie. Kilka razy próbowałam wydobyć z Aleksa informację dokąd
zmierzamy. Jednak nie udało mi się uzyskać żadnej sensownej odpowiedzi. Po
którejś nieudanej próbie postanowiłam, że dam spokój bo i tak prędzej czy
później wszystkiego się dowiem. Było już grubo po 12 kiedy dojechaliśmy pod
jakiś plac. Jak się potem okazało Aleks postanowił na poprawę humoru zabrać
mnie do wesołego miasteczka. W sumie to nie wiem skąd u niego taki pomysł, ale
muszę przyznać, że od dziecka bardzo lubię tego typu miejsca. Pojeździliśmy
razem na kilku kolejkach. Odwiedziliśmy gabinet luster i tunel strachu. Aż
wstyd się przyznać, ale Aleks bał się jak małe dziecko. Przez cały czas
kurczowo trzymał się mojego rękawa. Ciężko było powstrzymać mi śmiech.
-Z czego się
śmiejesz?
-Jak to z
czego? Z ciebie. Wiesz, że jesteś bardzo zabawny jak się tak boisz.
-Ale
śmieszne. To nie moja wina, że od zawsze boję się ciemności i tych wszystkich
duchów.
-Aleks, przecież
duchu nie istnieją – zaczęłam się jeszcze bardziej z niego śmiać.
-Zdziwiłabyś
się. Kiedyś jak wychodziłem z treningu widziałem nawet jednego.
-Tak, a u
mnie w domu co jakiś czas Samara wychodzi z telewizora. Aleks czy ty słyszysz
co mówisz? Pewnie chłopaki ze Skry postanowili zrobić ci kawał, a ty dałeś się
wrobić jak małe dziecko.
-Możliwe.
-Nie możliwe
tylko na pewno. To gdzie teraz idziemy?
-Chodź tam.
– złapał mnie za rękę i pociągnął do jakiegoś stoiska.
Po chwili
stałam już z wielkim miśkiem, którego można było wygrać za strącenie jakiegoś
przedmiotu do wody. Aleks uparł się, że zdobędzie go dla mnie. I tak jak
postanowił tak zrobił. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w wesołym miasteczku i
postanowiliśmy, że wrócimy do domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jakiegoś
sklepu bo lodówka w domu świeciła pustkami, a nie było jakoś okazji na zakupy.
Swoją drogą nie wiem jak udało się Aleksowi ubłagać u trenera dzień wolnego. Z
tego co pamiętam nie jest to takie proste. A no tak zapomniałam, że teraz trenerem
jest Milena. Pewnie dała wolne wszystkim siatkarzom, a sama bawi się świetnie z
Michałem. Dobra nieważne, nie będę sobie zawracać nią głowy. Kiedy dojechaliśmy
do domu sytuacja wydała mi się dosyć podejrzana gdyż w salonie i w kuchni
paliły się światła. Nie przypominam sobie, żebyśmy wyjeżdżając je włączali.
-Aleks, coś
chyba jest nie tak. Ktoś jest w domu.
-Może to
Konstantin zapomniał czegoś wziąć i przyjechał. Przecież on ma nadal klucze do
domu. – przyznam, że wydało mi się to podejrzane, Aleks w ogóle nie przejął się
tym, że ktoś może znajdować się w domu. A co jeśli to złodzieje, jeśli coś się
stało. Niepewnie przekroczyłam próg domu. Dziwne, wszystkie światła zgasły. Gdy
tylko udało mi się dojść do kontaktu i włączyć światło zza wszystkich możliwych
mebli zaczęli wyskakiwać siatkarze Skry z okrzykiem niespodzianka.
-Chwila. Ja
tu czegoś nie rozumiem, nie przypominam sobie,
żeby Aleks mówił mi, że ma niedługo urodziny, a z tego co wiem to
obchodzi je chyba we wrześniu.
