Odsunęliśmy
się od siebie dopiero wtedy, kiedy spiker zaczął coś mówić o nowym trenerze
Skry. Jak widać nie byłam za bardzo we wszystko wtajemniczona, bo nie
wiedziałam, że trener Nawrocki ma odchodzić. Wszyscy zawodnicy Skry
przygotowali mały tort dla byłego już trenera zespołu. Po Nawrockim było widać
wielkie wzruszenie, nie omieszkał się nawet uronić kilku pojedynczych łez.
Postanowiłam, że wypytam Michała w domu, o powód jego odejścia. Po krótkiej
przemowie trenera i kapitana Skry – Mariusza miało odbyć się powitanie nowego
trenera, który miał zająć miejsce Jacka Nawrockiego. Chociaż w tym przypadku
bardziej pasowałoby tu stwierdzenie trenerki, jak się okazało nowym trenerem
Skry miała zostać kobieta. Przedstawili ją, jako Milenę Michalczyk czy jakoś
tak. Nie wiem, dlaczego, ale kiedy spiker wypowiedział to nazwisko Michał
ścisnął mocniej moją rękę. Gdy Milena wchodziła na parkiet Mariusz spojrzał
znacząco na Michała. Kompletnie nic z tego nie rozumiałam. Co ona ma wspólnego
z Miśkiem? Te pytania nie dawały mi spokoju. Dziewczyna podeszła do spikera
zabrała od niego mikrofon. Powiedziała, że jest bardzo wdzięczna za szansę, którą
dają jej włodarze klubu i obiecała, że postara się wykonywać swoją pracę jak
najlepiej. Od samego początku nie zapałałam do niej zbytnią sympatią. Może na
pierwszy rzut oka wyglądała normalnie, ale jej wzrok miał w sobie coś dziwnego.
Tym bardziej, że cały czas przyglądała się Miśkowi. Po dosyć długim
przemówieniu Mileny siatkarze udali się do szatni, a ja usiadłam przed nią i
czekałam na Michała i spółkę. Jak zwykle nie potrafili się pośpieszyć z nudów
postanowiłam się przejść. Pomiędzy korytarzami spotkałam Milenę.
-Ty jesteś
Natalia dziewczyna Michała, tak?
-Tak. Miło
mi cię poznać. Życzę miłej pracy z drużyną.
-Dziękuję,
mam nadzieję, że będzie owocna. Nie chcę zaprzepaścić dorobku trenera
Nawrockiego. Mam tylko nadzieję, że dogadam się z chłopakami.
-Na pewno.
Każdy z nich jest inny, ale razem tworzą niezwykle zgraną ekipę.
-Niedługo
się o tym przekonam. Jak długo znacie się z Michałem?
-Niedługo
minie już rok. Poznaliśmy się gdy przepisałam się z Bielska do Bełchatowa.
-A, więc też
grasz w siatkówkę?
-Tak. W
sumie to całkiem nieźle mi szło, ale musiałam przestać grać.
-Dlaczego?
-Nie
słyszałaś przemówienia Michała. Spodziewamy się dziecka.
-Ach tak. To
gratulacje i życzę szczęścia – w zawrotnym tempie odeszła.
Nie za
bardzo rozumiałam jej zachowanie, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać,
bo zaraz koło mnie jawił się Michał.
-Kochanie,
miałaś czekać na mnie pod szatnią. Już myślałem, że mi uciekłaś.
-Nic z tych
rzeczy tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Poszłam się przejść, bo znudziło mi
się czekanie na was pod szatnią i spotkałam Milenę.
-I, o czym z
nią rozmawiałaś?
-Tak
ogólnie. A coś się stało?
- Nie, ale
nie chciałbym żebyś się z nią zadawała.
-Dlaczego?
Czy coś się stało?
-Studiowałem
razem z Mileną na jednym roku, byliśmy nawet przez jakiś czas parą, ale potem
wszystko się rozpadło.
-To, dlatego
się na ciebie tak dziwnie patrzyła.
-Nie
zauważyłem. Proszę cię tylko uważaj na nią.
-Dobrze. Ale
ty też nie rób nic głupiego.
-Nie mógłbym
kochanie, za bardzo cię kocham. Dał mi namiętnego całusa.
-To, co
idziemy na tą imprezę?
-Jasne,
chłopaki już czekają musimy się pośpieszyć.
Szybkie
krokiem poszliśmy na parking gdzie czekała już prawie cała drużyna.
-To gdzie
jedziemy?
-Może do
jakiegoś klubu? – zaproponował Aleks.
-To może ten
niedaleko waszego domu? – stwierdził Mariusz patrząc na nas
-No dobra.
To zamawiamy taksówki, nie będziemy później po kilku głębszych jechać
samochodami.
-Ok. Róbcie,
co chcecie. Trzech może jechać z nami, ja i tak nie mogę pić w tym stanie.
-To w takim
wypadku ja, Magda i Aleks jedziemy z wami – odpowiedział Cupko.
-No dobra.
To pakujcie się do samochodu. Do zobaczenia pod klubem.
Po
kilkunastu minutach jazdy znajdowaliśmy się już pod klubem. Jak się okazało
przyjechaliśmy pierwsi. Weszliśmy do środka i czekaliśmy na resztę. Gdy już
wszyscy byli w środku weszliśmy na parkiet by rozkręcić zabawę. Na początku
tańczyłam z Michałem, jednak po kilku piosenkach Aleks poprosił mnie do tańca.
Zgodziłam się i po chwili wywijaliśmy już na parkiecie. Muszę przyznać, że
tańczy obłędnie. Zważając na mój stan nie mogłam się zbytnio przemęczać,
dlatego po dwóch tańcach z Alkiem usiadłam, aby odpocząć. Nie miałam jakoś siły
dłużej się bawić, więc postanowiłam, że wrócę do domu. Znalazłam Michała i
powiedziałam mu, że wracam do domu. Misiek chciał wracać razem ze mną, ale powiedziałam
mu, że nie ma takiej potrzeby i wyszłam z klubu. W drzwiach minęłam się z
Mileną. Niczego nie podejrzewając wsiadłam do samochodu i skierowałam się w
kierunku domu. Gdy tylko przekroczyłam próg udałam się do łazienki i po krótkim
prysznicu wykończona położyłam się do łóżka. Obudziłam się koło 12. Ku mojemu
zdziwieniu w sypialni nie było Michała. Pomyślałam, że pewnie siedzi w kuchni i
leczy kaca, więc zeszłam na dół. Jednak tam też go nie było, postanowiłam, że
zadzwonię do niego i dowiem się gdzie jest. Jak się niestety okazało telefon
Michała został w domu. Niewiele myśląc wybrałam numer Mariusza, jako najlepszy
przyjaciel powinien wiedzieć gdzie on jest. Po kilku sygnałach usłyszałam w
słuchawce głos Mariusza.
-Cześć
Natalia. Coś się stało?
-Owszem
stało się Michał nie wrócił jeszcze do domu, nie wiesz może, co się z nim
dzieje?
-Wiem, jest
u nas.
-Tak? A
mógłbyś poprosić go do telefonu? – wydało mi się to nieco podejrzane.
-Akurat
teraz nie, jest w łazience. Jak tylko wyjdzie powiem mu żeby jak najszybciej
wracał do domu. Dobrze?
-No dobrze.
Postanowiłam,
że zrobię sobie śniadanie, bo byłam bardzo głodna. Niestety w lodówce jak na
złość nie mogłam znaleźć nic zjadliwego, dlatego poszłam na górę, narzuciłam na
siebie jakieś ciuchy i postanowiłam, że pojadę na miasto. Pojechałam do galerii
gdzie wstąpiłam do pierwszej lepszej restauracji i zamówiłam coś do jedzenia. Po
kilku minutach kelnerka przyniosła mi zamówienie. Zaczęłam łapczywie je
pochłaniać. Między jednym kęsem a drugim ujrzałam w przeciwnym rogu restauracji
Michała. Zdziwiłam się bo przecież podobno miał być u Mariusza. Moje zdziwienie
było jeszcze większe gdy z toalety znajdującej się w restauracji wyszła Milena
i podeszła do stolika Michała. Jakby tego było mało dała mu buziaka
w policzek. Tego było już za wiele. Podeszłam do nich i zapytałam:
-Michał, co
ty tutaj robisz. Nie powinieneś być u Mariusza?
-U Mariusza?
A tak byłem u niego. Jechałem już do domu kiedy strasznie zgłodniałem i
postanowiłem wstąpić do restauracji. Przy wejściu do galerii spotkałem Milenę i
zaprosiłem ją na kawę. Masz coś przeciwko?
-Nie no coś
ty, ale martwiłam się o ciebie. Nie mogłeś chociaż zadzwonić?
-Zapomniałem
telefonu. A gdy tylko wstałem chciałem wrócić do domu. Kotku nie denerwuj się.
Nie wiem
czemu, ale ta wersja z nocowaniem u Mariusza wydała mi się nieprawdopodobna. Po
co miałby jechać na drugi koniec miasta skoro do domu miał kilka kroków, ale
postanowiłam, że nie będę dociekać, może nie chciał mnie budzić.
-Kochanie,
wracamy do domu?