-No ładnie
ładnie. Nie ma to jak zapomnieć o swoich własnych urodzinach – zaśmiał się Zator.
– pomyślałam chwilę i faktycznie, na śmierć zapomniałam o swoich urodzinach.
-To dlatego
zabrałeś mnie do wesołego miasteczka – uśmiechnęłam się do Aleksa.
-Jakoś
musiałem wydobyć cię z domu. Inaczej na pewno byś z niego nie wyszła, a z
niespodzianki wyszłyby nici.
-Właśnie, a
tak swoją drogą. To co wy robiliście w łazience, że aż drzwi wywarzyliście? –
zapytał Plina
-Długa historia.
Aleks się trochę niecierpliwił, bo za długo musiał na mnie czekać.
-No to
ciekawe ile ty tam siedziałaś – pół składu Skry zanosiło się śmiechem
-Tylko
10 minut, nie potrzebuję dużo czasu. W
przeciwieństwie do was – pokazałam im język. A właściwie to kto wpadł na ten
pomysł?
-Jak to kto?
Ja, Aleks i Kostek – odparła Magda.
-No fakt
mogłam się domyśleć, że na was mogę zawsze liczyć.
-Hola, hola
a my to co? Specjalnie byliśmy u naszej nowej pani trener – ostatnie słowo
Mariusz ubrał w tak zwane zajączki. Mamy jutro 2 treningi po sobie spróbuj to
chociaż docenić. Doceniam, doceniam i bardzo serdecznie wam dziękuję.
-Jeszcze nie
ma za co. Dawać tu ten tort – krzyknął Aleks.
-Z kuchni
jak poparzeni wyskoczyli Kłos i Bąkiewicz niosąc ogromnych rozmiarów tort.
-Oszaleliście?
Kto to wszystko zje?
-My –
krzyknęli wszyscy zawodnicy
-Tak a jutro
na trening będę musiała was odholować.
-Nie
przesadzaj. Taki mały torcik na tyle osób.
-W sumie to
może to i racja.
-No dobra.
Zapalać szybko świeczki, a ty myśl nad życzeniem – niemal rozkazał mi Aleks
-Gotowa?
Wzięłam
głęboki oddech i za jednym zamachem zdmuchnęłam wszystkie świeczki.
-No, no
gratulacje. Nie powiem nie lada wyczyn. Dziewiętnaście świeczek za jednym
zamachem – zauważył Plina
-Dzięki, że
wypominasz mi wiek. Zobaczymy co powiesz jak spotkamy się na twoich urodzinach.
-Jakie
pomyślałaś sobie życzenie – zapytał mnie Cupko
-Nie mogę
powiedzieć, bo się nie spełni.
-No weź,
wierzysz w takie głupoty?
-Wierzę.
-Dobra, to
teraz czas na prezenty – wypruł się Aleks
-Nie przesadzajcie.
Nie musieliście nic mi kupować. Najlepszy prezentem jest dla mnie to, że
jesteście tutaj ze mną.
-Koniec
marudzenia, masz tu prezent ode mnie – podeszła do mnie Magda.
-No ciekawe
co takiego mi kupiłaś? Zaczęłam się śmiać. Otworzyłam niewielkie pudełeczko na
dnie którego znajdował się stylowy kalendarzyk
-Mam
nadzieję, że teraz już nigdy nie zapomnisz o swoich urodzinach.
-Z
pewnością, i od razu zapiszę w kalendarzu kiedy każdy z was obchodzi urodziny.
Oprócz
prezentu od Magdy dostałam jeszcze całą masę słodyczy, pięknie pachnące perfumy
od Mariusza, założę się, że Paulina pomagała mu wybierać. I całą masę innych
prezentów, których nie chce mi się teraz wyliczać.
-To teraz
przyszedł czas na prezent ode mnie – Aleks podszedł do mnie i złożył na moich ustach
namiętnego buziaka.
-No ciekawe,
czy się postarałeś.