-Tak, jakoś
straciłam apetyt możemy wracać – posłałam gromiące spojrzenie Milenie.
-To chodź.
Wyszliśmy z
Michałem z galerii i skierowaliśmy się w stronę samochodu.
-Wiesz co
zaprosiłem do nas na wieczór Mariusza i Paulinę. Nie masz nic przeciwko prawda?
-Oczywiście,
że nie. Chętnie spotkam się z Pauliną.
-Stęskniłem
się za tobą.
-Ja za tobą
też.
-Jak się
czujesz, lepiej niż wczoraj?
-Tak dużo
lepiej. Chociaż dzidziuś daje już o sobie znać.
-Żartujesz?
Kopie?
-Tak. Będzie
z niego, albo z niej niezły piłkarz.
-Mogę? –
spytał patrząc na brzuch
-Jasne.
-Rzeczywiście,
nieźle daje popalić. Moja krew.
-No wiadomo
– zaczęłam się śmiać.
Popołudnie
minęło mi głównie na oglądaniu telewizji. Michał pojechał do sklepu żeby
uzupełnić lodówkę, bo gdyby nie to nie mielibyśmy czym nakarmić naszych gości.
Gdy wrócił zabrałam się za przygotowanie poczęstunku. Przygotowałam dwie
sałatki i ciasto. Gdy skończyłam na zegarku widniała już godzina 19.30.
-Michał, o
której oni mają przyjść?
-Koło
dwudziestej.
-Chyba
żartujesz, zostało mi pół godziny a ja nie jestem jeszcze w ogóle gotowa.
-Jak dla
mnie wyglądasz pięknie.
-Tak
szczególnie w tym fartuchu i we włosach z mąką.
-I tak cię
kocham.
-Dobra, ja
lecę się przebrać. Jakby przyszli zanim zejdę to zaproś ich do salonu i
zaproponuj coś do picia. Jasne?
-Jak słońce
kochanie.
Weszłam na
górę i przejrzałam zawartość szafy. Kompletnie nie wiedziałam co na siebie
włożyć. Po dłuższej chwili postawiłam na jakąś ciążową sukienkę – nieliczną w
mojej szafie ponieważ jeszcze nie wybrałam się na zakupy. Swoją drogą muszę o
tym pogadać z Pauliną. Może pojedzie ze mną i mi pomoże w wyborze ubrań. Nim
się zorientowałam usłyszałam dźwięk dzwonka pospiesznie rozczesałam włosy i
zeszłam na dół.
-Witam
bardzo serdecznie panią Winiarską.
-Jeszcze
nie. Nie zapeszajmy Mariusz.
-Ślicznie
wyglądasz kochanie – powiedział mi na ucho Michał.
-Tak, jak
słonica, rzeczywiście pięknie.
-Nie
przesadzaj, to dopiero czwarty miesiąc, pogadamy jak będziesz w ósmym.
-Nawet nie
chcę o tym myśleć. Nie przecisnę się chyba przez drzwi.
-Nie
przesadzaj kochanie. A jeśli nawet, to
nie przejmuj się poszerzymy
-Ale
zabawne, normalnie najlepszy żart wszechczasów. Dobra nie stójmy tak w progu
zapraszam do salonu.
-Może
obejrzymy jakiś mecz?
-Z chęcią.
-Chyba sobie
żartujecie, będziecie teraz oglądać mecz?
-Dlaczego
nie? Zaraz będzie grać Barcelona – zatarł ręce Misiek
-Żałosne,
nie będę na to patrzeć, chodź na górę.
-Masz rację,
mecze mnie nie kręcą.
Weszłyśmy na
górę i zaczęłyśmy rozmowę na temat mojej ciąży. Paulina powiedziała, że chętnie
pomoże mi w wyborze ciążowych ciuszków. Sama nie wiem kiedy nasza rozmowa
zeszła na temat wczorajszej imprezy.
-Chłopcy
dali ci wczoraj popalić?
-Jacy
chłopcy dlaczego mówisz w liczbie mnogiej, nie przypominam sobie, żeby Mariusz
wrócił z kimś wczoraj z klubu.
-Ale jak to?
Przecież Michał podobno u was wczoraj nocował?
-Nie, raczej
nie, chyba bym o tym wiedziała.
-Świetnie. Już ma przede mną tajemnice. Ciekawe gdzie w takim razie spędził wczorajszą noc.
No to ładnie Panie Michale. Na samym starcie okłamywać? Matko. Jeżeli przespał się z tą Mileną to ja go po prostu wykastruje. Teraz niech się tłumaczy kretyn, jak narozrabiał. Pozdrawiam, E. :)
OdpowiedzUsuń