-Mam
nadzieję, że będzie ci się podobać.
-Na pewno. –
otworzyłam pudełeczko. A moim oczom ukazała się połówka serca
-Drugą mam
ja – pokazał mi swój wisiorek
-Aleks,
nawet nie wiesz jakie to miłe.
Przytuliłam
się do niego i ponownie obdarowałam buziakiem. Zabawa rozkręciła się na dobre.
Koło 22 postanowiliśmy, że przeniesiemy się do klubu. Tam jednogłośnie stałam
się królową parkietu, każdy z siatkarzy Skry tańczył ze mną co najmniej raz.
Jednak najwięcej czasu spędziłam z Aleksem. Każdy wolny taniec należał do nas.
Nie wiedziałam, że siatkarze mają tak dobre poczucie rytmu. Koło 4 nad ranem
wszyscy zaczęli zbierać się do domów. Nie wiem jak oni jutro mają zamiar udać
się na trening. Ale cóż trudno. Gdy tylko wróciliśmy do domu wzięłam szybką
kąpiel i poszłam do łóżka. Momentalnie zasnęłam.
Następnego
dnia obudziłam się dosyć wcześnie ponieważ coś skutecznie przeszkadzało mi w
normalnym oddychaniu. Jak się potem okazało tym czymś była ręka Aleksa. Swoją
drogą jak on znalazł się ze mną w jednym łóżku? Nie przypominam sobie, żebym mu
na to pozwalała.
-Aleks.
Pobudka!
-O co
chodzi?
-Co ty
robisz w moim łóżku?
-Jak to w
twoim łóżku? Podniósł głowę do góry i zlustrował całe pomieszczenie. A
faktycznie. Nie wiem, jak to się stało, musiałem pomylić pokoje.
-Dobra, nic
się nie stało, ale to był ostatni raz. Nie jestem jeszcze gotowa. Mam nadzieję,
że mnie rozumiesz.
-Oczywiście
Natalia, będziemy czekać tyle ile tylko będzie potrzeba.
-Jesteś
kochany, mówiłam ci już o tym?
-Nie
kojarzę.
-To teraz ci
mówię i obiecuję powtarzać jak najczęściej.
-trzymam cię
za słowo kochanie.
-Dobra, a
teraz wstawaj bo spóźnisz się na trening. Swoją drogą to pewnie zabawnie
będziecie wyglądać po tej całonocnej zabawie. Chciałabym to zobaczyć.
-Nic nie
stoi na przeszkodzie żebyś pojechała ze mną.
-Owszem stoi
Michał. Po tym ostatnim incydencie nie mam ochoty się z nim widzieć.
-A wiesz, że
nie będziesz musiała.
-Dlaczego?
Czyżby jakaś kontuzja.
-Nie. Miałem
ci o tym wczoraj powiedzieć, ale zapomniałem. Michał postanowił, że opuści
Skrę.
-Co? Jak to?
-Postanowił,
że przeniesie się do Włoch. Trzeba przyznać, że trochę to dziwne przenosić się
prawie na sam koniec sezonu. Milena będzie miała teraz prawdziwy ból głowy z
wystawieniem przyjmujących do pierwszej szóstki. Szczęście, że Maciek dołączył
do zespołu bo byłoby ciężko.
-Ale i tak
jestem pewna, że pokonacie wszystkich i zostaniecie mistrzami.
-Dzięki,
miło, że tak myślisz. Mogę liczyć na
jakieś dobre śniadanko?
-Jasne, już
idę zrobić, a ty się szykuj bo się spóźnisz.
Poszłam do
kuchni zrobiłam stertę kanapek. Aleks wpadł do kuchni jak szalony w biegu zjadł
kilka kromek i wybiegł na trening, obdarowując mnie jeszcze w międzyczasie
całusem.
-Jak wrócę z
treningu to zabieram cię na kolację.
-Trzymam cię
za słowo.